![]() |
|||||
![]() |
|||||
![]() |
|||||
Strona startowa Fotogea 2011. 03, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011 Fotogea 2012. 09, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012 Fotogea 2011. 01, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011 Fotogea 2011. 06, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011 Fotogea 2011. 11, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011 Fotogea 2011. 09, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011 Fotogea 2011. 02, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011 Fotogea 2012. 02, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012 Fotogea 2012. 05, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012 Fotogea 2011. 12, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011 |
Fakty i Mity 04.2010, Prasa (anty-) Polska[ Pobierz całość w formacie PDF ]Zgwałcony 13-latek, molestowana 15-latka DZIECI – OFIARY KSIĘZY Â Str. 3, 13 INDEKS 356441 ISSN 1509-460X Nr 4 (516) 28 STYCZNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT) Coraz wyższy i grubszy mur nieufności odgradza wiernych od Kościoła. Ksiądz Piotr Kalinowski z Wągrowca metaforę tę potraktował dosłownie i... zamurował ludzi! Â Str. 9 ISSN 1509-460X 2 KSIĄDZ NAWRÓCONY Nr 4 (516) 22 – 28 I 2010 r. FAKTY KOMENTARZ NACZELNEGO „Lech Kaczyński, niestety, nie zmienia swoich poglądów. Był za zabijaniem nienarodzonych (...) i nadal za nim jest”, więc osobiście odpowiada za śmierć ok. 500 dzieci rocznie – de- maskuje bezbożną głowę państwa Tomasz Terlikowski z ul- trakatolickiej „Frondy”. Wniosek? Katolikowi pod żadnym po- zorem nie wolno na niego głosować. Heroda jednego... Kulbaty O około 70 proc. zmniejszone zostały budżety redakcji kato- lickich w centrali i regionalnych oddziałach TVP, więc właści- wie przestały one istnieć. Najprawdopodobniej z anteny zdję- te zostanie „Ziarno”. Bo nie ma już czego i za co siać. N ie ma dnia, abym nie dziękował własnemu rozsądko- i miłości bliźniego, a tych akurat wartości jest w Krk jak na lekarstwo. Tymczasem armia 17 tys. katechetów i cały Kościół ze swoimi pełnymi kontami, salami, ośrodkami itp. mogliby zrobić naprawdę bardzo dużo. Księża, jako osoby luźniej związane ze szkołą i mające potencjalny autorytet, powinni być pierwszymi pedagogami, do których młodzież zwraca się z prośbą o pomoc i radę. Tak się jednak nie dzieje. Katecheci stali się narzędziem katolickiej indoktryna- cji i m.in. dlatego ich autorytet upadł. Państwo polskie pła- ci miliardy za zajęcia, które nic nie wnoszą. Nie ma za to środków na porządne programy prewencji i wyrywania mło- dych ze środowisk patologicznych. Nie ma pieniędzy na do- datkowe lekcje języków obcych czy wreszcie na etykę, któ- ra mogłaby realnie pomóc. Ciekawe, jak ks. Kulbat wytłumaczy wzrost przestęp- czości wśród nieletnich, jaki ma miejsce w Polsce od 1990 ro- ku – roku wprowadzenia religii do publicznych szkół? W 1985 roku w PRL wszczęto 35 tysięcy spraw karnych przeciw nieletnim, w 1995 – w III RP – było ich już ponad 44 tys., a w 2007 r. – 70 tys. A do jakiego rodzaju cu- dów zaliczyć fakt, że w państwach, w których dominu- ją protestanci lub niewierzący, skala przestępczości jest dużo mniejsza? W niemal ateistycznej, a w dodat- ku pełnej imigrantów Danii w latach 1995–2005 liczba zabójstw i pobić wyniosła łącznie 43 ty- siące, a w Polsce w tej samej dziesięciolatce zanotowano ponad 500 tysięcy takich przypad- ków! Jeśli chodzi o włamania: Dania – 30 ty- sięcy, Polska – 600 tys. Nie lepiej od Kato- landu jest w katolickich Włoszech. 97 proc. recydywistów i najgroźniej- szych bandytów w polskich więzieniach deklaruje się jako wierzący katolicy. Co ciekawe, więźniowie, którzy podczas od- bywania kary wiążą się ze wspólnotami protestanckimi, niezmiernie rzadko wra- cają na drogę przestępstwa. Odwrot- nie niż katolicy. Może dlatego kato- liccy kapelani więzienni od ponad 12 lat domagają się wyrzucenia – jak to oni nazywają – „protestanckich sekt” z więzień. Dla myślących Polaków jasne jest, że Kościół rzym- skokatolicki odgrywa rolę demoralizującą. Składa się na to wiele czynników: 1. Bezkarność duchownych. 2. Spowiedź, która deprecjonuje poczucie odpowiedzialności za swoje czyny 3. Duchowni pokazują, że bogactwo nie bierze się z uczciwej pracy, że można wciskać kit, nie płacić od te- go podatków i uchodzić za autorytety. 4. Kler uczy mło- dych materializmu ponad wszystko, także kosztem poniża- nia ubogich (ich skromne śluby, pogrzeby itp.) czy popie- rania polityków, o ile ci dogadzają Kościołowi. 5. Kler uczy obłudy i hipokryzji (głoszenie ubóstwa i czystości) itd. Pojmowanie wychowania dla ludzi pokroju ks. Kulbata zatrzymało się na poziomie średniowiecza. Kościół nie gło- si: „Uczmy młodzież korzystać ze środków masowej ko- munikacji”, lecz: „Środki są złe, postęp jest zły, ludzie są źli”. I kompletnie nic z tego narzekania nie wynika. Różne Kulbaty – którym z powodu odrzucenia ich jałowych po- uczeń pozostaje tylko wylewanie frustracji w paranoicz- nych artykułach – tęsknią za państwową cenzurą, a mo- że i publiczną chłostą. Tyle że te czasy już nigdy nie wró- cą. Zamiast więc na okrągło pouczać i potępiać, mogliby pochylić się nad biednymi ludźmi odrzuconymi na margi- nes życia, bo to właśnie stąd bierze się większość prze- stępstw. Idealną okazją do tego jest coroczna kolęda... Niestety, ludzie pokroju księdza Kulbata nie są w sta- nie krytycznie spojrzeć na swój własny Kościół, nie potra- fią przyznać, że służąc mu, przegrali swoje własne ży- cie. I życie pokoleń Polaków, którzy im uwierzyli. JONASZ „Jesteśmy świadkami wprowadzania do przestrzeni publicznej zwrotów prymitywnych i obraźliwych, niegodnych chrześcijani- na i Polaka” – alarmuje Episkopat Polski. Zapewne ma na uwadze „ujadające kundelki” Glempa, „kwas solny dla femi- nistek” Pieronka, „czarownicę” oraz „szambo i perfumerię” Rydzyka i wiele innych określeń, tak pełnych miłosierdzia. wi za to, że nie jestem już księdzem. Ale są momen- ty, że radość ta przybiera formę euforii. Na przykład wte- dy, gdy czytam artykuły Kulbata. Kulbat Waldemar jest księdzem, doktorem nauk huma- nistycznych, wykładowcą katolickiej nauki społecznej, so- cjologii religii, prałatem, duszpasterzem dziennikarzy oraz autorem setek artykułów, w których pisze nieopisane wprost głupoty. To znaczy wielu było apologetów Kościoła, któ- rzy podobne głupoty przed nim już pisali, głównie podczas kontrreformacji w XVI wieku, ale Kulbat pisze tak sa- mo 500 lat później! I na tym polega jego fenomen. W swoim najnowszym artykule na łamach „Niedzieli” pt. „Refleksje po wyroku” Kulbat cieszy się z dożywocia zasądzonego dwóm 19-letnim mordercom z Łodzi. Gorszy się przy tym, że obrońcy zwyrodnialców „próbowali po- woływać się na ich młody wiek czy trudności życiowe” , a jest to – według Kulbata – głupota, „gdyż decyzja o da- nym czynie przechodzi przez osobowość człowieka i oko- licznością łagodzącą nie mogą być jakiekolwiek uwa- runkowania zewnętrzne . Psychologia sądowa głosi coś zupełnie przeciwnego, dlatego powyższe zdanie należy traktować jako przełom w tej dziedzinie. Dalej Kulbat informuje, skąd się biorą młodociani zbrodniarze. Ano biorą się z: wulgarnej muzyki, dyskotek z alkoholem, gier komputerowych, i w końcu – z oglądania scen zabijania w kinach i TV. Ale przecież – słusznie za- uważa ks. doktor – ci degeneraci chodzili do pol- skiej szkoły! Cóż z tego – wyjaśnia zaraz – sko- ro w naszych szkołach „na przerwach panu- je ustawiczny hałas, nieopisany wrzask, ryk, a dzieci i młodzież trudno jest uspo- koić na lekcji?” . A co ze szkolną kate- chezą, na którą – jak to sprawdził dziennikarz „FiM” – chodzili obaj mordercy? Czyż ona nie powin- na na nich jakoś pozytywnie wpły- nąć? Nie ma takiej szansy! – przekonuje Kulbat, ponieważ „kształtowanie wrażliwości sumie- nia, współczucia, miłości bliźniego przez rodziców, katechetów i Kościół, jest nieustannie podwa- żane i wyszydzane przez postępowe media” . I tu właśnie tkwi główna „przyczyna tragedii” . Jakby ktoś nie wiedział... Zgoda, że w polskiej szkole panuje brak dyscypliny i „ryk” i nie zmienią tego nawet mundurki szkolne. Sam uczyłem w szkole przez 3 lata, a teraz mam dwóch synów nasto- latków i robię co mogę, by chronić ich przed złymi bodź- cami – choćby brutalnością na ekranie. Ale takie otocze- nie naszych dzieci jest faktem i raczej go nie zmienimy. Podobnie, jak nie załatwimy problemu samym potępieniem złoczyńców (Jezus potępiał grzech, a nie grzeszników, księże Kulbacie). Albo obsobaczaniem tych, którzy krytyku- ją obecność religii w szkole. To dopiero numer! To zupeł- nie tak, jakby za masowe mordy dokonywane przez ludzi Kościoła w średniowieczu obarczać winą tych, którzy m.in. z tego powodu Kościół wówczas krytykowali. A może tak- że i tych, którzy spłonęli za to żywcem na stosach?! Wychowanie młodego pokolenia to wielki zbiorowy obo- wiązek – państwa, rodziców i (podobno) Kościoła. Proble- my tkwią w tym, że państwo nie ma na to pomysłów i pie- niędzy, rodzice nie mają czasu, a Kościół ma wszystko, tylko nie ma chęci, bo kieruje się innymi (szeleszczącymi) priorytetami. To właśnie m.in. wskaźniki przestępczości wśród mło- docianych wykazują, że katecheza w szkole poniosła to- talną klęskę . Zamiast wychowywać do etycznego postę- powania, uczy wymyślonych formułek i bajek. Księża uczący w szkole ani myślą zmierzyć się z demoralizacją młodego człowieka. To wymaga pewnego powołania, poświęcenia Smutny koniec świętego Pociągu Papieskiego. Uroczyście po- święcony przez Dziwisza miał po wsze czasy kursować pomiędzy Krakowem a Wadowicami, ale zamiast pątników woził powie- trze. Teraz – odarty doszczętnie z papieskich symboli i pozba- wiony ekranów emitujących obrazy papieskich pielgrzymek – jeź- dzi na trasie Kraków–Bielsko-Biała. I tylko wymalowany na nim skrót PKP przypomina, że chodziło o Polskie Koleje Papieskie. Kolejna klęska Kościoła w Częstochowie. Kler zażądał od rad- nych, by w tym 300-tysięcznym mieście ograniczyli liczbę punk- tów handlowych sprzedających alkohol do 80. To równałoby się de facto prohibicji. Radni głosowali i... zwiększyli liczbę alkoholowych koncesji. Sutannowców zamurowało! Na antenie Radia Maryja tata dyrektor zdradził, że kiedy był małym Tadziem, wcale nie marzył o karierze księdza, tylko lekarza lub inżyniera. Ale się rozmyślił. Cóż za dramat – pol- ska medycyna i polska myśl techniczna z tej straty do dziś nie mogą się otrząsnąć. Objazdowy cyrk „Rydzyk” zakończył tournée po Ameryce Pół- nocnej. Wszędzie za spotkanie z ojdyrem Polonusi musieli spo- ro wybulić. Drinki na imprezie opłatkowej kosztowały od 9 do 35 dolarów. No i bilet wstępu 50 baksów, i jeszcze ko- perta – najlepiej gruba. Mówi się, że toruńska gwiazda przy- wiezie zza oceanu ponad pół miliona dolarów. Wraca, nie za- haczając o Haiti, bo tam podobno brzydko pachnie. „Szczęśliwej drogi, już czas. Życzą parafianie” – wieniec po- grzebowy wraz z szarfą z takim napisem dostał Mirosław C. – proboszcz parafii Czarże (koło Bydgoszczy). I powiadomił policję, że lęka się o życie. Bynajmniej nie pośmiertne. Mi- łość parafian pleban zaskarbił sobie, zamieniwszy się w nie- nasyconego poborcę podatkowego. „Jak On mógł nam to zrobić? Boga nie ma!” – krzyczał na gru- zach stolicy Port-au-Prince Haitańczyk Remi Polevard, który w wyniku trzęsienia ziemi stracił pięcioro dzieci. Rozpacz męż- czyzny via BBC pokazano we wszystkich serwisach. – Jak on mo- że tak bluźnić?! – dziwili się polscy katolicy na portalu „Frondy”. Skandal w amerykańskiej armii. Wykryto, że na broni żołnie- rzy walczących w Afganistanie wygrawerowane są fabrycznie miniaturowe cytaty z Biblii (np. o jasności chwały bożej). Wszystko dla jasności właśnie. Aby Afgańczycy wiedzieli, któ- ry dokładnie Bóg każe ich zabijać. Szkoccy benedyktyni produkują na masową skalę mocne (po- nad 15 proc. alk.) wino „Buckfast”. Ma ono tę dziwną wła- ściwość, że powoduje agresję. Policja policzyła, że pod wpły- wem tego trunku tylko w ciągu ostatnich lat popełniono po- nad 5 tysięcy przestępstw. I dodatkowo 114 poprzez rozbicie na głowach ofiar butelki „Buckfasta”. Pustej. Na wieść o ta- kich sukcesach zakonnicy podwoili produkcję. 120 tysięcy funtów odszkodowania od British Airways żąda pracowniczka linii Nadia Eweida. Za to, że kierownictwo BA na 3 miesiące zawiesiło ją w obowiązkach pracowniczych, bo nosiła niedozwolony symbol religii – krzyżyk. Raczej nie wygra. U nas – za bezprawnie zawieszony krzyżyk – trzeba by zawiesić w pracy cały Sejm. I niech później każdy poseł do- chodzi „sprawiedliwości” w sądzie. Wyszedł z więzienia i tuż za bramą ogłosił, że jest „wiekuistym Chrystusem”, co „udowodni za pomocą dokumentów”. Zapo- wiedział też bliski koniec świata, podczas którego to on będzie sądził żywych i umarłych. Ali Agca. Za wywiad żąda 2 milionów dolarów, za prawo do wydania, a później sfilmowania książki, któ- rą napisze – wielokrotnie więcej. Jeśli taki z niego Chrystus i pi- sarz jak zamachowiec, to umrze śmiercią męczeńską. Z głodu. Apokaliptyczne trzęsienie ziemi na Haiti sprowokowało sław- nego pastora Pata Robertsona z USA. „Haitańczycy byli pod butem Francuzów i wtedy podpisali pakt z diabłem. Powie- dzieli: będziemy ci służyć, jeśli nas uwolnisz... No i diabeł po- wiedział: OK, ubijamy interes. Od tego czasu Haitańczycy są przeklęci i to się objawia raz po raz” – oświadczył Pat. Czyż- by czytał o naszym Twardowskim? Milion dolarów – tyle Brad Pitt i Angelina Jolie przekazali ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti. To nic wobec pomocy, ja- ką zaproponowała Wspólnota „Iskra Bożego Miłosierdzia”, która nawołuje, by Polacy wspólnie modlili się za Haitańczy- ków. Ci ponoć popłakali się z wdzięczności. Nr 4 (516) 22 – 28 I 2010 r. GORĄCY TEMAT 3 w Kołobrzegu dostała z początkiem roku twardy orzech do zgryzienia, bo- wiem właśnie wpłynęło do niej ofi- cjalne zawiadomienie o serii cięż- kich przestępstw obyczajowych po- pełnionych przez kapłana wielce za- służonego dla diecezji koszalińsko- -kołobrzeskiej. – Sprawa jest wyjątkowo obrzydliwa, bo dotyczy pedofilii iznanego na naszym terenie 46- letniego księdza Zbigniewa R. , który – działając czynem ciągłym – w okresie listopad 2000 r.–kwie- cień 2001 r. miał dopuszczać się – bpa Edwarda Dajczaka – wychwa- lali go pod niebiosa. W czerwcu 2008 r. pleban rap- townie „podupadł na zdrowiu”, co spowodowało konieczność pilnego wyjazdu z Kołobrzegu „na leczenie”. Zniknął bez słowa pożegnania z wiernymi. Biskup Dajczak przy- słał na jego miejsce ks. Janusza Rajkowskiego i niby wszystko wró- ciło do normy. Tylko niektórzy mi- nistranci oraz wychowankowie by- łego proboszcza wciąż jeszcze nie mogą otrząsnąć się z szoku... Adam (imię zmienione) miał 13 lat i był uczniem szóstej klasy szko- ły podstawowej, gdy w listopadzie dzieciak nie wytrzymał napięcia i ze- znał w obecności psychologa o wszyst- kim, co spotkało go dotychczas na ple- banii. Ciało pedagogiczne (oba na- zwiska znane redakcji) w trybie alar- mowym wezwało do szkoły matkę chłopca. „Postawiono mnie na środku ga- binetu i, zalewając się łzami, w obec- ności mamy powtórzyłem to, co wcze- śniej opowiedziałem. Mama zabra- ła mnie do domu i już nigdy więcej nie wracała do tej sprawy. Przesta- ła chodzić do kościoła. Gdy zapyta- łem dlaczego, odpowiedziała, że prze- ze mnie” – spowiada się Adam bi- skupowi. i ten z pewnością nie pozwoliłby zro- bić krzywdy swojemu wychowanko- wi z tak błahego powodu. Gdy Wer- no był jeszcze proboszczem parafii w Świdwinie oraz diecezjalnym re- ferentem ds. powołań, osobiście nad- zorował formację kandydującego do- piero do seminarium Zbigniewa R. i wystawił mu list polecający. Tym- czasem już na jego pierwszej po wyświęceniu parafii w Ustce wyszło na jaw, że ma niebezpiecz- ne skłonności seksualne, co jakoś nie przeszkodziło mu w dalszej karierze . Analizując jej nagłe zała- manie, trudno oprzeć się wrażeniu, że biskup Dajczak dostał mocnego na kolejną rozmowę, ojciec duchow- ny zapytał, czy to był ks. R. Potwier- dziłem. Później powiedział mi, że był niedawno w Kołobrzegu „taki dobry chłopak, ks. Adam Sobczyk ” (wy- święcony w 1995 r. – dop. red. ), któ- ry odszedł z kapłaństwa, nie mogąc patrzeć na postępowanie R. i brak reakcji biskupów” – zapisał Adam w swoim pamiętniku. Pismem z 28 grudnia 2009 r. zwróciliśmy się do ks. Dariusza Ja- ślarza – rzecznika kurii koszalińsko- -kołobrzeskiej – oraz do kanclerza ks. Wacława Łukasza z pytania- mi: 1. Czy o zarzutach dot. ks. Zbi- gniewa R. jego przełożeni zawia- domili organa ścigania? 2. Czy kuria podjęła jakieś staranie w kierunku usta- lenia liczby i zidentyfiko- wania innych ewentualnych ofiar aktów pedofilskich oraz czy udzielono im po- mocy psychologicznej? 15 stycznia 2010 r. wie- lebny Jaślarz poinformo- wał nas w rozmowie tele- fonicznej, że z „FiM” nie ma życzenia korespondo- wać i żebyśmy nawet nie łudzili się nadzieją na ja- kąkolwiek rzeczową odpo- wiedź. Tego samego dnia roz- mawialiśmy też z ks. Zbi- gniewem R., prosząc o ustosunkowanie się do oskarżeń Adama. – Ten pan wypisuje bzdury, bowiem nic na mnie nie ma. Jestem nadal czynnym kapłanem i ksiądz biskup Dajczak nie sformułował pod moim adresem żadnego zarzu- tu, a tym bardziej obyczajowego. Z resztą pytań proszę zwracać się do władz kościelnych – uciął ks. R. Skoro tak, to pokażemy jesz- cze ciąg dalszy historii . Tym ra- zem będzie o innych ofiarach ks. Zbigniewa R. oraz niewiarygod- nym wprost horrorze przeżytym przez Adama w seminarium i o wymuszaniu na nim „listów do kata” . A gdy już chłopak zna- lazł się na bruku, pewien bardzo znany w Polsce kapłan napisał do bi- skupa Dajczaka: „Zbrodnia (mole- stowania seksualnego – dop. red. ) dokonała się w ważnym momencie dojrzewania dziecka. A teraz, drugi raz został skrzywdzony przez wycho- wawcę Seminarium Duchownego. O ironio, ten wypadek z życia dziec- ka ma być szantażem, jakiego użyje ks. prefekt Jarosław Kodzia : „Jeśli powiesz, że cię wypędziłem, to ja ogło- szę publicznie o zdarzeniu z twojego życia”. Może Kościół Koszaliński po- czuje się do odpowiedzialności i uczy- ni jakieś zadośćuczynienie za ha- niebny czyn na bezbronnym dziec- ku? Chyba macie na tyle wiary, by mieć świadomość odpowiedzialno- ści za los ludzi?” . Wyszło na jaw, że Kościół ani się nie poczuwa, a i wiara jest mu obca. Ale o tym za tydzień... ANNA TARCZYŃSKA Tanie dranie Gdy bestia uchodząca za kapłański wzór do naśladowania masturbowała się, klęczący przed nią dzieciak musiał cierpliwie czekać na „finał”. Dopiero wówczas wielebny pozwalał chłopcu odejść, żeby umył twarz... przestępstw z art. 200 par. 1 ko- deksu karnego ( „Kto obcuje płcio- wo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby in- nej czynności seksualnej lub dopro- wadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykona- nia, podlega karze pozbawienia wol- ności od lat 2 do 12” – dop. red. ). Ofiarą jest były ministrant, później- szy kleryk seminarium duchowne- go. Twierdzi, że jako dziecko zo- stał wielokrotnie wykorzystany sek- sualnie przez księdza. Ta historia stawia też w fatalnym świetle tutej- sze władze kościelne, a w jeszcze gorszym wychowawców seminarium – ujawnia kulisy śledztwa kołobrze- ski prokurator. Ksiądz Zbigniew R. był do nie- dawna pieszczochem biskupów i pro- boszczem parafii św. Wojciecha w Kołobrzegu. Objął tę funkcję w 1998 r. z nominacji ówczesnego ordynariusza Mariana Gołębiew- skiego (aktualnie – arcybiskup wro- cławski), mając zaledwie 9 lat stażu w zawodzie. Wielebny tak bardzo za- służył się dla diecezji budową od pod- staw nowej świątyni, że niemal nie schodził z łamów tygodnika „Gość Niedzielny”. Podejmował też na ple- banii kościelnych hierarchów oraz lo- kalnych polityków i występował z pre- lekcją w Radiu Maryja. Ale wyjąt- kowo starannie przykładał się do pra- cy z narybkiem. Organizował para- fialnym ministrantom zajęcia poza- lekcyjne, wyjeżdżał z nimi na zimo- wiska, niektórych chłopców wspoma- gał finansowo... Krótko mówiąc: uchodził za kapłański wzór do na- śladowania, a kolejni ordynariusze w osobach abpa Gołębiewskiego, ab- pa Kazimierza Nycza (od 2007 r. metropolita warszawski) i obecnego 2000 r. po raz pierw- szy zetknął się oso- biście z ks. Zbignie- wem. „Zaczepił mnie na cmentarzu w Ko- łobrzegu i zapytał, do- kąd idę. Odpowie- działem, że do auto- busu, bo wracam do domu. Zapro- ponował, że mnie podwiezie, tylko po drodze zostawi na plebanii stułę, bo wraca właśnie z pogrzebu. Wie- dziony dziecięcą ufnością zgodziłem się bez wahania. Na plebanii usiadł w kącie mieszkania i kazał się zbli- żyć. W jednej dłoni trzymał papiero- sa, a drugą ujął moją dłoń i maso- wał nią swoje krocze. Nawet mi wów- czas przez myśl nie przeszło, że ro- bię coś złego. Odwiózł mnie później do domu i kazał przyjść za dwa dni” – napisał Adam w oświadczeniu z 20 listopada 2009 r. skierowanym do bpa Dajczaka. Ciąg dalszy zawartej w owym do- kumencie relacji o pedofilskich wy- czynach ks. Zbigniewa R. pomija- my z dwóch powodów: ~ Szczegóły są nazbyt drastycz- ne (np. wzmianka „gdy masturbo- wał się, musiałem uklęknąć i cze- kać. Wytrysku dokonał na moją twarz, a później kazał mi iść się umyć” jest jedną z niewielu nada- jących się do publikacji); ~ Mamy na względzie dobro śledztwa, zakładając w swojej na- iwności, że ordynariusz nie uprze- dził już podwładnego, jakimi dowo- dami (w tym również świadkami) dysponuje ofiara jego zboczonych zachcianek. Po czterech miesiącach deprawa- cji – w kwietniu 2001 r. – mały Adaś wpadł w tarapaty. Wezwany przez dy- rektorkę na rozmowę dyscyplinującą, Zachowanie bogobojnej matki łatwo zrozumieć, ale jak nazwać po- stawę bogobojnej dyrektorki szko- ły i biegającej w każdą niedzielę do kościoła pani psycholog? – Po prostu brakuje mi cenzu- ralnych słów! Gdyby nawet z jakichś powodów nie dowierzały dziecku, miały zasmarkany obowiązek zawia- domić nas o sprawie. Tymczasem wszystko zamieciono pod dywan, a tani drań w sutannie zapłacił chłopcu za milczenie 500 zł – iry- tuje się prokurator. Adam był tak mocno związany z Kościołem, że – mimo nękającej go traumy – wstąpił w 2008 roku do Wyższego Seminarium Duchow- nego w Koszalinie. Zanim wszakże otrzymał indeks, w czerwcu odbył specjalne rekolekcje ignacjańskie pod kierunkiem znanego „FiM” je- zuity z Centrum Formacji Duchowej w Gdyni, któremu podczas spowie- dzi wyznał o dramatycznych doświad- czeniach z dzieciństwa. Krótko po wy- szeptanej w konfesjonale tajemnicy ks. Zbigniew został nagle odwołany przez biskupa z funkcji proboszcza. – Na użytek księży i tylko do ich wiadomości obowiązywała wersja, że miał kochanka, z którym tro- chę przeholował, trzymając go na plebanii . Mnie osobiście wyda- wało się to zbyt mało wiarygodne jako przyczyna zdjęcia ze stanowi- ska, bo ks. Zbigniew był oczkiem w głowie biskupa Tadeusza Werny kopa. Z dobrze poinformowanego źródła słyszałem, że przeraził się wówczas sygnałem o wiszącej mu nad głową aferze pedofilskiej. Czy sygnał mógł pochodzić od spowied- nika Adama? No cóż, zbieg dat jest bardzo wymowny, a tajemnica spo- wiedzi jest pojęciem względnym... – zauważa koszaliński proboszcz. – Zbyszek miał ponadto sil- ny układ w Watykanie , gdzie je- go serdecznym kolegą z jednego se- minaryjnego rocznika był prałat Grzegorz Kaszak , ówczesny sekre- tarz Papieskiej Rady ds. Rodziny, a od roku biskup sosnowiecki. Miał też plecy w kurii, bo kumplował się z księdzem kanclerzem Wacławem Łukaszem . On również wywodził się z tego samego rocznika i wyświę- cono go razem ze Zbyszkiem – do- daje duchowny zbliżony do kurii ko- szalińsko-kołobrzeskiej. Gdy ks. Zbigniew R. już znik- nął z Kołobrzegu (widywany był m.in. w Świnoujściu oraz w posia- dającym kościelne imprimatur lubel- skim ośrodku „Odwaga”, specjali- zującym się w „uzdrawianiu z ho- moseksualizmu”), Adam rozpoczął naukę w seminarium. Podczas jed- nej z pierwszych rozmów formacyj- nych (na tzw. kursie wstępnym) wy- znał swojemu ojcu duchownemu ks. Piotrowi Wietesce , że był w dzie- ciństwie molestowany seksualnie. „Nie powiedziałem wówczas, kto mnie molestował. Gdy udałem się P rokuratura Rejonowa 4 Z NOTATNIKA HERETYKA Nr 4 (516) 22 – 28 I 2010 r. POLKA POTRAFI Bogowie są szaleni Prowincjałki Pan Adam , mieszkaniec Łodzi, od sierpnia ub.r. mieszka w sta- rym wartburgu. Kiedy losem mężczyzny zainteresowała się lokalna pra- sa, urzędnicy stanęli na głowie, żeby znaleźć dla niego mieszkanie so- cjalne. I znaleźli. Dwupokojowe, blisko centrum, do tego wyremontowa- ne. Bezdomny, który w nowym lokum miałby zamieszkać wraz z matką, propozycję odrzucił, bo – jak stwierdził – jest za małe i nieustawne. Roszczeniowy bezdomny przyznaje, że... czeka na kolejną propozycję. Kilka lat temu młoda kobieta, bę- dąc w ciąży, dowiedziała się o czerniaku złośliwym. Nie zgo- dziła się na chemioterapię. Umar- ła wkrótce po urodzeniu syna. Po pogrzebie 27-letniej Anny Radosz zaczął się cyrk. Zmarłą chciano wynieść na ołtarze. Wbrew woli rodziny i przyjaciół, którzy za- pewniali, że dziewczyna była nor- malna – „dobra, ale nie święta”. Od stycznia bieżącego roku in- ternauci mogą oglądać półgodzin- ny film o nowej polskiej bohater- ce. 31-letnia Basia najpierw dowie- działa się o ciąży, a zaraz po tym o nowotworze złośliwym. „Otwarta na Pana Boga, któremu pozwoliła się prowadzić”, nie posłuchała ra- dy lekarzy, którzy doradzali abor- cję. Umarła tuż po narodzinach sy- na. Historia niewątpliwie dramatycz- na. I pozostałaby taką bez natręt- nej kościelnej ideologii. Ale bez niej obyć się nie może. Historię Basi zekranizowali Ma- ciej Bodasiński i Leszek Doko- wicz . Obaj związani ze środowiskiem katolickiej „Frondy”. Na swoim kon- cie mają wiele produkcji – chociaż- by „Egzorcyzmy Annelise Michel” (historia chorej psychicznie Niem- ki, którą kościelni szamani uznali za opętaną i egzorcyzmowali, dopó- ki nie umarła), nagrodzone na Ka- tolickim Festiwalu Filmowym w Nie- pokalanowie. Wracając do filmu: przez pół go- dziny osierocony mąż, ro- dzice i przyjaciele nieżyjącej ko- biety prze- konują sie- bie i nas, że jest w tym wszyst- kim sens. Boża logika. Nie może być inaczej: dziecko po- częte w czasie małżeńskiej piel- grzymki do Rzymu, wymodlo- ne przy papieskich grobach. Później napotkanie lekarki „o symbolicznym nazwisku Lampka ”, która oświeciła ich, że nowotwór można leczyć nawet w stanie błogosławionym. Jak się okazało, bezsku- tecznie. Mnóstwo fra- zesów: o tym, że Pan Bóg miał swój plan, że nieżyjąca była tak dosko- nała, że Stwórca potrzebo- wał jej już teraz, o inten- cjach nie do pojęcia i krzy- żach, które są do nas do- stosowane, bo dostajemy ta- ki, jaki uniesiemy. O tym, że w życiu nie chodzi o życie, tylko o odpowiednio uświęconą śmierć. Powolne i bolesne umieranie ko- biety porównuje się ze stacjami dro- gi krzyżowej lub z agonią JPII – na zmianę. Oglą- dających zapewnia się, że Basia z wy- sokości nieba modli się za wszystkie cię- żarne i chore, aby za- wsze wybierały życie nienarodzonych. Poszukiwani są wo- lontariusze, którzy bę- dą dokument rozpo- wszechniać i tłumaczyć na inne języki. Twórcy planują promocję na fe- stiwalach filmowych. Hi- storia Basi ma być wzo- rem dla Polek. Żeby wiedziały, że taka po- stawa nie jest wyborem, ale obowiązkiem każdej przyzwoitej kobiety. I nie miały wątpliwo- ści, że ich życie jest o niebo mniej ważne od tego dopiero co napoczętego. JUSTYNA CIEŚLAK Pewien 15-latek ze Słupska ubił z sąsiadem interes. Za okrągłe 50 zł kupił od niego starego volkswagena. Zaprosił 10-letniego brata i je- go kolegę i ruszyli w miasto sprawdzać możliwości maszyny. Pewnie jeździliby spokojnie do dziś, ale zanadto poniosła ich fantazja i zaczęli „palić gumy” na parkingu przed marketem. Dobrą zabawę małolatom prze- rwali policjanci. Rafał K. z Jeświłów w wojewódz- twie podlaskim ukradł autobus, bo był zbyt pijany, aby dojść z dyskoteki do domu pieszo. Przy 2,8 pro- mila alkoholu we krwi przejechał autobusem kilka kilometrów, zanim za- trzymała go policja. W Hrubieszowie w wojewódz- twie lubelskim nastolatek wpadł do sklepu i grożąc scyzorykiem, zażądał wydania dwóch paczek piero- gów, papierosów i karty na doładowanie do telefonu komórkowego. Chciał jeszcze pieniędzy, ale kasa chwilowo była pusta. Uciekającego ze zdo- byczą desperata pojmała miejscowa policja. Kierowca przewożący owoce z Grecji usłyszał już na terenie Polski dziwne dźwięki dochodzące z naczepy. Wezwał na pomoc policjan- tów i otworzył ciężarówkę. Okazało się, że poza owocami wiózł z Grecji na gapę trzech Afgańczyków, nielegalnych emigrantów. Na komisariat w Makowie Ma- zowieckim zadzwonił młody czło- wiek i powiedział, że jest napadniętym przez zbirów zakonnikiem. Okaza- ło się, że mnichem nie jest, choć habit ma, bo kupił go na targu. Nie po- trafił wyjaśnić, dlaczego ma skłonność do przebierania się w duchowne kiecki. Może to taka nowa, specyficznie polska skłonność – sacrotran- swestytyzm? czej ofensywy, mnożąc coraz głupsze pomysły. Potrzebna będzie kolejna mobilizacja, aby tę falę kołtuństwa odeprzeć. Strasznie to smutne, że polskie życie polityczne ugrzę- zło w ślepym zaułku, z którego nie widać na razie wyj- ścia. Od 5 lat nie ma żadnej alternatywy poza autory- tarną kleroprawicą (PiS), prawicą hazardową (PO) i pa- jacolewicą (SLD). Tej ostatniej zresztą nawet w najlepszych snach nie zapowiada się powrót do wła- dzy. Chyba że kiedyś w roli przy- stawki do osłabionego PO. Patrząc na to polityczne za- kleszczenie, w którym trudno zna- leźć jakiś sensowny wybór, każdy z nas jest kuszony, aby odrzucić to wszystko w cholerę i odwrócić się plecami do tego politycznego cyrku. Przecież nic nas z tymi dziwny- mi ludźmi nie łączy! Jest to reakcja naturalna i w grun- cie rzeczy najłatwiejsza. Tylko że nie sposób odwrócić się od własnego portfela, zakładu pracy, emerytury, wresz- cie od przyszłości własnych dzieci. A cyrk na Wiejskiej ma ogromny wpływ na te wszystkie sprawy fundamen- talne dla życia każdego z nas. Możemy od tego próbo- wać uciec w prywatność, ale wówczas tym boleśniej zo- staniemy przez narastające problemy ugodzeni. W ostatnich dniach PiS stara się przykuć uwagę me- diów inicjatywami, które mają Polskę uczynić pośmiewi- skiem Europy i świata. W ramach debaty „w obronie krzyża” w Senacie pojawił się pomysł wystąpienia Polski spod jurysdykcji Trybunału w Strasburgu. Oznaczałoby to wystąpienie naszego kraju z Rady Europy, instytucji skupiającej prawie wszystkie kraje Europy (o 20 krajów więcej niż liczy Unia Europejska), a troszczącej się o przestrzeganie praw człowieka i utrwalanie demokra- cji na naszym kontynencie. Sugestie takie ogłosili pu- blicznie senatorowie PiS, a wsparł je propagandowo eu- roposeł Migalski z tej samej partii, twierdząc, że lepiej odejść z Rady, niż „być zmuszonym do zdejmowania symboli męki Chrystusa”. Dodajmy, że do Rady nie na- leżą tylko dwa autorytarne kraje Europy – Białoruś i Watykan. I to w tym doborowym towarzystwie PiS chciałby izolować nasz kraj. W tym samym czasie PiS ogłosił chęć poddania pod głosowanie w Sejmie projektu swojej „Konstytucji IV RP”. Zdaniem specjalistów od prawa konstytucyjnego, przyjęcie tego dokumentu cofnę- łoby Polskę o jakieś 80 lat, do cza- sów międzywojennych. PiSokon- stytucja umocniłaby klerykaliza- cję naszego kraju oraz ograniczy- ła demokrację. Obecność krzyża w budynkach publicznych zale- galizowano by konstytucyjnie, a ustawa zasadnicza zawie- rałaby odniesienie do Boga. Ale to nie wszystko – na- wet współpracownik Lecha Kaczyńskiego Paweł Wypych zauważył, że zawierałaby ona przesłankę, na mocy któ- rej należałoby w Polsce zdelegalizować rozwody! Raz na zawsze zakazano by w Polsce legalizacji kiedykolwiek w przyszłości (sic!) konkubinatów, nieważne: jedno- czy dwupłciowych oraz zadekretowano by oczywiście „ochro- nę życia od poczęcia”. Z państwa wyznaniowego staliby- śmy się więc krajem wprost katolickim. Projekt pozba- wiony jest zakazu dyskryminacji i zasady, że Polska „jest demokratycznym państwem prawnym” oraz przepisu sta- nowiącego, że państwo zachowuje neutralność w spra- wach światopoglądowych. PiSokonstytucja obdarzyłaby większą władzą prezydenta, zburzyłaby także w znacznej mierze trójpodział władzy, dając prezydentowi władzę nad sędziami, a rządowi – nad prokuratorami. PiS nie pozostawia nam wyjścia – trzeba ogłosić mo- bilizację przy wszelkich najbliższych wyborach i zagłoso- wać na nie-PiS, czyli innych kandydatów, w obronie wła- snej. Udało się pozbyć Wrony z Częstochowy, Kropiw- nickiego z Łodzi, uda się, jak wierzę, powstrzymać oszołomów z PiS-u. Opracowali: WZ, MaK RZECZY POSPOLITE MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Spisienie Jerzy Kropiwnicki wygrał, bo większość mieszkańców Łodzi nie poszła jednak na wybory. (Jarosław Kaczyński) Lewica nie może znieść, że prezydent miasta był pomysłodawcą przywró- cenia dnia wolnego w święto Trzech Króli, że za moich rządów Jan Pa- weł II przyjął tytuł honorowego obywatela Łodzi, że święta Faustyna zo- stała patronką miasta, a sama Łódź straciła gębę czerwonej i stała się normalnym katolickim polskim miastem. (Jerzy Kropiwnicki) Nie wypada mnie krytykować. (Jerzy Kropiwnicki – w odpowiedzi na zarzuty o chaos zimowy w Łodzi) Donald Tusk nie powinien startować w wyborach prezydenckich, dlate- go że rządzenie idzie mu na trzy plus. Powinien nadal być premierem, żeby poprawić się na cztery w tej klasie do pięciu. (Lech Wałęsa) Ci wszyscy, którzy mówią, że ktoś chciałby podnieść rękę na Jarosława Kaczyńskiego, muszą wiedzieć, że Jacek Kurski tę rękę im odrąbie. (Jacek Kurski) Macie problemy z porozumieniem się nawet z rodziną w Polsce, bo oni są pod wpływem tamtych mediów. Nie wiem, czy byście wytrzymali, ale ci ludzie chodzący do kościoła, nieraz przystępujący do komunii, tak są głupi, że przechodzi ludzkie pojęcie. I tak zazdrośni, tak źli. (o. Tadeusz Rydzyk podczas spotkania z wiernymi w USA) Wybrali: AC, OH, MarS, RK ADAM CIOCH NIE MA JAK WARTBURG RAJDOWCY TAAAKA FURA DESPERAT OWOCE EGZOTYCZNE PRZYSZYWANY BRAT P artia Kaczyńskich przystąpiła do przedwybor- Nr 4 (516) 22 – 28 I 2010 r. NA KLĘCZKACH 5 GŁÓDŹ W DOM Aktor, Kamil Frey , który wcie- lił się w rolę księdza homoseksuali- sty, stanął przed ludźmi i wyznał: Mieszkam w Polsce, mam 33 lata, je- stem kapłanem, jestem homoseksu- alistą, jestem zarażony wirusem HIV . Odważna sztuka wzbudziła sza- cunek publiczności. Okazuje się, że to, co Kościół tak ukrywa – homo- seksualizm duchownych – może być przyjęte ze zrozumieniem. Ale do tego trzeba prawdy, która – jak wia- domo – ma nas wyzwolić. PPr SKLEP UKRZYŻOWANY Zgodnie z wytycznymi (por. „FiM” 3/2010), w sobotę, 16 stycz- nia br. na purpurowy dywanik (a więc tak zwane spotkanie opłatkowe) do metropolity Głódzia zjechali pomor- scy samorządowcy. Było podniośle: „Dziękuję za zaproszenie w imieniu całej rodziny samorządowej. Dobrze, że praca duszpasterska księdza arcy- biskupa przekracza granice sakral- ne” – deklarował marszałek Jan Ko- złowski , a inni potakiwali. Panowie połamali się opłatkiem, wysłuchali wskazówek i rozjechali się – każdy do swojej parafii. „Jestem bardzo za- dowolony. W przyszłym roku chcę zaprosić także służby mundurowe” – zapowiedział Głódź. WZ znęcania się przez nią nad jedną z pensjonariuszek. Mniszka biła sta- ruszkę po głowie i szarpała ją za włosy. MaK Do parafian zgorszonych kazaniem należy nawet wiele pań określanych zwykle mianem „moherów”. Idzie nowe? Wiemy już, że otwarcie nowej kaplicy lub kościoła może zrujno- wać okoliczny handel, bo wiąże się z zakazem sprzedaży alkoholu. Okazuje się, że dotyczy to także sa- mych krzyży. Ich postawienie tak- że ma wymiar antyalkoholowy. Wła- ściciel sklepu w szczecińskich Pod- juchach stoczył całą batalię o kon- cesję na alkohol, bo w jego pobli- żu postawiono krzyż, zresztą nie- legalnie. Dopiero uznanie tego krzyża przez radę miasta za pamiąt- kowy, a nie religijny, uratowało skle- pikarza. Teraz już lepiej wiemy, co znaczy stare powiedzenie o tym, że „stawia się krzyżyk” na kimś lub na czymś. GROSZE NA TACY PO KOLĘDZIE – PO KOPERCIE Czym zachęcić wiernych do hoj- niejszego „ubogacania” kościoła podczas kolędy? Sposobem najpow- szechniej stosowanym przez pro- boszczów jest podawanie do pu- blicznej wiadomości, kto ile wło- żył do koperty. I to nie tylko po- przez wyczytywanie z ambony, ale coraz częściej... w internecie. I tak na internetowej stronie parafii w Niedźwiadnej proboszcz infor- muje: „W związku z wizytą duszpa- sterską rodzin, ofiarę na wsparcie prowadzonych remontów złożyły na- stępujące osoby...” – tu z imienia i nazwiska (na cały świat!) wymie- nia zarówno owieczki, które ofia- rowały po 500, 400, 300, 200 czy choćby 100 zł, jak i tych kilku „de- speratów”, którzy „wysmrodzili” je- dynie 50 czy 30 zł. Inny pomysł na większą ofiar- ność ma proboszcz parafii MB Fa- timskiej w Warszawie. „Już od trzech lat zostawiamy w każdej rodzinie ko- pertę – w tym roku ze zdjęciem V Sta- cji Drogi Krzyżowej (Szymon poma- ga nieść krzyż P. Jezusowi). Koszt tych dwóch figur to 31.000 zł bez co- kołu, który jest już obłożony grani- tem i opłacony” – instruuje pro- boszcz swoje owieczki. AK MSZA WYZWOLEŃCZA Władze centralne, lokalne i me- dia zwykle pomijają milczeniem hucznie niegdyś obchodzone rocz- nice wyzwolenia poszczególnych miejscowości przez Armię Czerwo- ną w latach 1944–1945. Od tej re- guły są wszakże wyjątki. Władze Tomaszowa Mazowieckiego zamó- wiły na tę 65 rocznicę wyzwolenia... mszę. Nie wiadomo, jak interpre- tować to posunięcie. Jako wyzna- nie wiary, że Stalinem kierowała Boska Opatrzność? MaK MaK WŁADZA NAJWYŻSZA WATYKAN MĄCI U metropolity krakowskiego, kardynała Dziwisza , bawiła dele- gacja TVP, która zapewniała arcy- biskupa o potrzebie utrzymania abonamentu i w ogóle telewizji pu- blicznej. Kardynał ze zrozumieniem odniósł się do potrzeby uratowa- nia mediów publicznych (czyli ka- tolickich). No, ludzie z TVP wie- dzą, gdzie jest rzeczywisty ośrodek władzy w tym kraju. MaK Owieczki z parafii w Czerniko- wie uwzięły się na proboszcza i od kilku tygodni na tacę rzucają mu groszowe nominały. „(...) na tacy znalazły się: 10 monet po 1 groszu, 12 po 2 grosze, kilkanaście po 5 gro- szy. Powtarza się to od kilku niedziel – żali się w ogłoszeniach duszpa- sterskich proboszcz ks. dr Piotr Siołkowski . I za wszelką cenę sta- ra się przemówić parafianom do rozsądku: „Ci, którzy wrzucają ta- kie nominały, szkodzą tylko i wy- łącznie parafii. Księża utrzymują się z ofiar za pogrzeby, śluby, chrzty i in- tencje mszalne, natomiast ofiary na tacę są w całości przeznaczone na utrzymanie i opłacanie wydatków parafialnych. A opłaty są niemałe, choćby wspomnieć, że za III i IV kwartał 2009 r. parafia musi jesz- cze zapłacić 1800 zł na Kurię we Włocławku i 2100 zł na Wyższe Se- minarium Duchowne. To wszystko trzeba uzbierać na tacę” . AK Pod koniec stycznia br. Zgroma- dzenie Parlamentarne Rady Euro- py ma głosować nad dwoma rapor- tami. Jeden domaga się ogólnoeu- ropejskiego prawa do antykoncep- cji i aborcji, a drugi optuje za za- kończeniem dyskryminacji Europej- czyków ze względu na orientację sek- sualną. Przeciwko obydwu raportom bardzo energicznie wystąpił Waty- kan. Na korzyść raportów lobbują natomiast europejskie środowiska humanistyczne i lewicowe. MaK MOJŻESZ NA WAGĘ Szefostwo jednego z krakow- skich hipermarketów zafundowało swym klientom nie lada gratkę. Otóż z koszy z ubraniami na wagę moż- na było wygrzebać ładne białe ręcz- niki z jeszcze ładniejszym niebie- skim haftem przedstawiającym gwiazdę Dawida oraz menorę, czy- li siedmioramienny świecznik. W tym wypadku zadziwiająca jest kulturo- wa ułomność kierownictwa sklepu, które zapewne nie wie, że gwiazda Dawida pełni w judaizmie taką sa- mą rolę, jak krzyż w chrześcijań- stwie, a ponadto znajduje się na państwowej fladze Izraela. Drugi symbol, menora, występuje w kul- turze judaizmu od trzech tysięcy lat i symbolizuje krzew gorejący, któ- ry zobaczył Mojżesz na górze Synaj. Swego oburzenia nie kryje Tade- usz Jakubowicz , przewodniczący żydowskiej gminy wyznaniowej w Krakowie, który zapowiedział in- terwencję w tej sprawie. Dyrekcja sieci Real obiecała wycofanie ze sprzedaży feralnych ręczników. PP KACZA PIĘTA Poseł PiS Stanisław Pięta , któ- ry dzięki nagonkom wymierzonym w gejów lansuje się na Wojciecha Wie- rzejskiego Kaczyńskich , wezwał księży katolickich do potępienia mi- nistra Zdrojewskiego z PO. Pięta zarzuca mu poparcie dla idei wysta- wienia w Muzeum Narodowym dzieł homoseksualnych twórców kultury: „Warto, by parafianie dowiedzieli się, że minister, który deklaruje po- parcie dla wartości, akceptuje pro- pagandę homoseksualną”. MaK NIE CHCĄ BISKUPA Decyzja papieża podzieliła hisz- pański Kościół po tym, jak miano- wał on w listopadzie 2009 r. bisku- pa José Ignacio Munillę nowym ordynariuszem hiszpańskiej diece- zji San Sebastian. Ingresowi no- wego biskupa towarzyszyła masa protestów diecezjalnego duchowień- stwa. Aż 7 duchownych diecezjal- nej Rady Kapłanów podało się do dymisji, a prawie 80 procent kleru podpisało w grudniu 2009 r. pro- test przeciwko papieskiej decyzji. Biskup Munilla jest przez wielu traktowany jak zdrajca – to Ba- skijczyk kojarzony z konserwatyw- nym skrzydłem episkopatu, które sprzeciwia się secesyjnym tenden- cjom jego rodaków. PPr BYLE DO WIOSNY „Macie piękne i dobrze prowa- dzone gospodarstwa, potrzeba jesz- cze opieki z nieba nad nimi. Będzie to okazja do integracji mieszkań- ców, spotkania rodzinnego i świę- towania” – informuje swoje owiecz- ki przy okazji chodzenia po kolę- dzie proboszcz parafii pw. Wnie- bowzięcia NMP w Dulsku. I choć do wiosny jeszcze daleko, już w styczniu zapowiada: „Zamierzam w tym roku na wiosnę zorganizować poświęcenie pól w każdej wsi, wg ko- lejności podczas wizyty duszpaster- skiej. Spotkamy się na mszy św. przy figurze, którą odprawię za mieszkań- ców tej wsi i o błogosławieństwo Bo- że dla rolników” . Ciekawe, czy ce- na za poświęcenie od hektara, czy co łaska? W PROCH SIĘ ROZRZUCISZ RYCHTUJĄ TACZKI Ministerstwo Zdrowia przygoto- wuje oczekiwaną przez wiele osób ustawę zezwalającą na rozsypywanie lub zabieranie do domu prochów zmarłych krewnych. Obecne przepi- sy pozwalają jedynie na pochówek popiołów na cmentarzu lub zatopie- nie ich w morzu. Jednak projekt bu- dzi sprzeciw Kościoła. Jak twierdzi ks. Jacek Nowak , sekretarz Komi- sji Kultu Bożego przy Episkopacie, „musi być grób, bo grób wiąże się ze zmartwychwstaniem. Nie może być zgody na rozsypywanie prochów w ogródkach”. Księdzu chodzi chy- ba o to, że kiedyś prochy mogą się nie pozbierać do kupy. MaK W miejscowości Czarże w woje- wództwie kujawsko-pomorskim roz- pala się bunt parafian. Od pół roku mają oni nowego proboszcza Miro- sława C. , którego oskarżają o pazer- ność, arogancję i szarganie pamięci szanowanego przez mieszkańców po- przednika. Jak twierdzi miejscowy sołtys, ludzie rozważają coraz popu- larniejszą taczkową wersję zakończe- nia „posługi” proboszcza. MaK BUNT MOHERÓW AK W Suchowoli na Podlasiu do- szło do zgrzytów pomiędzy księ- dzem, a niektórymi wiernymi. Jak donoszą nasi Czytelnicy, podczas kazania w „Owsiakową” niedzielę duchowny ostro zaatakował WOŚP. W kościele rozległy się szmery nie- zadowolenia – niektóre osoby wy- szły, a część pozostałych po mszy głośno krytykowała poglądy księdza. SZOKUJĄCA SZTUKA W katowickim Teatrze Korez wystawiono sztukę pt. „Wściekły pies”, historię opowiadającą o księ- dzu zmagającym się z homoseksu- alizmem. Rozdarty między miłością do Boga a skłonnością do mężczyzn szuka zaspokojenia w nocnych klu- bach dla gejów. ZARZUTY DLA ZAKONNICY Zakonnica z Domu Pomocy Społecznej w Studzienicznej usłysza- ła zarzuty prokuratorskie z powodu MaK [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
![]() |
|||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jedyną nadzieją jest... nadzieja. Design by SZABLONY.maniak.pl. |
![]() |
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |