Strona startowa
Fotogea 2011. 03, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2012. 09, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012
Fotogea 2011. 01, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 06, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 11, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 09, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 02, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2012. 02, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012
Fotogea 2012. 05, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012
Fotogea 2011. 12, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kasiulenka.htw.pl

  • Fakty i Mity 04.2010, Prasa (anty-) Polska

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Zgwałcony 13-latek, molestowana 15-latka
    DZIECI – OFIARY KSIĘZY
    Â
    Str. 3, 13
    INDEKS 356441
    ISSN 1509-460X
    Nr 4 (516) 28 STYCZNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
    Coraz wyższy i grubszy mur nieufności odgradza
    wiernych od Kościoła. Ksiądz Piotr Kalinowski
    z Wągrowca metaforę tę potraktował dosłownie i...
    zamurował ludzi!
    Â
    Str. 9
    ISSN 1509-460X
    2
    KSIĄDZ NAWRÓCONY
    Nr 4 (516)
    22 – 28 I 2010 r.
    FAKTY
    KOMENTARZ NACZELNEGO
    „Lech Kaczyński, niestety, nie zmienia swoich poglądów. Był
    za zabijaniem nienarodzonych (...) i nadal za nim jest”, więc
    osobiście odpowiada za śmierć ok. 500 dzieci rocznie – de-
    maskuje bezbożną głowę państwa Tomasz Terlikowski z ul-
    trakatolickiej „Frondy”. Wniosek? Katolikowi pod żadnym po-
    zorem nie wolno na niego głosować. Heroda jednego...
    Kulbaty
    O około 70 proc. zmniejszone zostały budżety redakcji kato-
    lickich w centrali i regionalnych oddziałach TVP, więc właści-
    wie przestały one istnieć. Najprawdopodobniej z anteny zdję-
    te zostanie „Ziarno”. Bo nie ma już czego i za co siać.
    N
    ie ma dnia, abym nie dziękował własnemu rozsądko-
    i miłości bliźniego, a tych akurat wartości jest w Krk jak
    na lekarstwo. Tymczasem armia 17 tys. katechetów i cały
    Kościół ze swoimi pełnymi kontami, salami, ośrodkami itp.
    mogliby zrobić naprawdę bardzo dużo. Księża, jako osoby
    luźniej związane ze szkołą i mające potencjalny autorytet,
    powinni być pierwszymi pedagogami, do których młodzież
    zwraca się z prośbą o pomoc i radę. Tak się jednak nie
    dzieje. Katecheci stali się narzędziem katolickiej indoktryna-
    cji i m.in. dlatego ich autorytet upadł. Państwo polskie pła-
    ci miliardy za zajęcia, które nic nie wnoszą. Nie ma za to
    środków na porządne programy prewencji i wyrywania mło-
    dych ze środowisk patologicznych. Nie ma pieniędzy na do-
    datkowe lekcje języków obcych czy wreszcie na etykę, któ-
    ra mogłaby realnie pomóc.
    Ciekawe, jak ks. Kulbat wytłumaczy wzrost przestęp-
    czości wśród nieletnich, jaki ma miejsce w Polsce od 1990 ro-
    ku – roku wprowadzenia religii do publicznych szkół? W 1985
    roku w PRL wszczęto 35 tysięcy spraw karnych przeciw
    nieletnim, w 1995 – w III RP – było ich już ponad 44
    tys., a w 2007 r. – 70 tys. A do jakiego rodzaju cu-
    dów zaliczyć fakt, że w państwach, w których dominu-
    ją protestanci lub niewierzący, skala przestępczości jest
    dużo mniejsza? W niemal ateistycznej, a w dodat-
    ku pełnej imigrantów Danii w latach 1995–2005
    liczba zabójstw i pobić wyniosła łącznie 43 ty-
    siące, a w Polsce w tej samej dziesięciolatce
    zanotowano ponad 500 tysięcy takich przypad-
    ków! Jeśli chodzi o włamania: Dania – 30 ty-
    sięcy, Polska – 600 tys. Nie lepiej od Kato-
    landu jest w katolickich Włoszech.
    97 proc. recydywistów i najgroźniej-
    szych bandytów w polskich więzieniach
    deklaruje się jako wierzący katolicy. Co
    ciekawe, więźniowie, którzy podczas od-
    bywania kary wiążą się ze wspólnotami
    protestanckimi, niezmiernie rzadko wra-
    cają na drogę przestępstwa. Odwrot-
    nie niż katolicy. Może dlatego kato-
    liccy kapelani więzienni od ponad 12
    lat domagają się wyrzucenia – jak to oni
    nazywają – „protestanckich sekt” z więzień.
    Dla myślących Polaków jasne jest, że Kościół rzym-
    skokatolicki odgrywa rolę demoralizującą. Składa się na to
    wiele czynników: 1. Bezkarność duchownych. 2. Spowiedź,
    która deprecjonuje poczucie odpowiedzialności za swoje
    czyny 3. Duchowni pokazują, że bogactwo nie bierze się
    z uczciwej pracy, że można wciskać kit, nie płacić od te-
    go podatków i uchodzić za autorytety. 4. Kler uczy mło-
    dych materializmu ponad wszystko, także kosztem poniża-
    nia ubogich (ich skromne śluby, pogrzeby itp.) czy popie-
    rania polityków, o ile ci dogadzają Kościołowi. 5. Kler uczy
    obłudy i hipokryzji (głoszenie ubóstwa i czystości) itd.
    Pojmowanie wychowania dla ludzi pokroju ks. Kulbata
    zatrzymało się na poziomie średniowiecza. Kościół nie gło-
    si: „Uczmy młodzież korzystać ze środków masowej ko-
    munikacji”, lecz: „Środki są złe, postęp jest zły, ludzie są
    źli”. I kompletnie nic z tego narzekania nie wynika. Różne
    Kulbaty – którym z powodu odrzucenia ich jałowych po-
    uczeń pozostaje tylko wylewanie frustracji w paranoicz-
    nych artykułach – tęsknią za państwową cenzurą, a mo-
    że i publiczną chłostą. Tyle że te czasy już nigdy nie wró-
    cą. Zamiast więc na okrągło pouczać i potępiać, mogliby
    pochylić się nad biednymi ludźmi odrzuconymi na margi-
    nes życia, bo to właśnie stąd bierze się większość prze-
    stępstw. Idealną okazją do tego jest coroczna kolęda...
    Niestety, ludzie pokroju księdza Kulbata nie są w sta-
    nie krytycznie spojrzeć na swój własny Kościół, nie potra-
    fią przyznać, że służąc mu, przegrali swoje własne ży-
    cie. I życie pokoleń Polaków, którzy im uwierzyli.
    JONASZ
    „Jesteśmy świadkami wprowadzania do przestrzeni publicznej
    zwrotów prymitywnych i obraźliwych, niegodnych chrześcijani-
    na i Polaka” – alarmuje Episkopat Polski. Zapewne ma na
    uwadze „ujadające kundelki” Glempa, „kwas solny dla femi-
    nistek” Pieronka, „czarownicę” oraz „szambo i perfumerię”
    Rydzyka i wiele innych określeń, tak pełnych miłosierdzia.
    wi za to, że nie jestem już księdzem. Ale są momen-
    ty, że radość ta przybiera formę euforii. Na przykład wte-
    dy, gdy czytam artykuły Kulbata.
    Kulbat Waldemar jest księdzem, doktorem nauk huma-
    nistycznych, wykładowcą katolickiej nauki społecznej, so-
    cjologii religii, prałatem, duszpasterzem dziennikarzy oraz
    autorem setek artykułów, w których pisze nieopisane wprost
    głupoty. To znaczy wielu było apologetów Kościoła, któ-
    rzy podobne głupoty przed nim już pisali, głównie podczas
    kontrreformacji w XVI wieku, ale Kulbat pisze tak sa-
    mo 500 lat później! I na tym polega jego fenomen.
    W swoim najnowszym artykule na łamach „Niedzieli”
    pt. „Refleksje po wyroku” Kulbat cieszy się z dożywocia
    zasądzonego dwóm 19-letnim mordercom z Łodzi. Gorszy
    się przy tym, że obrońcy zwyrodnialców
    „próbowali po-
    woływać się na ich młody wiek czy trudności życiowe”
    ,
    a jest to – według Kulbata – głupota,
    „gdyż decyzja o da-
    nym czynie przechodzi przez osobowość człowieka i oko-
    licznością łagodzącą nie mogą być jakiekolwiek uwa-
    runkowania zewnętrzne
    . Psychologia sądowa głosi coś
    zupełnie przeciwnego, dlatego powyższe zdanie należy
    traktować jako przełom w tej dziedzinie. Dalej Kulbat
    informuje, skąd się biorą młodociani zbrodniarze. Ano
    biorą się z: wulgarnej muzyki, dyskotek z alkoholem,
    gier komputerowych, i w końcu – z oglądania scen
    zabijania w kinach i TV. Ale przecież – słusznie za-
    uważa ks. doktor – ci degeneraci chodzili do pol-
    skiej szkoły! Cóż z tego – wyjaśnia zaraz – sko-
    ro w naszych szkołach
    „na przerwach panu-
    je ustawiczny hałas, nieopisany wrzask,
    ryk, a dzieci i młodzież trudno jest uspo-
    koić na lekcji?”
    . A co ze szkolną kate-
    chezą, na którą – jak to sprawdził
    dziennikarz „FiM” – chodzili obaj
    mordercy? Czyż ona nie powin-
    na na nich jakoś pozytywnie wpły-
    nąć? Nie ma takiej szansy!
    – przekonuje Kulbat, ponieważ
    „kształtowanie wrażliwości sumie-
    nia, współczucia, miłości bliźniego przez
    rodziców, katechetów i Kościół, jest nieustannie podwa-
    żane i wyszydzane przez postępowe media”
    . I tu właśnie
    tkwi główna
    „przyczyna tragedii”
    . Jakby ktoś nie wiedział...
    Zgoda, że w polskiej szkole panuje brak dyscypliny i „ryk”
    i nie zmienią tego nawet mundurki szkolne. Sam uczyłem
    w szkole przez 3 lata, a teraz mam dwóch synów nasto-
    latków i robię co mogę, by chronić ich przed złymi bodź-
    cami – choćby brutalnością na ekranie. Ale takie otocze-
    nie naszych dzieci jest faktem i raczej go nie zmienimy.
    Podobnie, jak nie załatwimy problemu samym potępieniem
    złoczyńców (Jezus potępiał grzech, a nie grzeszników,
    księże Kulbacie). Albo obsobaczaniem tych, którzy krytyku-
    ją obecność religii w szkole. To dopiero numer! To zupeł-
    nie tak, jakby za masowe mordy dokonywane przez ludzi
    Kościoła w średniowieczu obarczać winą tych, którzy m.in.
    z tego powodu Kościół wówczas krytykowali. A może tak-
    że i tych, którzy spłonęli za to żywcem na stosach?!
    Wychowanie młodego pokolenia to wielki zbiorowy obo-
    wiązek – państwa, rodziców i (podobno) Kościoła. Proble-
    my tkwią w tym, że państwo nie ma na to pomysłów i pie-
    niędzy, rodzice nie mają czasu, a Kościół ma wszystko,
    tylko nie ma chęci, bo kieruje się innymi (szeleszczącymi)
    priorytetami.
    To właśnie m.in. wskaźniki przestępczości wśród mło-
    docianych wykazują, że
    katecheza w szkole poniosła to-
    talną klęskę
    . Zamiast wychowywać do etycznego postę-
    powania, uczy wymyślonych formułek i bajek. Księża uczący
    w szkole ani myślą zmierzyć się z demoralizacją młodego
    człowieka. To wymaga pewnego powołania, poświęcenia
    Smutny koniec świętego Pociągu Papieskiego. Uroczyście po-
    święcony przez Dziwisza miał po wsze czasy kursować pomiędzy
    Krakowem a Wadowicami, ale zamiast pątników woził powie-
    trze. Teraz – odarty doszczętnie z papieskich symboli i pozba-
    wiony ekranów emitujących obrazy papieskich pielgrzymek – jeź-
    dzi na trasie Kraków–Bielsko-Biała. I tylko wymalowany na nim
    skrót PKP przypomina, że chodziło o Polskie Koleje Papieskie.
    Kolejna klęska Kościoła w Częstochowie. Kler zażądał od rad-
    nych, by w tym 300-tysięcznym mieście ograniczyli liczbę punk-
    tów handlowych sprzedających alkohol do 80. To równałoby
    się de facto prohibicji. Radni głosowali i... zwiększyli liczbę
    alkoholowych koncesji. Sutannowców zamurowało!
    Na antenie Radia Maryja tata dyrektor zdradził, że kiedy był
    małym Tadziem, wcale nie marzył o karierze księdza, tylko
    lekarza lub inżyniera. Ale się rozmyślił. Cóż za dramat – pol-
    ska medycyna i polska myśl techniczna z tej straty do dziś nie
    mogą się otrząsnąć.
    Objazdowy cyrk „Rydzyk” zakończył tournée po Ameryce Pół-
    nocnej. Wszędzie za spotkanie z ojdyrem Polonusi musieli spo-
    ro wybulić. Drinki na imprezie opłatkowej kosztowały od
    9 do 35 dolarów. No i bilet wstępu 50 baksów, i jeszcze ko-
    perta – najlepiej gruba. Mówi się, że toruńska gwiazda przy-
    wiezie zza oceanu ponad pół miliona dolarów. Wraca, nie za-
    haczając o Haiti, bo tam podobno brzydko pachnie.
    „Szczęśliwej drogi, już czas. Życzą parafianie” – wieniec po-
    grzebowy wraz z szarfą z takim napisem dostał Mirosław C.
    – proboszcz parafii Czarże (koło Bydgoszczy). I powiadomił
    policję, że lęka się o życie. Bynajmniej nie pośmiertne. Mi-
    łość parafian pleban zaskarbił sobie, zamieniwszy się w nie-
    nasyconego poborcę podatkowego.
    „Jak On mógł nam to zrobić? Boga nie ma!” – krzyczał na gru-
    zach stolicy Port-au-Prince Haitańczyk Remi Polevard, który
    w wyniku trzęsienia ziemi stracił pięcioro dzieci. Rozpacz męż-
    czyzny via BBC pokazano we wszystkich serwisach. – Jak on mo-
    że tak bluźnić?! – dziwili się polscy katolicy na portalu „Frondy”.
    Skandal w amerykańskiej armii. Wykryto, że na broni żołnie-
    rzy walczących w Afganistanie wygrawerowane są fabrycznie
    miniaturowe cytaty z Biblii (np. o jasności chwały bożej).
    Wszystko dla jasności właśnie. Aby Afgańczycy wiedzieli, któ-
    ry dokładnie Bóg każe ich zabijać.
    Szkoccy benedyktyni produkują na masową skalę mocne (po-
    nad 15 proc. alk.) wino „Buckfast”. Ma ono tę dziwną wła-
    ściwość, że powoduje agresję. Policja policzyła, że pod wpły-
    wem tego trunku tylko w ciągu ostatnich lat popełniono po-
    nad 5 tysięcy przestępstw. I dodatkowo 114 poprzez rozbicie
    na głowach ofiar butelki „Buckfasta”. Pustej. Na wieść o ta-
    kich sukcesach zakonnicy podwoili produkcję.
    120 tysięcy funtów odszkodowania od British Airways żąda
    pracowniczka linii Nadia Eweida. Za to, że kierownictwo
    BA na 3 miesiące zawiesiło ją w obowiązkach pracowniczych,
    bo nosiła niedozwolony symbol religii – krzyżyk. Raczej nie
    wygra. U nas – za bezprawnie zawieszony krzyżyk – trzeba by
    zawiesić w pracy cały Sejm. I niech później każdy poseł do-
    chodzi „sprawiedliwości” w sądzie.
    Wyszedł z więzienia i tuż za bramą ogłosił, że jest „wiekuistym
    Chrystusem”, co „udowodni za pomocą dokumentów”. Zapo-
    wiedział też bliski koniec świata, podczas którego to on będzie
    sądził żywych i umarłych. Ali Agca. Za wywiad żąda 2 milionów
    dolarów, za prawo do wydania, a później sfilmowania książki, któ-
    rą napisze – wielokrotnie więcej. Jeśli taki z niego Chrystus i pi-
    sarz jak zamachowiec, to umrze śmiercią męczeńską. Z głodu.
    Apokaliptyczne trzęsienie ziemi na Haiti sprowokowało sław-
    nego pastora Pata Robertsona z USA. „Haitańczycy byli pod
    butem Francuzów i wtedy podpisali pakt z diabłem. Powie-
    dzieli: będziemy ci służyć, jeśli nas uwolnisz... No i diabeł po-
    wiedział: OK, ubijamy interes. Od tego czasu Haitańczycy są
    przeklęci i to się objawia raz po raz” – oświadczył Pat. Czyż-
    by czytał o naszym Twardowskim?
    Milion dolarów – tyle Brad Pitt i Angelina Jolie przekazali
    ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti. To nic wobec pomocy, ja-
    ką zaproponowała Wspólnota „Iskra Bożego Miłosierdzia”,
    która nawołuje, by Polacy wspólnie modlili się za Haitańczy-
    ków. Ci ponoć popłakali się z wdzięczności.
    Nr 4 (516)
    22 – 28 I 2010 r.
    GORĄCY TEMAT
    3
    w Kołobrzegu dostała
    z początkiem roku twardy
    orzech do zgryzienia, bo-
    wiem właśnie wpłynęło do niej ofi-
    cjalne zawiadomienie o serii cięż-
    kich przestępstw obyczajowych po-
    pełnionych przez kapłana wielce za-
    służonego dla diecezji koszalińsko-
    -kołobrzeskiej.

    Sprawa jest wyjątkowo
    obrzydliwa, bo dotyczy pedofilii
    iznanego na naszym terenie 46-
    letniego księdza Zbigniewa R.
    ,
    który – działając czynem ciągłym
    – w okresie listopad 2000 r.–kwie-
    cień 2001 r. miał dopuszczać się
    – bpa
    Edwarda Dajczaka
    – wychwa-
    lali go pod niebiosa.
    W czerwcu 2008 r. pleban rap-
    townie „podupadł na zdrowiu”, co
    spowodowało konieczność pilnego
    wyjazdu z Kołobrzegu „na leczenie”.
    Zniknął bez słowa pożegnania
    z wiernymi. Biskup Dajczak przy-
    słał na jego miejsce ks.
    Janusza
    Rajkowskiego
    i niby wszystko wró-
    ciło do normy. Tylko niektórzy mi-
    nistranci oraz wychowankowie by-
    łego proboszcza wciąż jeszcze nie
    mogą otrząsnąć się z szoku...
    Adam
    (imię zmienione) miał 13
    lat i był uczniem szóstej klasy szko-
    ły podstawowej, gdy w listopadzie
    dzieciak nie wytrzymał napięcia i ze-
    znał w obecności psychologa o wszyst-
    kim, co spotkało go dotychczas na ple-
    banii. Ciało pedagogiczne (oba na-
    zwiska znane redakcji) w trybie alar-
    mowym wezwało do szkoły matkę
    chłopca.
    „Postawiono mnie na środku ga-
    binetu i, zalewając się łzami, w obec-
    ności mamy powtórzyłem to, co wcze-
    śniej opowiedziałem. Mama zabra-
    ła mnie do domu i już nigdy więcej
    nie wracała do tej sprawy. Przesta-
    ła chodzić do kościoła. Gdy zapyta-
    łem dlaczego, odpowiedziała, że prze-
    ze mnie”
    – spowiada się Adam bi-
    skupowi.
    i ten z pewnością nie pozwoliłby zro-
    bić krzywdy swojemu wychowanko-
    wi z tak błahego powodu. Gdy Wer-
    no był jeszcze proboszczem parafii
    w Świdwinie oraz diecezjalnym re-
    ferentem ds. powołań, osobiście nad-
    zorował formację kandydującego do-
    piero do seminarium Zbigniewa R.
    i wystawił mu list polecający. Tym-
    czasem
    już na jego pierwszej
    po wyświęceniu parafii w Ustce
    wyszło na jaw, że ma niebezpiecz-
    ne skłonności seksualne, co jakoś
    nie przeszkodziło mu w dalszej
    karierze
    . Analizując jej nagłe zała-
    manie, trudno oprzeć się wrażeniu,
    że biskup Dajczak dostał mocnego
    na kolejną rozmowę, ojciec duchow-
    ny zapytał, czy to był ks. R. Potwier-
    dziłem. Później powiedział mi, że był
    niedawno w Kołobrzegu „taki dobry
    chłopak, ks.
    Adam Sobczyk

    (wy-
    święcony w 1995 r. –
    dop. red.
    ),
    któ-
    ry odszedł z kapłaństwa, nie mogąc
    patrzeć na postępowanie R. i brak
    reakcji biskupów”
    – zapisał Adam
    w swoim pamiętniku.
    Pismem z 28 grudnia 2009 r.
    zwróciliśmy się do ks.
    Dariusza Ja-
    ślarza
    – rzecznika kurii koszalińsko-
    -kołobrzeskiej – oraz do kanclerza
    ks.
    Wacława Łukasza
    z pytania-
    mi:
    1.
    Czy o zarzutach dot. ks. Zbi-
    gniewa R. jego przełożeni zawia-
    domili organa ścigania?
    2.
    Czy kuria podjęła jakieś
    staranie w kierunku usta-
    lenia liczby i zidentyfiko-
    wania innych ewentualnych
    ofiar aktów pedofilskich
    oraz czy udzielono im po-
    mocy psychologicznej?
    15 stycznia 2010 r. wie-
    lebny Jaślarz poinformo-
    wał nas w rozmowie tele-
    fonicznej, że z „FiM” nie
    ma życzenia korespondo-
    wać i żebyśmy nawet nie
    łudzili się nadzieją na ja-
    kąkolwiek rzeczową odpo-
    wiedź.
    Tego samego dnia roz-
    mawialiśmy też z ks. Zbi-
    gniewem R., prosząc
    o ustosunkowanie się
    do oskarżeń Adama.
    – Ten pan wypisuje
    bzdury, bowiem nic
    na mnie nie ma. Jestem
    nadal czynnym kapłanem i ksiądz
    biskup Dajczak nie sformułował
    pod moim adresem żadnego zarzu-
    tu, a tym bardziej obyczajowego.
    Z resztą pytań proszę zwracać się
    do władz kościelnych – uciął ks. R.
    Skoro tak, to
    pokażemy jesz-
    cze ciąg dalszy historii
    . Tym ra-
    zem będzie o innych ofiarach ks.
    Zbigniewa R. oraz
    niewiarygod-
    nym wprost horrorze przeżytym
    przez Adama w seminarium
    i o wymuszaniu na nim „listów
    do kata”
    . A gdy już chłopak zna-
    lazł się na bruku, pewien bardzo
    znany w Polsce kapłan napisał do bi-
    skupa Dajczaka:
    „Zbrodnia
    (mole-
    stowania seksualnego –
    dop. red.
    )
    dokonała się w ważnym momencie
    dojrzewania dziecka. A teraz, drugi
    raz został skrzywdzony przez wycho-
    wawcę Seminarium Duchownego.
    O ironio, ten wypadek z życia dziec-
    ka ma być szantażem, jakiego użyje
    ks. prefekt
    Jarosław Kodzia
    : „Jeśli
    powiesz, że cię wypędziłem, to ja ogło-
    szę publicznie o zdarzeniu z twojego
    życia”.
    Może Kościół Koszaliński po-
    czuje się do odpowiedzialności i uczy-
    ni jakieś zadośćuczynienie za ha-
    niebny czyn na bezbronnym dziec-
    ku? Chyba macie na tyle wiary, by
    mieć świadomość odpowiedzialno-
    ści za los ludzi?”
    .
    Wyszło na jaw, że Kościół ani
    się nie poczuwa, a i wiara jest mu
    obca. Ale o tym za tydzień...
    ANNA TARCZYŃSKA
    Tanie dranie
    Gdy bestia uchodząca za kapłański
    wzór do naśladowania masturbowała
    się, klęczący przed nią dzieciak musiał
    cierpliwie czekać na „finał”. Dopiero
    wówczas wielebny pozwalał chłopcu
    odejść, żeby umył twarz...
    przestępstw z art. 200 par. 1 ko-
    deksu karnego (
    „Kto obcuje płcio-
    wo z małoletnim poniżej lat 15 lub
    dopuszcza się wobec takiej osoby in-
    nej czynności seksualnej lub dopro-
    wadza ją do poddania się takim
    czynnościom albo do ich wykona-
    nia, podlega karze pozbawienia wol-
    ności od lat 2 do 12” – dop. red.
    ).
    Ofiarą jest były ministrant, później-
    szy kleryk seminarium duchowne-
    go. Twierdzi, że jako dziecko zo-
    stał wielokrotnie wykorzystany sek-
    sualnie przez księdza. Ta historia
    stawia też w fatalnym świetle tutej-
    sze władze kościelne, a w jeszcze
    gorszym wychowawców seminarium
    – ujawnia kulisy śledztwa kołobrze-
    ski prokurator.
    Ksiądz Zbigniew R. był do nie-
    dawna pieszczochem biskupów i pro-
    boszczem parafii św. Wojciecha
    w Kołobrzegu. Objął tę funkcję
    w 1998 r. z nominacji ówczesnego
    ordynariusza
    Mariana Gołębiew-
    skiego
    (aktualnie – arcybiskup wro-
    cławski), mając zaledwie 9 lat stażu
    w zawodzie. Wielebny tak bardzo za-
    służył się dla diecezji budową od pod-
    staw nowej świątyni, że niemal nie
    schodził z łamów tygodnika „Gość
    Niedzielny”. Podejmował też na ple-
    banii kościelnych hierarchów oraz lo-
    kalnych polityków i występował z pre-
    lekcją w Radiu Maryja. Ale wyjąt-
    kowo starannie przykładał się do pra-
    cy z narybkiem. Organizował para-
    fialnym ministrantom zajęcia poza-
    lekcyjne, wyjeżdżał z nimi na zimo-
    wiska, niektórych chłopców wspoma-
    gał finansowo... Krótko mówiąc:
    uchodził za kapłański wzór do na-
    śladowania, a kolejni ordynariusze
    w osobach abpa Gołębiewskiego, ab-
    pa
    Kazimierza Nycza
    (od 2007 r.
    metropolita warszawski) i obecnego
    2000 r. po raz pierw-
    szy zetknął się oso-
    biście z ks. Zbignie-
    wem.
    „Zaczepił mnie
    na cmentarzu w Ko-
    łobrzegu i zapytał, do-
    kąd idę. Odpowie-
    działem, że do auto-
    busu, bo wracam do domu. Zapro-
    ponował, że mnie podwiezie, tylko
    po drodze zostawi na plebanii stułę,
    bo wraca właśnie z pogrzebu. Wie-
    dziony dziecięcą ufnością zgodziłem
    się bez wahania. Na plebanii usiadł
    w kącie mieszkania i kazał się zbli-
    żyć. W jednej dłoni trzymał papiero-
    sa, a drugą ujął moją dłoń i maso-
    wał nią swoje krocze. Nawet mi wów-
    czas przez myśl nie przeszło, że ro-
    bię coś złego. Odwiózł mnie później
    do domu i kazał przyjść za dwa dni”
    – napisał Adam w oświadczeniu z 20
    listopada 2009 r. skierowanym
    do bpa Dajczaka.
    Ciąg dalszy zawartej w owym do-
    kumencie relacji o pedofilskich wy-
    czynach ks. Zbigniewa R. pomija-
    my z dwóch powodów:
    ~
    Szczegóły są nazbyt drastycz-
    ne (np. wzmianka
    „gdy masturbo-
    wał się, musiałem uklęknąć i cze-
    kać. Wytrysku dokonał na moją
    twarz, a później kazał mi iść się
    umyć”
    jest jedną z niewielu nada-
    jących się do publikacji);
    ~
    Mamy na względzie dobro
    śledztwa, zakładając w swojej na-
    iwności, że ordynariusz nie uprze-
    dził już podwładnego, jakimi dowo-
    dami (w tym również świadkami)
    dysponuje ofiara jego zboczonych
    zachcianek.
    Po czterech miesiącach deprawa-
    cji – w kwietniu 2001 r. – mały Adaś
    wpadł w tarapaty. Wezwany przez dy-
    rektorkę na rozmowę dyscyplinującą,
    Zachowanie bogobojnej matki
    łatwo zrozumieć, ale jak nazwać po-
    stawę bogobojnej dyrektorki szko-
    ły i biegającej w każdą niedzielę
    do kościoła pani psycholog?
    – Po prostu brakuje mi cenzu-
    ralnych słów! Gdyby nawet z jakichś
    powodów nie dowierzały dziecku,
    miały zasmarkany obowiązek zawia-
    domić nas o sprawie. Tymczasem
    wszystko zamieciono pod dywan,
    a tani drań w sutannie zapłacił
    chłopcu za milczenie 500 zł
    – iry-
    tuje się prokurator.
    Adam był tak mocno związany
    z Kościołem, że – mimo nękającej
    go traumy – wstąpił w 2008 roku
    do Wyższego Seminarium Duchow-
    nego w Koszalinie. Zanim wszakże
    otrzymał indeks, w czerwcu odbył
    specjalne rekolekcje ignacjańskie
    pod kierunkiem znanego „FiM” je-
    zuity z Centrum Formacji Duchowej
    w Gdyni, któremu podczas spowie-
    dzi wyznał o dramatycznych doświad-
    czeniach z dzieciństwa. Krótko po wy-
    szeptanej w konfesjonale tajemnicy
    ks. Zbigniew został nagle odwołany
    przez biskupa z funkcji proboszcza.
    – Na użytek księży i tylko do ich
    wiadomości obowiązywała wersja,
    że
    miał kochanka, z którym tro-
    chę przeholował, trzymając go
    na plebanii
    . Mnie osobiście wyda-
    wało się to zbyt mało wiarygodne
    jako przyczyna zdjęcia ze stanowi-
    ska, bo ks. Zbigniew był oczkiem
    w głowie biskupa
    Tadeusza Werny
    kopa. Z dobrze poinformowanego
    źródła słyszałem, że przeraził się
    wówczas sygnałem o wiszącej mu
    nad głową aferze pedofilskiej. Czy
    sygnał mógł pochodzić od spowied-
    nika Adama? No cóż, zbieg dat jest
    bardzo wymowny, a tajemnica spo-
    wiedzi jest pojęciem względnym...
    – zauważa koszaliński proboszcz.

    Zbyszek miał ponadto sil-
    ny układ w Watykanie
    , gdzie je-
    go serdecznym kolegą z jednego se-
    minaryjnego rocznika był prałat
    Grzegorz Kaszak
    , ówczesny sekre-
    tarz Papieskiej Rady ds. Rodziny,
    a od roku biskup sosnowiecki. Miał
    też plecy w kurii, bo kumplował się
    z księdzem kanclerzem
    Wacławem
    Łukaszem
    . On również wywodził
    się z tego samego rocznika i wyświę-
    cono go razem ze Zbyszkiem – do-
    daje duchowny zbliżony do kurii ko-
    szalińsko-kołobrzeskiej.
    Gdy ks. Zbigniew R. już znik-
    nął z Kołobrzegu (widywany był
    m.in. w Świnoujściu oraz w posia-
    dającym kościelne
    imprimatur
    lubel-
    skim ośrodku „Odwaga”, specjali-
    zującym się w „uzdrawianiu z ho-
    moseksualizmu”), Adam rozpoczął
    naukę w seminarium. Podczas jed-
    nej z pierwszych rozmów formacyj-
    nych (na tzw. kursie wstępnym) wy-
    znał swojemu ojcu duchownemu ks.
    Piotrowi Wietesce
    , że był w dzie-
    ciństwie molestowany seksualnie.
    „Nie powiedziałem wówczas, kto
    mnie molestował. Gdy udałem się
    P
    rokuratura Rejonowa
    4
    Z NOTATNIKA HERETYKA
    Nr 4 (516)
    22 – 28 I 2010 r.
    POLKA POTRAFI
    Bogowie są szaleni
    Prowincjałki
    Pan
    Adam
    , mieszkaniec Łodzi,
    od sierpnia ub.r. mieszka w sta-
    rym wartburgu. Kiedy losem mężczyzny zainteresowała się lokalna pra-
    sa, urzędnicy stanęli na głowie, żeby znaleźć dla niego mieszkanie so-
    cjalne. I znaleźli. Dwupokojowe, blisko centrum, do tego wyremontowa-
    ne. Bezdomny, który w nowym lokum miałby zamieszkać wraz z matką,
    propozycję odrzucił, bo – jak stwierdził – jest za małe i nieustawne.
    Roszczeniowy bezdomny przyznaje, że... czeka na kolejną propozycję.
    Kilka lat temu młoda kobieta, bę-
    dąc w ciąży, dowiedziała się
    o czerniaku złośliwym. Nie zgo-
    dziła się na chemioterapię. Umar-
    ła wkrótce po urodzeniu syna.
    Po pogrzebie 27-letniej
    Anny
    Radosz
    zaczął się cyrk. Zmarłą
    chciano wynieść na ołtarze. Wbrew
    woli rodziny i przyjaciół, którzy za-
    pewniali, że dziewczyna była nor-
    malna – „dobra, ale nie święta”.
    Od stycznia bieżącego roku in-
    ternauci mogą oglądać półgodzin-
    ny film o nowej polskiej bohater-
    ce. 31-letnia
    Basia
    najpierw dowie-
    działa się o ciąży, a zaraz po tym
    o nowotworze złośliwym. „Otwarta
    na Pana Boga, któremu pozwoliła
    się prowadzić”, nie posłuchała ra-
    dy lekarzy, którzy doradzali abor-
    cję. Umarła tuż po narodzinach sy-
    na. Historia niewątpliwie dramatycz-
    na. I pozostałaby taką bez natręt-
    nej kościelnej ideologii. Ale bez niej
    obyć się nie może.
    Historię Basi zekranizowali
    Ma-
    ciej Bodasiński
    i
    Leszek Doko-
    wicz
    . Obaj związani ze środowiskiem
    katolickiej „Frondy”. Na swoim kon-
    cie mają wiele produkcji – chociaż-
    by „Egzorcyzmy Annelise Michel”
    (historia chorej psychicznie Niem-
    ki, którą kościelni szamani uznali
    za opętaną i egzorcyzmowali, dopó-
    ki nie umarła), nagrodzone na Ka-
    tolickim Festiwalu Filmowym w Nie-
    pokalanowie.
    Wracając do filmu: przez pół go-
    dziny osierocony mąż, ro-
    dzice i przyjaciele
    nieżyjącej ko-
    biety prze-
    konują sie-
    bie i nas, że jest w tym wszyst-
    kim sens. Boża logika. Nie
    może być inaczej: dziecko po-
    częte w czasie małżeńskiej piel-
    grzymki do Rzymu, wymodlo-
    ne przy papieskich grobach.
    Później napotkanie lekarki
    „o symbolicznym nazwisku
    Lampka
    ”, która oświeciła
    ich, że nowotwór można
    leczyć nawet w stanie
    błogosławionym. Jak
    się okazało, bezsku-
    tecznie. Mnóstwo fra-
    zesów: o tym, że Pan
    Bóg miał swój plan, że
    nieżyjąca była tak dosko-
    nała, że Stwórca potrzebo-
    wał jej już teraz, o inten-
    cjach nie do pojęcia i krzy-
    żach, które są do nas do-
    stosowane, bo dostajemy ta-
    ki, jaki uniesiemy. O tym,
    że w życiu nie chodzi o życie, tylko
    o odpowiednio uświęconą śmierć.
    Powolne i bolesne umieranie ko-
    biety porównuje się ze stacjami dro-
    gi krzyżowej lub
    z agonią
    JPII
    – na zmianę. Oglą-
    dających zapewnia
    się, że Basia z wy-
    sokości nieba modli
    się za wszystkie cię-
    żarne i chore, aby za-
    wsze wybierały życie
    nienarodzonych.
    Poszukiwani są wo-
    lontariusze, którzy bę-
    dą dokument rozpo-
    wszechniać i tłumaczyć
    na inne języki. Twórcy
    planują promocję na fe-
    stiwalach filmowych. Hi-
    storia Basi ma być wzo-
    rem dla Polek. Żeby
    wiedziały, że taka po-
    stawa nie jest wyborem,
    ale obowiązkiem każdej
    przyzwoitej kobiety.
    I nie miały wątpliwo-
    ści, że ich życie jest
    o niebo mniej ważne
    od tego dopiero co
    napoczętego.
    JUSTYNA CIEŚLAK
    Pewien 15-latek ze Słupska ubił
    z sąsiadem interes. Za okrągłe
    50 zł kupił od niego starego volkswagena. Zaprosił 10-letniego brata i je-
    go kolegę i ruszyli w miasto sprawdzać możliwości maszyny. Pewnie
    jeździliby spokojnie do dziś, ale zanadto poniosła ich fantazja i zaczęli
    „palić gumy” na parkingu przed marketem. Dobrą zabawę małolatom prze-
    rwali policjanci.
    Rafał K. z Jeświłów w wojewódz-
    twie podlaskim ukradł autobus,
    bo był zbyt pijany, aby dojść z dyskoteki do domu pieszo. Przy 2,8 pro-
    mila alkoholu we krwi przejechał autobusem kilka kilometrów, zanim za-
    trzymała go policja.
    W Hrubieszowie w wojewódz-
    twie lubelskim nastolatek wpadł
    do sklepu i grożąc scyzorykiem, zażądał wydania dwóch paczek piero-
    gów, papierosów i karty na doładowanie do telefonu komórkowego. Chciał
    jeszcze pieniędzy, ale kasa chwilowo była pusta. Uciekającego ze zdo-
    byczą desperata pojmała miejscowa policja.
    Kierowca przewożący owoce
    z Grecji usłyszał już na terenie
    Polski dziwne dźwięki dochodzące z naczepy. Wezwał na pomoc policjan-
    tów i otworzył ciężarówkę. Okazało się, że poza owocami wiózł z Grecji
    na gapę trzech Afgańczyków, nielegalnych emigrantów.
    Na komisariat w Makowie Ma-
    zowieckim zadzwonił młody czło-
    wiek i powiedział, że jest napadniętym przez zbirów zakonnikiem. Okaza-
    ło się, że mnichem nie jest, choć habit ma, bo kupił go na targu. Nie po-
    trafił wyjaśnić, dlaczego ma skłonność do przebierania się w duchowne
    kiecki. Może to taka nowa, specyficznie polska skłonność – sacrotran-
    swestytyzm?
    czej ofensywy, mnożąc coraz głupsze pomysły.
    Potrzebna będzie kolejna mobilizacja, aby tę falę
    kołtuństwa odeprzeć.
    Strasznie to smutne, że polskie życie polityczne ugrzę-
    zło w ślepym zaułku, z którego nie widać na razie wyj-
    ścia. Od 5 lat nie ma żadnej alternatywy poza autory-
    tarną kleroprawicą (PiS), prawicą hazardową (PO) i pa-
    jacolewicą (SLD). Tej ostatniej
    zresztą nawet w najlepszych snach
    nie zapowiada się powrót do wła-
    dzy. Chyba że kiedyś w roli przy-
    stawki do osłabionego PO.
    Patrząc na to polityczne za-
    kleszczenie, w którym trudno zna-
    leźć jakiś sensowny wybór, każdy z nas jest kuszony, aby
    odrzucić to wszystko w cholerę i odwrócić się plecami do
    tego politycznego cyrku. Przecież nic nas z tymi dziwny-
    mi ludźmi nie łączy! Jest to reakcja naturalna i w grun-
    cie rzeczy najłatwiejsza. Tylko że nie sposób odwrócić się
    od własnego portfela, zakładu pracy, emerytury, wresz-
    cie od przyszłości własnych dzieci. A cyrk na Wiejskiej
    ma ogromny wpływ na te wszystkie sprawy fundamen-
    talne dla życia każdego z nas. Możemy od tego próbo-
    wać uciec w prywatność, ale wówczas tym boleśniej zo-
    staniemy przez narastające problemy ugodzeni.
    W ostatnich dniach PiS stara się przykuć uwagę me-
    diów inicjatywami, które mają Polskę uczynić pośmiewi-
    skiem Europy i świata. W ramach debaty „w obronie
    krzyża” w Senacie pojawił się pomysł wystąpienia Polski
    spod jurysdykcji Trybunału w Strasburgu. Oznaczałoby
    to wystąpienie naszego kraju z Rady Europy, instytucji
    skupiającej prawie wszystkie kraje Europy (o 20 krajów
    więcej niż liczy Unia Europejska), a troszczącej się
    o przestrzeganie praw człowieka i utrwalanie demokra-
    cji na naszym kontynencie. Sugestie takie ogłosili pu-
    blicznie senatorowie PiS, a wsparł je propagandowo eu-
    roposeł
    Migalski
    z tej samej partii, twierdząc, że lepiej
    odejść z Rady, niż „być zmuszonym do zdejmowania
    symboli męki Chrystusa”. Dodajmy, że do Rady nie na-
    leżą tylko dwa autorytarne kraje Europy – Białoruś
    i Watykan. I to w tym doborowym towarzystwie PiS
    chciałby izolować nasz kraj.
    W tym samym czasie PiS ogłosił chęć poddania pod
    głosowanie w Sejmie projektu swojej „Konstytucji IV
    RP”. Zdaniem specjalistów od prawa konstytucyjnego,
    przyjęcie tego dokumentu cofnę-
    łoby Polskę o jakieś 80 lat, do cza-
    sów międzywojennych. PiSokon-
    stytucja umocniłaby klerykaliza-
    cję naszego kraju oraz ograniczy-
    ła demokrację. Obecność krzyża
    w budynkach publicznych zale-
    galizowano by konstytucyjnie, a ustawa zasadnicza zawie-
    rałaby odniesienie do Boga. Ale to nie wszystko – na-
    wet współpracownik Lecha Kaczyńskiego
    Paweł Wypych
    zauważył, że zawierałaby ona przesłankę, na mocy któ-
    rej należałoby w Polsce zdelegalizować rozwody! Raz na
    zawsze zakazano by w Polsce legalizacji kiedykolwiek
    w przyszłości (sic!) konkubinatów, nieważne: jedno- czy
    dwupłciowych oraz zadekretowano by oczywiście „ochro-
    nę życia od poczęcia”. Z państwa wyznaniowego staliby-
    śmy się więc krajem wprost katolickim. Projekt pozba-
    wiony jest zakazu dyskryminacji i zasady, że Polska „jest
    demokratycznym państwem prawnym” oraz przepisu sta-
    nowiącego, że państwo zachowuje neutralność w spra-
    wach światopoglądowych. PiSokonstytucja obdarzyłaby
    większą władzą prezydenta, zburzyłaby także w znacznej
    mierze trójpodział władzy, dając prezydentowi władzę
    nad sędziami, a rządowi – nad prokuratorami.
    PiS nie pozostawia nam wyjścia – trzeba ogłosić mo-
    bilizację przy wszelkich najbliższych wyborach i zagłoso-
    wać na nie-PiS, czyli innych kandydatów, w obronie wła-
    snej. Udało się pozbyć
    Wrony
    z Częstochowy,
    Kropiw-
    nickiego
    z Łodzi, uda się, jak wierzę, powstrzymać
    oszołomów z PiS-u.
    Opracowali: WZ, MaK
    RZECZY POSPOLITE
    MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
    Spisienie
    Jerzy Kropiwnicki wygrał, bo większość mieszkańców Łodzi nie poszła
    jednak na wybory.
    (Jarosław Kaczyński)
    Lewica nie może znieść, że prezydent miasta był pomysłodawcą przywró-
    cenia dnia wolnego w święto Trzech Króli, że za moich rządów Jan Pa-
    weł II przyjął tytuł honorowego obywatela Łodzi, że święta Faustyna zo-
    stała patronką miasta, a sama Łódź straciła gębę czerwonej i stała się
    normalnym katolickim polskim miastem.
    (Jerzy Kropiwnicki)
    Nie wypada mnie krytykować.
    (Jerzy Kropiwnicki – w odpowiedzi na zarzuty o chaos zimowy w Łodzi)
    Donald Tusk nie powinien startować w wyborach prezydenckich, dlate-
    go że rządzenie idzie mu na trzy plus. Powinien nadal być premierem,
    żeby poprawić się na cztery w tej klasie do pięciu.
    (Lech Wałęsa)
    Ci wszyscy, którzy mówią, że ktoś chciałby podnieść rękę na Jarosława
    Kaczyńskiego, muszą wiedzieć, że Jacek Kurski tę rękę im odrąbie.
    (Jacek Kurski)
    Macie problemy z porozumieniem się nawet z rodziną w Polsce, bo oni
    są pod wpływem tamtych mediów. Nie wiem, czy byście wytrzymali, ale
    ci ludzie chodzący do kościoła, nieraz przystępujący do komunii, tak są
    głupi, że przechodzi ludzkie pojęcie. I tak zazdrośni, tak źli.
    (o. Tadeusz Rydzyk podczas spotkania z wiernymi w USA)
    Wybrali: AC, OH, MarS, RK
    ADAM CIOCH
    NIE MA JAK WARTBURG
    RAJDOWCY
    TAAAKA FURA
    DESPERAT
    OWOCE EGZOTYCZNE
    PRZYSZYWANY BRAT
    P
    artia Kaczyńskich przystąpiła do przedwybor-
    Nr 4 (516)
    22 – 28 I 2010 r.
    NA KLĘCZKACH
    5
    GŁÓDŹ W DOM
    Aktor,
    Kamil Frey
    , który wcie-
    lił się w rolę księdza homoseksuali-
    sty, stanął przed ludźmi i wyznał:
    Mieszkam w Polsce, mam 33 lata, je-
    stem kapłanem, jestem homoseksu-
    alistą, jestem zarażony wirusem HIV
    .
    Odważna sztuka wzbudziła sza-
    cunek publiczności. Okazuje się, że
    to, co Kościół tak ukrywa – homo-
    seksualizm duchownych – może być
    przyjęte ze zrozumieniem. Ale do
    tego trzeba prawdy, która – jak wia-
    domo – ma nas wyzwolić.
    PPr
    SKLEP
    UKRZYŻOWANY
    Zgodnie z wytycznymi (por.
    „FiM” 3/2010), w sobotę, 16 stycz-
    nia br. na purpurowy dywanik (a więc
    tak zwane spotkanie opłatkowe) do
    metropolity Głódzia zjechali pomor-
    scy samorządowcy. Było podniośle:
    „Dziękuję za zaproszenie w imieniu
    całej rodziny samorządowej. Dobrze,
    że praca duszpasterska księdza arcy-
    biskupa przekracza granice sakral-
    ne” – deklarował marszałek
    Jan Ko-
    złowski
    , a inni potakiwali. Panowie
    połamali się opłatkiem, wysłuchali
    wskazówek i rozjechali się – każdy
    do swojej parafii. „Jestem bardzo za-
    dowolony. W przyszłym roku chcę
    zaprosić także służby mundurowe”
    – zapowiedział Głódź.
    WZ
    znęcania się przez nią nad jedną
    z pensjonariuszek. Mniszka biła sta-
    ruszkę po głowie i szarpała ją za
    włosy.
    MaK
    Do parafian zgorszonych kazaniem
    należy nawet wiele pań określanych
    zwykle mianem „moherów”. Idzie
    nowe?
    Wiemy już, że otwarcie nowej
    kaplicy lub kościoła może zrujno-
    wać okoliczny handel, bo wiąże
    się z zakazem sprzedaży alkoholu.
    Okazuje się, że dotyczy to także sa-
    mych krzyży. Ich postawienie tak-
    że ma wymiar antyalkoholowy. Wła-
    ściciel sklepu w szczecińskich Pod-
    juchach stoczył całą batalię o kon-
    cesję na alkohol, bo w jego pobli-
    żu postawiono krzyż, zresztą nie-
    legalnie. Dopiero uznanie tego
    krzyża przez radę miasta za pamiąt-
    kowy, a nie religijny, uratowało skle-
    pikarza. Teraz już lepiej wiemy,
    co znaczy stare powiedzenie o tym,
    że „stawia się krzyżyk” na kimś lub
    na czymś.
    GROSZE NA TACY
    PO KOLĘDZIE
    – PO KOPERCIE
    Czym zachęcić wiernych do hoj-
    niejszego „ubogacania” kościoła
    podczas kolędy? Sposobem najpow-
    szechniej stosowanym przez pro-
    boszczów jest podawanie do pu-
    blicznej wiadomości, kto ile wło-
    żył do koperty. I to nie tylko po-
    przez wyczytywanie z ambony, ale
    coraz częściej... w internecie. I tak
    na internetowej stronie parafii
    w Niedźwiadnej proboszcz infor-
    muje:
    „W związku z wizytą duszpa-
    sterską rodzin, ofiarę na wsparcie
    prowadzonych remontów złożyły na-
    stępujące osoby...”
    – tu z imienia
    i nazwiska (na cały świat!) wymie-
    nia zarówno owieczki, które ofia-
    rowały po 500, 400, 300, 200 czy
    choćby 100 zł, jak i tych kilku „de-
    speratów”, którzy „wysmrodzili” je-
    dynie 50 czy 30 zł.
    Inny pomysł na większą ofiar-
    ność ma proboszcz parafii MB Fa-
    timskiej w Warszawie.
    „Już od trzech
    lat zostawiamy w każdej rodzinie ko-
    pertę – w tym roku ze zdjęciem V Sta-
    cji Drogi Krzyżowej (Szymon poma-
    ga nieść krzyż P. Jezusowi). Koszt
    tych dwóch figur to 31.000 zł bez co-
    kołu, który jest już obłożony grani-
    tem i opłacony”
    – instruuje pro-
    boszcz swoje owieczki.
    AK
    MSZA WYZWOLEŃCZA
    Władze centralne, lokalne i me-
    dia zwykle pomijają milczeniem
    hucznie niegdyś obchodzone rocz-
    nice wyzwolenia poszczególnych
    miejscowości przez Armię Czerwo-
    ną w latach 1944–1945. Od tej re-
    guły są wszakże wyjątki. Władze
    Tomaszowa Mazowieckiego zamó-
    wiły na tę 65 rocznicę wyzwolenia...
    mszę. Nie wiadomo, jak interpre-
    tować to posunięcie. Jako wyzna-
    nie wiary, że
    Stalinem
    kierowała
    Boska Opatrzność?
    MaK
    MaK
    WŁADZA NAJWYŻSZA
    WATYKAN MĄCI
    U metropolity krakowskiego,
    kardynała
    Dziwisza
    , bawiła dele-
    gacja TVP, która zapewniała arcy-
    biskupa o potrzebie utrzymania
    abonamentu i w ogóle telewizji pu-
    blicznej. Kardynał ze zrozumieniem
    odniósł się do potrzeby uratowa-
    nia mediów publicznych (czyli ka-
    tolickich). No, ludzie z TVP wie-
    dzą, gdzie jest rzeczywisty ośrodek
    władzy w tym kraju.
    MaK
    Owieczki z parafii w Czerniko-
    wie uwzięły się na proboszcza i od
    kilku tygodni na tacę rzucają mu
    groszowe nominały.
    „(...) na tacy
    znalazły się: 10 monet po 1 groszu,
    12 po 2 grosze, kilkanaście po 5 gro-
    szy. Powtarza się to od kilku niedziel
    – żali się w ogłoszeniach duszpa-
    sterskich proboszcz ks. dr
    Piotr
    Siołkowski
    . I za wszelką cenę sta-
    ra się przemówić parafianom do
    rozsądku:
    „Ci, którzy wrzucają ta-
    kie nominały, szkodzą tylko i wy-
    łącznie parafii. Księża utrzymują się
    z ofiar za pogrzeby, śluby, chrzty i in-
    tencje mszalne, natomiast ofiary na
    tacę są w całości przeznaczone na
    utrzymanie i opłacanie wydatków
    parafialnych. A opłaty są niemałe,
    choćby wspomnieć, że za III i IV
    kwartał 2009 r. parafia musi jesz-
    cze zapłacić 1800 zł na Kurię we
    Włocławku i 2100 zł na Wyższe Se-
    minarium Duchowne. To wszystko
    trzeba uzbierać na tacę”
    .
    AK
    Pod koniec stycznia br. Zgroma-
    dzenie Parlamentarne Rady Euro-
    py ma głosować nad dwoma rapor-
    tami. Jeden domaga się ogólnoeu-
    ropejskiego prawa do antykoncep-
    cji i aborcji, a drugi optuje za za-
    kończeniem dyskryminacji Europej-
    czyków ze względu na orientację sek-
    sualną. Przeciwko obydwu raportom
    bardzo energicznie wystąpił Waty-
    kan. Na korzyść raportów lobbują
    natomiast europejskie środowiska
    humanistyczne i lewicowe.
    MaK
    MOJŻESZ NA WAGĘ
    Szefostwo jednego z krakow-
    skich hipermarketów zafundowało
    swym klientom nie lada gratkę. Otóż
    z koszy z ubraniami na wagę moż-
    na było wygrzebać ładne białe ręcz-
    niki z jeszcze ładniejszym niebie-
    skim haftem przedstawiającym
    gwiazdę Dawida oraz menorę, czy-
    li siedmioramienny świecznik. W tym
    wypadku zadziwiająca jest kulturo-
    wa ułomność kierownictwa sklepu,
    które zapewne nie wie, że gwiazda
    Dawida pełni w judaizmie taką sa-
    mą rolę, jak krzyż w chrześcijań-
    stwie, a ponadto znajduje się na
    państwowej fladze Izraela. Drugi
    symbol, menora, występuje w kul-
    turze judaizmu od trzech tysięcy
    lat i symbolizuje krzew gorejący, któ-
    ry zobaczył Mojżesz na górze Synaj.
    Swego oburzenia nie kryje
    Tade-
    usz Jakubowicz
    , przewodniczący
    żydowskiej gminy wyznaniowej
    w Krakowie, który zapowiedział in-
    terwencję w tej sprawie. Dyrekcja
    sieci Real obiecała wycofanie ze
    sprzedaży feralnych ręczników.
    PP
    KACZA PIĘTA
    Poseł PiS
    Stanisław Pięta
    , któ-
    ry dzięki nagonkom wymierzonym w
    gejów lansuje się na
    Wojciecha Wie-
    rzejskiego Kaczyńskich
    , wezwał
    księży katolickich do potępienia mi-
    nistra
    Zdrojewskiego
    z PO. Pięta
    zarzuca mu poparcie dla idei wysta-
    wienia w Muzeum Narodowym dzieł
    homoseksualnych twórców kultury:
    „Warto, by parafianie dowiedzieli
    się, że minister, który deklaruje po-
    parcie dla wartości, akceptuje pro-
    pagandę homoseksualną”.
    MaK
    NIE CHCĄ BISKUPA
    Decyzja papieża podzieliła hisz-
    pański Kościół po tym, jak miano-
    wał on w listopadzie 2009 r. bisku-
    pa
    José Ignacio Munillę
    nowym
    ordynariuszem hiszpańskiej diece-
    zji San Sebastian. Ingresowi no-
    wego biskupa towarzyszyła masa
    protestów diecezjalnego duchowień-
    stwa. Aż 7 duchownych diecezjal-
    nej Rady Kapłanów podało się do
    dymisji, a prawie 80 procent kleru
    podpisało w grudniu 2009 r. pro-
    test przeciwko papieskiej decyzji.
    Biskup Munilla jest przez wielu
    traktowany jak zdrajca – to Ba-
    skijczyk kojarzony z konserwatyw-
    nym skrzydłem episkopatu, które
    sprzeciwia się secesyjnym tenden-
    cjom jego rodaków.
    PPr
    BYLE DO WIOSNY
    „Macie piękne i dobrze prowa-
    dzone gospodarstwa, potrzeba jesz-
    cze opieki z nieba nad nimi. Będzie
    to okazja do integracji mieszkań-
    ców, spotkania rodzinnego i świę-
    towania”
    – informuje swoje owiecz-
    ki przy okazji chodzenia po kolę-
    dzie proboszcz parafii pw. Wnie-
    bowzięcia NMP w Dulsku. I choć
    do wiosny jeszcze daleko, już
    w styczniu zapowiada:
    „Zamierzam
    w tym roku na wiosnę zorganizować
    poświęcenie pól w każdej wsi, wg ko-
    lejności podczas wizyty duszpaster-
    skiej. Spotkamy się na mszy św. przy
    figurze, którą odprawię za mieszkań-
    ców tej wsi i o błogosławieństwo Bo-
    że dla rolników”
    . Ciekawe, czy ce-
    na za poświęcenie od hektara, czy
    co łaska?
    W PROCH SIĘ
    ROZRZUCISZ
    RYCHTUJĄ TACZKI
    Ministerstwo Zdrowia przygoto-
    wuje oczekiwaną przez wiele osób
    ustawę zezwalającą na rozsypywanie
    lub zabieranie do domu prochów
    zmarłych krewnych. Obecne przepi-
    sy pozwalają jedynie na pochówek
    popiołów na cmentarzu lub zatopie-
    nie ich w morzu. Jednak projekt bu-
    dzi sprzeciw Kościoła. Jak twierdzi
    ks.
    Jacek Nowak
    , sekretarz Komi-
    sji Kultu Bożego przy Episkopacie,
    „musi być grób, bo grób wiąże się
    ze zmartwychwstaniem. Nie może
    być zgody na rozsypywanie prochów
    w ogródkach”. Księdzu chodzi chy-
    ba o to, że kiedyś prochy mogą się
    nie pozbierać do kupy.
    MaK
    W miejscowości Czarże w woje-
    wództwie kujawsko-pomorskim roz-
    pala się bunt parafian. Od pół roku
    mają oni nowego proboszcza
    Miro-
    sława C.
    , którego oskarżają o pazer-
    ność, arogancję i szarganie pamięci
    szanowanego przez mieszkańców po-
    przednika. Jak twierdzi miejscowy
    sołtys, ludzie rozważają coraz popu-
    larniejszą taczkową wersję zakończe-
    nia „posługi” proboszcza.
    MaK
    BUNT MOHERÓW
    AK
    W Suchowoli na Podlasiu do-
    szło do zgrzytów pomiędzy księ-
    dzem, a niektórymi wiernymi. Jak
    donoszą nasi Czytelnicy, podczas
    kazania w „Owsiakową” niedzielę
    duchowny ostro zaatakował WOŚP.
    W kościele rozległy się szmery nie-
    zadowolenia – niektóre osoby wy-
    szły, a część pozostałych po mszy
    głośno krytykowała poglądy księdza.
    SZOKUJĄCA SZTUKA
    W katowickim Teatrze Korez
    wystawiono sztukę pt. „Wściekły
    pies”, historię opowiadającą o księ-
    dzu zmagającym się z homoseksu-
    alizmem. Rozdarty między miłością
    do Boga a skłonnością do mężczyzn
    szuka zaspokojenia w nocnych klu-
    bach dla gejów.
    ZARZUTY
    DLA ZAKONNICY
    Zakonnica z Domu Pomocy
    Społecznej w Studzienicznej usłysza-
    ła zarzuty prokuratorskie z powodu
    MaK
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jedyną nadzieją jest... nadzieja. Design by SZABLONY.maniak.pl.