Strona startowa
Fotogea 2011. 04, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 03, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2012. 09, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012
Fotogea 2011. 01, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 06, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 11, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2012. 04, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012
Fotogea 2011. 09, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2011. 02, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Fotogea 2012. 02, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2012
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agniecha649.htw.pl

  • Fakty i Mity 05.2010, Prasa (anty-) Polska

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    NAJBIEDNIEJSZE W EUROPIE
    ß
    Str. 10
    INDEKS 356441
    ISSN 1509-460X
    Nr 5 (517) 4 LUTEGO 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
    „Siać, siać, siać” – swoją życiową
    dewizę ojciec Tadeusz Rydzyk realizował,
    jak co roku w styczniu, za oceanem.
    Żniwa okazały się… bolesne. Suchej
    nitki na redemptoryście nie pozostawili
    nawet bogobojni Polonusi!
    ß
    Str. 6
    ISSN 1509-460X
    RAPORT:
    POLSKIE DZIECI
    2
    KSIĄDZ NAWRÓCONY
    Nr 5 (517)
    29 I – 4 II 2010 r.
    FAKTY
    KOMENTARZ NACZELNEGO
    „Popatrzmy, dlaczego Radio Maryja jest atakowane. Ja jesz-
    cze się ustosunkuję do tego, co było w Toronto i w Chicago.
    Bo tam był taki człowiek. Mamy jego zdjęcia, myślę, że trze-
    ba to opublikować w „Naszym Dzienniku”, niech ludzie wi-
    dzą” – wściekał się Rydzyk, telefonując do Radia Maryja pro-
    sto z Kanady. Poszło o to, że ktoś tatkę nagrywał, ktoś foto-
    grafował, a później ktoś to publikował w prasie, na przykład
    wypowiedź, że Polacy w kraju są głupi. Tato! „Taki człowiek”
    to był człowiek „FiM”. Jego zdjęcia na 6 str. „FiM”. Łyso?
    PiStytucja
    „Szoah (zagłada) to żydowski wymysł i broń propagandowa”
    – powiedział portalowi Pontifex.Roma bp Pieronek. Kiedy zro-
    biła się chryja, oświadczył, że nic takiego nie mówił.
    drobnienia (lewica pozaparlamentarna) i ułomności (SLD)
    nie ma ona żadnych szans na sprawowanie władzy.
    Tymczasem PiS zwyżkujące w sondażach musi budzić
    niepokój, a ponowne głosowanie postępowych Polaków na kan-
    dydatów PO może już nie mieć charakteru pospolitego ru-
    szenia. Na to też zapewne liczą Kaczyńscy.
    Ostatnio wysmażyli oni projekt konstytucji IV RP, który moż-
    na uznać za dzieło szaleńca. Można. W kręgu podejrzeń powin-
    na jednak znaleźć się teza, że bliźniacy postawili wszystko na jed-
    ną kartę i chcą zdobyć władzę rękami Platformy. Powołany
    przez Tuska zespół ekspertów ds. zmian w konstytucji musi
    wziąć pod uwagę debilny (nie tylko z punktu widzenia intere-
    sów państwa) projekt PiS. Nie można wykluczyć,
    że Kaczyńscy bardzo liczą na to, że ich dzie-
    ło spodoba się Platformie, póki ta – zadu-
    fana w sobie – nie zacznie uwzględniać
    porażki w wyborach prezydenckich. Pro-
    jekt PiS, który zakłada de facto dyktaturę pre-
    zydencką, robiłby wówczas za podrzuconą świ-
    nię. Dlaczego? Ponieważ PO musi zakładać
    dużo gorszy układ dla siebie w przyszłym
    sejmie. W takiej sytuacji perspek-
    tywa kontynuacji jej rządów, ale
    już z prezydenckiego pałacu, jest
    nie tylko kusząca, ale może się
    okazać jedynym wyjściem.
    Załóżmy, że wciąż obecnie sil-
    na Platforma poparłaby bliźniaczy
    projekt, i ten przeszedłby w gło-
    sowaniu choćby w okrojonej wer-
    sji. Przecież na jesieni kandydat PiS na bia-
    łym koniu mógłby jakimś cudem wygrać.
    Przy czym w zakres słowa „cud” wchodzi
    tu m.in. powszechna agitacja z ambon.
    Ponadto Kaczory niewątpliwie mają na-
    dzieję na zaostrzenie kryzysu, a być może
    już uzgodnili ze Śniadkową „Solidarnością” scenariusz straj-
    ków i protestów, które ruszą na wiosnę. W ciągu prawie 10 mie-
    sięcy wiele może się zmienić, a poparcie dla PO stopnieć wraz
    z zimowym śniegiem. Zwycięstwo kandydata PiS jest co naj-
    mniej niewykluczone – tym bardziej jeśli PiSowskie watahy wy-
    stawią w wyborach jastrzębia Ziobrę zamiast kaczki dziwacz-
    ki. A to jest niemal pewne. Tak więc jest się czego bać...
    Kiedy przeczytałem projekt konstytucji IV RP, włosy sta-
    nęły mi na karku. Przyszły prezydent dyktator będzie powo-
    ływał własnego premiera i ministrów, wydawał dekrety z mo-
    cą ustaw, ręcznie sterował prokuraturą, odwoływał i miano-
    wał sędziów wedle własnego widzimisię. Pośrednio lub bez-
    pośrednio wszystko będzie mu podlegało.
    Zniknąć miałaby na przykład Krajowa Rada Sądownictwa,
    którą zastąpiłaby fasadowa Rada do spraw Sądownictwa.
    W art. 148 projektu PiS czytamy: „
    1. Przewodniczącym Rady
    do spraw Sądownictwa jest z urzędu Prezydent Rzeczypospo-
    litej, a jego zastępcami są z urzędu Prezes Sądu Najwyższe-
    go, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i Minister Spra-
    wiedliwości. 2. W skład Rady do spraw Sądownictwa wcho-
    dzą ponadto:
    1) cztery osoby powołane przez Prezydenta
    Rzeczypospolitej oraz po dwie osoby powołane
    przez Sejm i Senat (...),
    2) cztery osoby powołane przez Ministra
    Sprawiedliwości spośród sędziów (...)”.
    Tak więc spośród 16 osób z Rady większość
    byłaby ludźmi pałacu.
    Premier byłby wykonawcą poleceń, a wła-
    ściwie chłopcem na posyłki, na przykład do pod-
    stawienia samolotu.
    Każdy prezydent z ramienia PiS gwarantuje
    nam wojnę lub co najmniej stan wyjątkowy. O tym
    ostatnim jest w projekcie bardzo wiele. Na przykład art. 184
    pkt 2:
    „W przypadkach niecierpiących zwłoki stan wojny ogła-
    sza Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Prezesa Rady Mi-
    nistrów”
    . Art. 185:
    „Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek
    Rady Ministrów wprowadza, w drodze rozporządzenia wyda-
    nego na podstawie ustawy, stan wojenny na części albo
    na całym terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, jeżeli Rzeczpo-
    spolita jest w stanie wojny lub stan wojenny jest konieczny ze
    względu na zewnętrzne zagrożenie bezpieczeństwa państwa”
    .
    Chyba nie trzeba dodawać, kto decyduje o tym, że zagrożenie
    wystąpiło, na przykład ze strony... jednorękich bandytów. W ta-
    kim przypadku władzę nad wojskiem sprawuje Generalny In-
    spektor Sił Zbrojnych, którego oczywiście powołuje i odwołu-
    je Wódz Naczelny – prezydent. A jeśliby jednak w Sejmie pod-
    niosły się jakieś samobójcze głosy oponentów, jest art. 188:
    „W razie przeszkód w działaniu Sejmu w cza-
    sie stanu wojennego lub stanu wyjątkowego Pre-
    zydent Rzeczypospolitej może wydawać, w za-
    kresie niezbędnym do funkcjonowania państwa,
    rozporządzenia z mocą ustawy z pominięciem
    wymagań określonych w art. 62 ust. 1 i 2.
    W razie konieczności rozporządzenie z mocą
    ustawy może także zawierać zgodę
    na ratyfikacje lub wypowiedze-
    nie umowy międzynarodowej
    oraz ustalać prowizorium budżetowe”
    .
    Ale jest w projekcie PiS ktoś jeszcze od pre-
    zydenta potężniejszy. To katolicki Bóg, który pre-
    zydenta namaszcza i do którego PiStytucja od-
    wołuje się bez przerwy niczym pewien typ
    wariata, który musi słyszeć ciągłe zapew-
    nienia o swej normalności, aby jako tako
    funkcjonować. Bóg, który wybrał na swe-
    go proroka Jarosława Kaczyńskiego, zapew-
    nia w projekcie PiS, że aborcja, in vitro, a na-
    wet tzw. „inseminacja” są obrzydliwe i niedopuszczalne.
    Jeśli wybory wygra na przykład Ziobro, z pewnością
    tekę połączonych ministerstw: pamięci narodowej, spraw
    wewnętrznych i więziennictwa obejmie Mariusz Kamiński.
    Natomiast IPN dokończy wreszcie lustrację do poziomu szwa-
    gierki sąsiadki pracownicy biurowej MO. Wreszcie zaaresz-
    tować będzie można wszystkich za wszystko. Ostatnie nie-
    zależne media zejdą do podziemia, „Fakty i Mity” do lochów,
    a w parlamencie będą się uczyć pieśni na cześć Wodza. Je-
    mu nikt nie podskoczy, bo i nie będzie miał okazji. Prezyden-
    ta – „Ojca Narodu” – wybierze się bowiem tylko raz. Później
    wyda on dekret z mocą ustawy likwidujący wybory. I w ten
    sposób wszyscy zawiśniemy za Ziobro.
    Jest możliwe, że tak właśnie Kaczyńscy zaplanowali swo-
    je słodkie emeryturki. Jesień ich życia będzie osładzać im
    myśl, że Polska z taką konstytucją znajdzie się wreszcie po-
    za Unią Europejską i NATO. Cała nadzieja w tym, że polscy
    decydenci znajdą wówczas schronienie na Białorusi.
    JONASZ
    Lewicowa ponoć „Krytyka Polityczna” ma nowego, etatowego
    dziennikarza. Został nim skrajnie prawicowy Cezary Michal-
    ski. Tak, tak... ten sam były wicenaczelny i komentator „Dzien-
    nika”, publicysta „Frondy”, wielki promotor Cejrowskiego.
    Dotychczas periodyk Sierakowskiego dość mocno wspierał się
    na dwóch lewych nogach. Teraz będzie miał trzecią. Pomiędzy.
    Mieszkańcy Radzymina są najszybsi na świecie! Nie czekając
    na beatyfikację, już wybudowali kościół pod wezwaniem Ja-
    na Pawła II. Pierwsze propozycje poświęcenia świątyni pol-
    skiemu papieżowi padły w Radzyminie 15 lat temu. Wówczas
    Wojtyła byłby uznany za pierwszego świętego za życia. Pe-
    wien Żyd z Nazaretu mógłby o tym tylko pomarzyć.
    Gdzie możesz mieć polskiego papieża? W sercu. To jasne. Ale
    i w kiblu też. Kafelki z podobizną JPII zamierza produkować
    firma Ceramika Paradyż. Na kafelku JPII będzie się modlić
    do Maryi. W tle niebieskie chmurki i napis „Totus Tuus”. Aha,
    jeszcze drobny detal: papież nie będzie stał na rykowisku.
    Po niesłychanym horrorze, czyli meczu polskich piłkarzy
    ręcznych ze Słowenią na Mistrzostwach Europy, do polskie-
    go bramkarza, który łapał piłki nie do złapania, SMS-a wy-
    słał kapelan sportowców ks. Edward: „Widziałem cuda” – na-
    pisał. Są takie chwile, że miliony wydawane rocznie na zastę-
    py kapelanów przestają się liczyć...
    Kilkumiesięczny synek katoredaktora Terlikowskiego jest mą-
    dry. Sam redaktor to zaobserwował, kiedy karmił bobasa. Ten
    od małego ma wstręt do gumek. Na razie do smoczków, a póź-
    niej... wiadomo do czego. „Nie ma jak naturalnie, i on już to
    rozumie” – cieszy się na swoim blogu naczelny „Frondy”.
    „Ku.. wa”, „zajeb.. te i „h. j” – napisał ksiądz katecheta na szkol-
    nej tablicy jednego z gimnazjów w Lublinie. Smarkaczy zamu-
    rowało, później ich rodziców. „Chciałem pokazać dzieciom, czym
    różnią się wulgaryzmy od grzechu wymawiania imienia Pana Bo-
    ga nadaremno” – tłumaczył ksiądz. Tak czy owak, nauczyciel
    jest z niego do d.. y, bo słowo „ch. j” pisze się przez „ch”.
    Anna Sz. z Wolina miała w zwyczaju publicznie wymyślać swo-
    jemu sąsiadowi od pedałów. Została za to skazana przez sąd
    na wypłacenie odszkodowania i przeprosiny. Ale sąd kolejnej
    instancji podał wyrok w wątpliwość i zażądał od językoznaw-
    ców, by sprawdzili, czy słowo „pedał” jest obraźliwe. Skąd,
    dla producentów rowerów na pewno nie jest. Tak jak dla me-
    teorologów nie jest obraźliwe nazwanie sędziego „tumanem”.
    Albo dla glacjologów – „bałwan”.
    Muzeum Miasta Łodzi już cieszy się z tłumów zwiedzających,
    które wkrótce niechybnie się pojawią. A będzie co oglądać,
    bowiem wyeksponowana zostanie czapka i szarfa byłego już
    Kropiwnickiego! Co ludzie mają w sobie takiego, że lubią oglą-
    dać okropności, truchła i mumie? I łupież...
    Słowaccy duchowni (wyłączeni z Krk) domagają się od Wa-
    tykanu pośmiertnej ekskomuniki JPII, bo „jego pontyfikat
    przesiąknięty był kłamstwem i heretyckim duchem Asyżu”.
    „Nie przyjmujcie od tych duchownych sakramentów” – ape-
    lują z kolei do wiernych biskupi papiescy. Teraz wierni nie
    wiedzą, komu wierzyć.
    27 stycznia – włoska premiera książki ks. Odera „Dlatego jest
    święty. Prawdziwy Jan Paweł II”. Postulator procesu beatyfi-
    kacyjnego przytacza w niej nieznany dokument na dowód świę-
    tości Papy: podpisaną przez niego rezygnację z urzędu w przy-
    padku długotrwałej, nieuleczalnej choroby. Faktycznie dowód.
    Tylko na co? Na niedotrzymanie słowa!
    Pierwszą potrzebą dla Haiti jest odbudowa katedry Notre
    Dame w Port-au-Prince – uznali francuscy biskupi i zachęca-
    ją wiernych do hojnych datków. Koszty nie powinny być zbyt
    wysokie. Do budowy świątyni można użyć gruzu z rozwalo-
    nych domów biedaków.
    UWAGA! Na 99 proc. w marcu ruszy
    antyklerykalne radio áFiMÑ.
    Czego najbardziej potrzeba w zrujnowanym, przymierającym
    głodem Haiti? Biblii potrzeba! Najlepiej elektronicznej. Urzą-
    dzenia zasilane fotoogniwami, czytające Biblię w języku kre-
    olskim, dostarczane są z USA na wyspę w tysiącach sztuk. Cie-
    kawe, czy na przykład ze 100 takich aparatów da się sklecić
    jakiś daszek nad głową.
    Grubo ponad stu Rosjan (w tym 50 dzieci) z ciężkim zatru-
    ciem trafiło do szpitala po wypiciu wody święconej w cerkwi
    w Irkucku. I stał się cud – na razie... nikt nie zmarł!
    „Legion” w reż. Scotta Stewarta to kolejna hollywoodzka
    produkcja, która wstrząsnęła biskupami. Film opowiada o tym,
    że Bóg stracił wiarę w ludzi i postanowił ich wyniszczyć (co
    już ponoć w historii miało miejsce). Watykan orzekł, że oglą-
    danie filmu jest grzechem. Tym bardziej zapraszamy na jego
    kwietniową premierę w Polsce.
    N
    iedawno pisałem o lewicy i o tym, że w stadium roz-
    Nr 5 (517)
    29 I – 4 II 2010 r.
    GORĄCY TEMAT
    3
    ujawniliśmy zbrod-
    nię popełnioną na
    13-letnim chłopcu
    Adamie
    (imię zmienione) przez
    46-letniego dziś ks.
    Zbigniewa R.,
    pieszczocha koszalińsko-kołobrze-
    skich biskupów i do niedawna pro-
    boszcza parafii św. Wojciecha w Ko-
    łobrzegu. Zapowiedzieliśmy ciąg dal-
    szy. Oto on...
    Adam był tak mocno związany
    z Kościołem, że mimo dramatycz-
    nych doświadczeń z dzieciństwa
    (efekt
    wielomiesięcznego wyko-
    rzystywania seksualnego i gwał-
    tów
    dokonywanych przez ks. Zbi-
    gniewa R.) po maturze postanowił
    wstąpić do Wyższego Seminarium
    regulaminów, integracji między
    alumnami, ale przede wszystkim
    – wnikliwej obserwacji i przesłuchań
    przez wychowawców. Rozmawiając
    podczas tychże przygotowań z ojcem
    duchownym WSD ks.
    Piotrem W.
    ,
    wyznał, że był w dzieciństwie mo-
    lestowany seksualnie przez księdza.
    Niedopytywany o szczegóły nie ujaw-
    nił wówczas nazwiska sprawcy, ale
    w toku kolejnej pogawędki ks. W.
    – niczym jakiś wizjoner – trafił bez
    pudła, pytając, czy ów łotr to ks.
    Zbigniew R. Adam oczywiście po-
    twierdził, a jedyną reakcją ojca du-
    chownego było ubolewanie, że przez
    rzeczonego proboszcza rzucił już su-
    tannę „taki dobry chłopak ks.
    Adam
    Sobczyk
    ” (wikariusz parafii św.
    U Adama badanie wykazało m.in.
    znaczną kontrolę uczuć, złe nastro-
    je, wyobcowanie i zaniżoną samo-
    ocenę. Przełożeni nakazali mu te-
    rapię. Chcąc kontynuować studia,
    musiał wybrać konkretnego specja-
    listę, regularnie przyjeżdżającego do
    seminarium w Koszalinie aż z El-
    bląga. A kto to finansował? Okazu-
    je się, że kierownictwo WSD ure-
    gulowało należność tylko za dwa se-
    anse terapeutyczne, bo za resztę każ-
    dorazowo (160 zł) płacił już Adam!
    „Pan (...) zgłosił się na terapię
    w listopadzie 2008 r., będąc studen-
    tem pierwszego roku Wyższego Se-
    minarium Duchownego w Koszali-
    nie. Powodem jego zgłoszenia, jak
    podał, były trudności w nawiązaniu
    wrażenia gwałconego 13-latka. Pisał
    regularnie i w obawie przed wścib-
    stwem innych kleryków oraz księży
    oddawał je na przechowanie ks. W.
    Swoją tajemnicę powierzył jeszcze
    jednej osobie – zaprzyjaźnionemu
    alumnowi z tego samego roku.
    W drugiej połowie listopada
    2008 r. Adam zachorował. Gdy le-
    żał w infirmerii (seminaryjna sala
    szpitalna), odwiedził go ks. K. Kle-
    ryk pragnął rozmowy z ojcem du-
    chownym, ale że ten był akurat nie-
    obecny, wielebny zaproponował
    młodzieńcowi, żeby wyznał mu
    wszystko, co go trapi. Jak na świę-
    tej spowiedzi, bo on nikomu nic
    nie powie. Adam pękł i opowiedział.
    Absolutnie o wszystkim...
    wypitki i innych swawoli, ale Adam
    był już wówczas tak zasadniczy, że
    powtórzył ks. W.
    in extenso
    słowa
    potwornie skacowanego
    M.
    skarżą-
    cego się kolegom, że „nie mógł przy-
    jąć komunii, bo by ją wyrzygał”.
    – Faktycznie tak było. Chłopcy
    dawali sobie ostro w szyję, a
    P.
    jeź-
    dził z pracownicą DPS-u po wódę
    aż do Polanowa. Nawet dyrektor do-
    mu nie wytrzymał i poinformował
    o sprawie rektora (ks.
    Dariusza Ja-
    strzębia

    dop. red.
    ). Adam niepo-
    trzebnie się wychylił, bo chyba nie
    wiedział, że kapuje na osobistych
    ulubieńców księdza prefekta, dwie
    gwiazdy prowadzonego przez nie-
    go chóru seminaryjnego – podkre-
    śla nasz rozmówca.
    Po powrocie z praktyk prefekt
    WSD zakomunikował Adamowi, że
    nie widzi go w kapłaństwie, więc by-
    łoby dobrze, żeby wyniósł się zaraz
    i dobrowolnie:
    – Wiem, że pójdziesz i powiesz,
    że to K. cię wyrzucił, ale będę mu-
    siał wówczas ujawnić księdzu rek-
    torowi wydarzenia z twojego dzie-
    ciństwa – przestrzegł.
    Kleryk w swojej naiwności po-
    myślał, że może rektor jest z innej
    bandy. Poszedł doń na rozmowę
    i opowiedział, jak bardzo pragnie
    zostać księdzem, choć zmaga się ze
    wspomnieniami gwałtów popełnia-
    nych w zaciszu plebanii przez ks.
    Zbigniewa R., konsekrowanej sper-
    my rozmazywanej na dziecięcej twa-
    rzy, szantażem... Ks. Jastrząb zapew-
    nił Adama, że nie da mu zrobić żad-
    nej krzywdy, byleby tylko trzymał
    się wytycznych dotyczących dalszej
    formacji duchowej oraz trzymał bu-
    zię na kłódkę. Chwilę później ks. K.
    nakazał krnąbrnemu klerykowi pa-
    kować manatki i wynosić się precz.
    Ten jednak nie posłuchał...
    – To było 27 października 2009
    roku. Dokładnie pamiętam tę da-
    tę. Ksiądz prefekt zwołał zebranie
    wszystkich alumnów drugiego roku.
    Powiedział: „Jest wśród was zdraj-
    ca, Judasz, który was krzyżuje. Ta
    osoba z pewnością nie będzie księ-
    dzem. Odprawiłem dzisiaj rano dro-
    gę krzyżową i przy rozważaniu je-
    denastej stacji zrozumiałem, że on
    was krzyżuje. Ta osoba nie chce dłu-
    żej być z wami na roku, domyślacie
    się, o kogo chodzi”. Dokonał kla-
    sycznego linczu – wspomina uczest-
    nik spotkania.
    Adam nie wytrzymał ciśnienia
    i jeszcze tego samego dnia odszedł,
    sprawiając niewymowną ulgę kosza-
    lińsko-kołobrzeskim biskupom i kie-
    rownictwu tamtejszego seminarium
    duchownego. Nie przewidzieli wszak-
    że następstw. Także tego, że
    za Ada-
    mem stanie murem kapłan cie-
    szący się w Polsce opinią, o ja-
    kiej hierarchowie mogą co naj-
    wyżej marzyć
    , a dziennikarze „FiM”
    dotrą do innych ofiar ks. Zbignie-
    wa R. Ciąg dalszy przedstawimy za
    tydzień i to jeszcze wcale nie bę-
    dzie koniec kłopotów biskupa Daj-
    czaka i jego podkomendnych...
    ANNA TARCZYŃSKA
    tarczynska@faktyimity.pl
    Tanie dranie
    (2)
    Co robi biskup na wieść, że podległy mu
    proboszcz gwałcił 13-latka? Wysyła ofiarę
    na psychoterapię. Oczywiście na jej koszt.
    Duchownego w Koszalinie. W czerw-
    cu 2008 r. odbył specjalne rekolek-
    cje w jezuickim Centrum Formacji
    Duchowej w Gdyni. Opowiedział
    tam spowiednikowi o swoich do-
    świadczeniach, a po zakończeniu re-
    kolekcji napisał 27 czerwca do świą-
    tobliwego pedofila:
    „Czuję radość, słysząc, że zabra-
    li księdza i wyszła wreszcie na jaw
    prawda. Czuję się tak szczęśliwy, bo
    po tylu latach wyspowiadałem się ge-
    neralnie i powiedziałem, co ksiądz
    mi zrobił. Tyle lat to we mnie sie-
    działo. Idę w tym roku do semina-
    rium. Będę się modlił za księdza
    o zrozumienie grzechu. Jako kapłan
    rozgrzeszał ksiądz ludzi, niech teraz
    Bóg w łaskawości swojej udzieli księ-
    dzu przebaczenia”.
    Zgodnie z regułami obowiązu-
    jącymi w seminariach duchownych,
    tuż przed rozpoczęciem roku aka-
    demickiego Adam zaliczył tzw. kurs
    wstępny, czyli trwający 2, 3 tygo-
    dnie okres intensywnego przyswa-
    jania obowiązujących na uczelni
    Wojciecha w latach 1999–2002,
    przeniesiony później na stanowi-
    sko dyrektora diecezjalnej bursy
    dla chłopców w Szczecinku, obec-
    nie mieszka i pracuje w Anglii),
    który nie mógł już patrzeć na sek-
    sualne wyczyny swojego pryncy-
    pała przy braku jakiejkolwiek re-
    akcji biskupów.
    Należy w tym miejscu wyraźnie
    podkreślić, że rozmowy Adama
    z ks. W. nie miały charakteru kon-
    fesyjnego i nie były objęte tajemni-
    cą spowiedzi. Czy biskup ordynariusz
    Edward Dajczak
    (
    zdjęcie dolne
    ) do-
    wiedział się zatem o paskudnych prze-
    stępstwach swojego podwładnego?
    – Bezwarunkowo powinien, a zna-
    jąc układy wewnątrzseminaryjne, je-
    stem przekonany, że ta wiedza do-
    tarła do niego! Tym bardziej że sam
    papież
    Benedykt XVI
    ogłosił zero
    tolerancji dla pedofilów, a Waty-
    kan (ustami prefekta Kongregacji
    ds. Duchowieństwa kard.
    Claudia
    Hummesa
    ) dał nawet biskupom zie-
    lone światło w odwoływaniu się do
    cywilnego wymiaru sprawiedliwości
    – zauważa proboszcz z Koszalina.
    – Ks. W. poinformował bisku-
    pa o tym kleryku pod koniec paź-
    dziernika 2008 r., gdy jechali ra-
    zem do Warszawy, żeby uczestni-
    czyć w obronie doktoratu ks.
    Jaro-
    sława K.
    (prefekt WSD –
    dop. red.
    )
    na Uniwersytecie im. Kardynała Ste-
    fana Wyszyńskiego.
    Szef zapytał
    wówczas: „I co zrobiłeś, Piotruś,
    z tym fantem?”
    . W. odparł, że
    wysłał „fant” na terapię, a biskup
    Dajczak pochwalił go, że wybrał naj-
    lepsze z możliwych rozwiązań
    – twierdzi osoba zbliżona do ko-
    szalińskiego WSD.
    Tuż po rozpoczęciu roku aka-
    demickiego alumni I roku podda-
    wani są testom psychologicznym.
    Sztab koszalińskiego WSD
    poprawnych relacji interpersonalnych
    zarówno z rówieśnikami, jak i oso-
    bami od niego starszymi (...). Spo-
    tkania terapeutyczne trwały do czerw-
    ca 2009 r., odbywały się w systemie
    dwie sesje raz w miesiącu.
    W czasie
    spotkań ujawnił się problem doty-
    czący molestowania seksualnego.
    Pan (...) jako uczeń szkoły podsta-
    wowej doświadczył przemocy seksu-
    alnej.
    To traumatyczne przeżycie mia-
    ło ważny wpływ na dalszy rozwój
    emocjonalny uczestnika terapii. Pra-
    ca terapeutyczna była nakierowana
    między innymi na przepracowanie
    traumy związanej z naruszeniem je-
    go granic psychologicznych. Pan (...)
    przestał kontynuować pracę terapeu-
    tyczną, nie uzasadniając przyczyn ta-
    kiego stanu rzeczy ”
    – czytamy
    w oświadczeniu z 21 grudnia 2009
    roku podpisanym przez psychologa
    Lucynę P.
    , zaufaną specjalistkę pra-
    cującą dla Kościoła, której jakże ła-
    twe do wyobrażenia poglądy i me-
    tody „leczenia” można znaleźć
    w publikacji pt. „Wyzwolenie
    w Chrystusie jako zasada działań
    pastoralnych wobec osób o orien-
    tacji homoseksualnej”.
    Jedną z form terapeutycznych
    stosowanych wobec Adama były „li-
    sty do kata”. Musiał w nich przy-
    woływać wszystkie zapamiętane
    – Domyślałem się, w czym rzecz,
    bo widziałem wyniki twojego testu
    psychologicznego – przyznał prefekt.
    Gdy Adam ujawnił mu, co na-
    pisał w czerwcu 2008 r. do ks. Zbi-
    gniewa R., usłyszał od seminaryjne-
    go wychowawcy:
    – Nie miałeś najmniejszego pra-
    wa i bardzo źle zrobiłeś, osądzając
    kapłana! Przecież on przy końcu ży-
    cia wezwie miłosiernego Boga i bę-
    dzie zbawiony.
    Powinieneś milczeć
    i nikomu nic nie mówić o mole-
    stowaniu!
    Wkrótce odbyła się w seminarium
    Rada Zarządu. Po jej zakończeniu
    ojciec duchowny ostrzegł Adama:
    – Ks. K. poruszył temat twojej oso-
    by. Że popełniłeś poważny błąd, dzie-
    ląc się tajemnicą z innym klerykiem.
    Podczas jednej z późniejszych roz-
    mów prefekt powie wychowankowi:
    – Odejdź od nas, bo
    będziesz
    takim samym pedofilem, jak ks.
    Zbigniew R.
    Mogę ci to udowod-
    nić literaturą i poglądami wybitnych
    naukowców.
    Po pierwszym roku studiów ko-
    szalińscy seminarzyści odbywali obo-
    wiązkowe praktyki w Domu Pomo-
    cy Społecznej dla Dzieci prowadzo-
    nym przez Zgromadzenie Braci
    Szkolnych w Przytocku (powiat słup-
    ski). Była to znakomita okazja do
    W
    ubiegłym tygodniu
    4
    Z NOTATNIKA HERETYKA
    Nr 5 (517)
    29 I – 4 II 2010 r.
    POLKA POTRAFI
    Z życia cichodajki
    Prowincjałki
    W Siedlcach dwaj nastoletni napastnicy po-
    zbawili wracającego z kolędy kapłana 1500
    złotych utargu. Sprawą zajęli się natychmiast najbardziej doświadczeni poli-
    cjanci pionu kryminalnego. Kapusiom gwarantują anonimowość. Mimo to ka-
    sy jak dotąd nie odzyskali.
    Jak to mówią, żadna praca nie
    hańbi, ale każda męczy.
    Zima pełną gębą. Wieje, pada,
    zimno jak cholera, gospodarka po
    kolana w śniegu. A radzić sobie trze-
    ba. Jak donosi „Super Express”,
    w czasie zimowego kryzysu tirówki
    pracujące przy trasie Płonia–Szcze-
    cin, uzbrojone w łopaty... same od-
    śnieżają część pobocza i wjazd do la-
    su. Ich wysiłki spostrzegł przypadko-
    wy kierowca i – ogromnie wzruszony
    – zrobił paniom kilka zdjęć, po czym
    zadzwonił do Radia Szczecin, żeby
    o wszystkim opowiedzieć. Dobry przy-
    kład tym razem poszedł z dołu.
    Nic dziwnego, że losem przy-
    drożnych dziewcząt, zwanych straż-
    niczkami lasu, zainteresował się
    świat polityki. Niejaka
    Maria Zu-
    ba
    , posłanka PiS-u, oficjalnie roz-
    poczęła krucjatę przeciw nierządo-
    wi. Wszystko przez superodkrywcze
    badania prowadzone wśród „inkry-
    minowanych”. Z nich to wynika, że
    przeciętna tirówka traci cnotę jako
    16-latka, solidnie popija i ma trzech
    klientów dziennie. Nie wiadomo, czy
    akcja się powiedzie. Przeciętny oby-
    watel myśli sobie: są ważniejsze
    problemy niż taka przeciętna
    tirówka, którą można co naj-
    wyżej... opodatkować, żeby ko-
    rzyści były ogólnospołeczne.
    Noworocznych ciekawostek zwią-
    zanych z córami Koryntu ciąg dalszy.
    Brytyjski „The Times” sprawdził,
    jak rozkładają się siły wśród euro-
    pejskich prostytutek. Zwłaszcza po
    tym, jak kolejne państwa zasiliły sze-
    regi Unii Europejskiej, a niewiasty
    pracujące w owym niechwalebnym fa-
    chu rozjechały się po całym konty-
    nencie. I tak... Anno Domini 2009
    przodowały panie z Rumunii (12 proc.
    wśród wszystkich europejskich pro-
    stytutek), drugie miejsce (9 proc.
    wkładu własnego) – Rosjanki, tuż za
    nimi, z 8-procentowym wynikiem, po-
    dążają mieszkanki Bułgarii. Nasze
    rodaczki uplasowały się na 7 miej-
    scu. Z 4-procentowym wynikiem.
    W prostytucyjnej sztafecie jest z na-
    mi coraz gorzej. Na szczęście.
    Kurtyzany tzw. wyjezdne nie wie-
    dzą pewnie, ile mogą zarobić, nie
    przekraczając ojczystej grani-
    cy. Pewną mieszkanką Ślą-
    ska zainteresował
    się rodzi-
    my urząd
    skarbowy. I nic dziwnego. Owa da-
    ma w ciągu kilku lat przepuściła...
    14 mln złotych. Chociaż legalną
    pracą się nie zhańbiła. Inspekto-
    rom urzędu skarbowego, którzy
    przymusili ją do złożenia wizyty,
    szczerze jak na spowiedzi wyzna-
    ła, że zarobiła... na dupie. 14 ba-
    niek?! – słusznie zdziwili się pano-
    wie inspektorzy. Rozpoczęli śledz-
    two, które... innego źródła docho-
    du, poza wskazanym, nie odsłoni-
    ło. Biuraliści nie uwierzyli w sek-
    sualne możliwości Ślązaczki i wle-
    pili jej karę – podatek w wysoko-
    ści 2,3 mln złotych. Jednak fama
    poszła. Polskie matki
    nadal powtarzają
    córkom, że muszą
    się uczyć, żeby coś
    osiągnąć, ale... już
    jakby z mniejszym
    przekonaniem.
    JUSTYNA CIEŚLAK
    Przez bite 3 godziny gorące modły do Naj-
    świętszego Sakramentu wznosili białostoc-
    cy wierni w ramach przebłagania za zaproszenie do miasta satanistycznego
    KAT-a. Informuje o tym na swojej stronie parafia Miłosierdzia Bożego. Zespół
    zagrał z okazji XVIII Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
    Narobił się po pachy
    Zbigniew Lubawy
    ,
    sołtys Dębna Polskiego. W ramach prote-
    stu wobec polityki samorządowej, którą prowadzą miejscowi radni, ulepił przed
    swoim domem jedenaście... bałwanów. Każdego elegancko ubrał i przyozdo-
    bił. Zainteresowanie śniegowymi symbolami samorządowców jest tak duże,
    że sołtys zaprasza na otwartą wystawę. Czynna do pierwszych roztopów.
    Rozwój i Przyszłość – taką nazwę nosi ko-
    mitet wyborczy, który wywindował 47-let-
    niego
    Ryszarda Ć.
    na stanowisko radnego gminy Turek. Ludzie bardzo pana
    radnego szanowali – do czasu gdy w towarzystwie czterech kolegów (na
    szczęście nie tych z sali obrad) napadł z bronią w ręku na kierowcę dostaw-
    czego auta. Przy radnym, który rocznie zarabia prawie 50 tys. zł, policjanci
    znaleźli kominiarkę, składany nóż, petardy i naboje do karabinka sportowego.
    W Łodzi 51-letnia kobieta została zatrzyma-
    na, gdy chciała wnieść do aresztu śledcze-
    go... paczkę z marihuaną. Kobieta wybrała się w odwiedziny do syna, a pacz-
    kę wręczył jej podobno przed budynkiem aresztu jakiś mężczyzna, który pro-
    sił o dostarczenie jej za kraty. No i paczka trafiła za kraty – razem z pecho-
    wą dostarczycielką.
    Do pracy w Wojewódzkim Szpitalu Specja-
    listycznym w Legnicy wrócił lekarz, które-
    go zwolniono dyscyplinarnie za mało wybredne epitety pod adresem pacjen-
    tów. W dokumentach szpitalnych o starszej kobiecie z problemami żołądko-
    wymi, trawiennymi i biegunką pisał na przykład, że to „stara srająca baba”,
    natomiast o mężczyźnie, którego uratowano po próbie samobójczej, miał po-
    dobno stwierdzić: „Idiota – nałykał się barbituranów. Może byłoby lepiej, że-
    by zdechł”. Lekarzowi nie zdołał stawić czoła ani NFZ, ani rzecznik praw pa-
    cjenta w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy. Medyk bowiem,
    po zwolnieniu z pracy za niewłaściwą postawę etyczną, skierował sprawę do
    sądu. I wygrał.
    aby wyznaczać standardy i wytwarzać nawy-
    ki. Ludzie, którzy dają się na to nabrać, uważają
    klerykalny świat za naturalny, jedyny istniejący.
    W jednym z ogólnopolskich dzienników ukazał się
    zbiór wypowiedzi różnych osób na temat obecności
    krzyża w miejscach publicznych. Wypowiedzieli się
    uczniowie, nauczyciele, rodzice, pracownicy szaletów
    miejskich, urzędnicy,
    ale także ludzie z grup
    społecznych mniej sza-
    nowanych, takich jak
    więźniowie, duchowni
    i politycy.
    Ich przemyślenia
    były rozmaite, od bardzo rozsądnych po zdumiewające,
    jak wypowiedź człowieka skazanego za kilka zabójstw,
    słynnego
    „Ciola”
    . Wyznał on, że wiara i krzyż pozwa-
    lają mu... przebaczyć sędziom, którzy jego, niewinnego
    człowieka, skazali, i dają mu siłę do tego, aby nie wy-
    dawał władzom swoich grypsujących przyjaciół oraz nie
    współpracował z administracją i więzienną policją. Trze-
    ba przyznać, że są to dosyć niezwykłe owoce wiary. „Cio-
    lo” przyjął niedawno w kiciu sakrament bierzmowania,
    wzruszając do łez kapelana więziennego. Zatem wypo-
    wiedzi „Ciola” pochodzą zapewne prosto z natchnienia
    Ducha Świętego, który w nim teraz przez sakrament
    działa... Jego wyznania odnotowuję na potrzeby przy-
    szłego procesu beatyfikacyjnego. W końcu teraz jest mo-
    da na wynoszenie na ołtarze znanych Polaków.
    Ale nie tajniki katolickiej duszy „Ciola” (skazany za
    6 morderstw na dwa dożywocia + 25 lat więzienia) naj-
    bardziej mnie zaintrygowały. Wiele do myślenia dała wy-
    powiedź pani
    Ewy Dumkiewicz-Sprawki
    , dyrektora
    Wydziału Oświaty i Wychowania Urzędu Miasta w Lu-
    blinie. Pani ta pełni swoją funkcję od15 lat, czyli odza-
    wsze w cieniu ciemnie panującego w III RP Kościoła
    katolickiego. I przyznaje:
    „Nie zdarzyło się, byśmy otwo-
    rzyli jakąś nową szkołę bez krzyża. Kończy się budowa,
    obiekt jest przekazywany dyrekcji. Następuje uroczyste
    otwarcie, ksiądz święci budynek, a delegacje młodzieży
    wieszają krzyże. To
    oczywisty proces
    . Krzyż jest
    natural-
    nym elementem
    każdej inwestycji oświatowej. A gdyby go
    nie było? A jakby tak ze ściany ściągnąć godło?”
    . Proszę,
    jakie to wszystko oczywiste. I zgodne z naturą. Miasto
    buduje, ksiądz święci,
    młodzież wiesza. Moż-
    na powiedzieć, że tak
    było zawsze i taki jest
    porządek pochodzący
    odBoga. Tylko ludzie
    mający źle w głowie
    kwestionują takie kanony postępowania. I wichrzyciele.
    Albo anarchiści, którzy i godła nie uszanują.
    Pani dyrektor z lubelskiego urzędu miasta nawet
    przez myśl nie przejdzie, że mogłoby być inaczej. Mo-
    że lepiej. Wyobrażam sobie, że w czasach jeszcze prze-
    cież nie tak odległych były osoby, które uważały – z pro-
    stotą duszy podobną do pani Dumkiewicz-Sprawki – że
    jest rzeczą oczywistą, że kobieta nie ma praw wybor-
    czych i nie pracuje zawodowo. Czyż nie do pracy w do-
    mu powołał ją Bóg? Przecież to oczywiste! Tak było
    odzawsze i przez stulecia. Dla wielu ludzi było też na-
    turalne, że w niektórych krajach niebiali mieszkańcy
    nie mogli siadać na pewnych miejscach w autobusie,
    nie korzystali też z toalet przeznaczonych dla rasy naj-
    wyższej. Przecież to oczywiste, że każdy naturalnie od-
    najduje właściwe sobie miejsce...
    Kościół tak urabia sobie polityków i urzędników,
    aby – ustalając schematy działań – meblowali umysły
    takich Dumkiewicz-Sprawek, których przecież w każ-
    dym społeczeństwie nie brakuje. Później one działają
    i myślą według tego, co „naturalne i oczywiste”. I bia-
    da wichrzycielom!
    Opracowali: WZ, MaK, ZK
    RZECZY POSPOLITE
    MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
    To, co oczywiste
    Dlaczego dyrektor Muzeum Narodowego ogranicza się tylko do „dzieł”
    odnoszących się do homoseksualizmu, dlaczego chce dyskryminować twór-
    czość nekrofilów, pedofilów i zoofilów? Homoseksualizm jest dewiacją po-
    dobną do każdej z powyższych.
    (poseł Stanisław Pięta, PiS,
    o wystawie nt. wątków homoseksualnych w polskiej sztuce)
    ¹¹¹
    Gdybyśmy chcieli usunąć ze sztuki wszystkie wątki homoseksualne, mu-
    sielibyśmy zamknąć Muzeum Watykańskie.
    (Bogdan Zdrojewski, minister kultury)
    ¹¹¹
    Prezydentowi Łodzi, Jerzemu Kropiwnickiemu, zaszkodziły sukcesy, któ-
    re odnosił.
    (Igor Janke, prawicowy komentator, publicysta „Rzeczpospolitej”)
    ¹¹¹
    Można się kochać bez „wchodzenia” w kobietę, gdy w łożu małżeńskim
    dochodzi do pieszczot. I jeżeli pojawi się wytrysk poza drogami rodnymi,
    to jest jakies zdarzenie, które... no... zdarzyło się nam. Natomiast, jeżeli
    będziemy poszukiwali zaspokojenia seksualnego poza złożeniem nasienia
    w drogach rodnych kobiety, to jest to ewidentnie grzech.
    (fragment pogadanki z Radia Maryja)
    ¹¹¹
    Chciałem, żeby było dalej. Tata źle się modlił o dobry wiatr dla mnie.
    (Klimek Murańka – nadzieja naszych skoków narciarskich)
    Wybrali: AC, OH, MarS
    ADAM CIOCH
    ANTYKOLĘDNICY
    KATOWANIE
    BAŁWANY
    OBSTAWA
    MATCZYNA TROSKA
    LEKARZ Z POWOŁANIA
    K
    ościół szturmuje przestrzeń publiczną i prawo,
    Nr 5 (517)
    29 I – 4 II 2010 r.
    NA KLĘCZKACH
    5
    PROCES
    KOŚCIÓŁ
    ZMIENNY JEST
    EUTANAZJA
    W SZKOCJI
    Pierwszy raz w dziejach polskich
    mediów archidiecezjalna kuria za-
    mierza sądzić się z gazetą. „Wybor-
    czą” konkretnie, a chodzi o kurię
    poznańską. Bo „Gazeta”, pisząc
    o pazerności Kościoła w kontekście
    szkolnego budynku, za wynajem któ-
    rego Krk zażądał od miasta 2 mln zł
    czynszu (pisaliśmy o tym pierwsi),
    „naruszyła dobre imię Kościoła”. Nie
    znamy wyroku, jaki zapadnie w pol-
    skim sądzie, ale już wiemy, co orzek-
    nie Trybunał w Strasburgu: po pierw-
    sze – dziennikarze „GW” napisali
    prawdę, a po drugie – dobre imię
    to Kościół katolicki bezpowrotnie
    utracił wkrótce po Wielkiej Nocy!
    MarS
    w taki oto sposób:
    „Propaganda ko-
    munistyczna łączyła jego postać je-
    dynie z wyjazdem z kraju we wrze-
    śniu 1939 roku, insynuując, że zosta-
    wił Naród. A to nieprawda”
    .
    Jak to nieprawda?! W ucieczce
    z kraju kardynał nie dał się wyprze-
    dzić rządowi ani naczelnemu wodzo-
    wi. Zwiał 3 dni przed nimi.
    o.P.
    w miejscowym domu kultury wielki
    „bal opłatkowy”. Za 60 zł od osoby
    parafianie i parafianki mieli okazję
    potańczyć o suchym..., a przy oka-
    zji wesprzeć remont kościoła. Jesz-
    cze skromniejszą propozycją kusi
    swoich wiernych parafia w Bodzen-
    tynie. W ostatnią sobotę stycznia za-
    prasza na „opłatek parafialny” urzą-
    dzony w tamtejszej szkole. Wstęp
    – tylko 40 zł od pary.
    Katolicko-prawicowa opozycja
    w Hiszpanii domaga się ogłoszenia
    ogólnonarodowego referendum
    w sprawie aborcji. W Madrycie no-
    we prawo liberalizujące aborcję cze-
    ka już tylko na przegłosowanie przez
    lewicowy senat, co prawdopodobnie
    będzie czystą formalnością. Tymcza-
    sem środowiska katolickie zebrały
    ponad milion podpisów pod projek-
    tem referendum w tej sprawie. Rzecz
    jest o tyle zabawna, że kiedy w Pol-
    sce w latach 90. lewica domagała się
    referendum w sprawie zniesienia za-
    kazu aborcji, Kościół i prawica twier-
    dzili, że „przypadkowe społeczeń-
    stwo” nie ma prawa głosu w tak waż-
    nej sprawie.
    Szkocka deputowana
    Margo
    McDonald
    , która cierpi na cho-
    robę Parkinsona, mimo sprzeciwu
    największych kościołów kraju – re-
    formowanego i katolickiego – zgło-
    siła projekt legalizujący eutanazję.
    Nowe prawo ma poparcie większo-
    ści Szkotów. McDonald argumen-
    tuje, że skoro ludzie mają prawo
    do życia, powinni mieć też prawo
    do śmierci.
    MaK
    CO ZA ULGA!
    AK
    KATOLICY KONTRA
    WATYKAN
    POBOŻNA I OBŁUDNA
    Skandal finansowo-obyczajowy,
    który wstrząsnął ostatnio Irlandią
    Północną, ma także swoje religijne
    tło. W tym najpobożniejszym i naj-
    niebezpieczniejszym regionie Euro-
    py Zachodniej żona premiera, de-
    putowana miejscowego parlamen-
    tu, zdefraudowała publiczne pienią-
    dze, aby pożyczyć je 19-letniemu
    kochankowi. 59-letnia
    Iris Robin-
    son
    przekazała w sumie swojemu
    chłopczykowi 25 tysięcy funtów, któ-
    re przedsiębiorczy młodzian zain-
    westował w otwarcie własnej ka-
    wiarni. Wcześniej pani Robinson
    słynęła z cytowania Biblii przy każ-
    dej okazji. Telewizja BBC przypo-
    mniała widzom, że parlamentarzyst-
    ka nazywała w mediach homosek-
    sualizm obrzydliwością i twierdziła,
    że samo myślenie o tych sprawach
    przyprawia ją o mdłości i chorobę.
    Robinson sugerowała także z ob-
    łudną troską, że „homoseksualista
    – tak jak zabójca – może naprawić
    swoje postępowanie, oddając się
    Chrystusowi”. Teraz dziennikarze
    BBC przeczytali pani Robinson
    w rewanżu kilka cytatów z Biblii na
    temat tego, jaki los powinien spo-
    tkać cudzołożników...
    MaK
    Według najnowszego sondażu,
    rośnie liczba belgijskich katolików
    niezadowolonych z celibatu. Znie-
    sienia obowiązku bezżeństwa doma-
    ga się 3 na 4 tamtejszych katolików.
    W sąsiedniej Francji, gdzie brak księ-
    ży z powodu celibatu jest bardziej
    odczuwalny niż w Belgii, są regio-
    ny, gdzie jeden duchowny obsługu-
    je – czy może raczej próbuje obsłu-
    żyć – 60 kościołów!
    MaK
    KUR(I)ATORIUM
    JEZUS PAKER
    „Kuratorium” i „kuria” brzmią
    podobnie. Więc chyba nic w tym
    dziwnego, że w katolickim kraju
    świeckie Kuratorium Oświaty
    w Lublinie zawiera porozumienie
    o współpracy z Rozgłośnią Archi-
    diecezji Lubelskiej.
    Jaki jest cel porozumienia pod-
    pisanego w styczniu na czas nie-
    określony przez lubelskiego kura-
    tora oświaty
    Krzysztofa Babisza
    ?
    Na stronie internetowej kuratorium
    w Lublinie czytamy, że ma to być
    „współpraca w dziedzinie wspoma-
    gania działań wychowawczych szkół
    i placówek w celu kształtowania
    i budowy właściwych relacji i postaw
    między uczniami, nauczycielami
    i rodzicami. Kuratorium zobowią-
    zało się do współpracy m.in. w za-
    kresie: promowania podejmowanych
    działań rozgłośni o tematyce wycho-
    wawczej, patronowania i upowszech-
    niania przykładów »dobrych prak-
    tyk« w działalności edukacyjno-wy-
    chowawczej oraz współorganizowa-
    nia audycji dla nauczycieli i wy-
    chowawców”
    . W zamian należąca
    do lubelskiej kurii stacja radiowa
    obiecuje emitować programy infor-
    macyjne
    „służące budowaniu po-
    prawnych relacji między uczniami,
    nauczycielami i rodzicami”
    oraz
    umożliwiać nauczycielom i uczniom
    prezentowanie
    „na falach rozgło-
    śni”
    materiałów o tematyce wycho-
    wawczej.
    MaK
    BISKUPKA PRZECIW
    WOJNIE
    Jak zmniejszyć płacony fiskuso-
    wi podatek? Ano na przykład od-
    liczając sobie od podatku... datki
    rzucane księdzu na nieopodatko-
    waną tacę.
    „Przypominamy, że ci,
    którzy chcieli w tym roku odpisać od
    podstawy podatku w urzędzie skar-
    bowym kwotę ofiarowaną na cele
    kultu religijnego, niech przez kolej-
    ne dwie niedziele, czyli 13 i 10 zło-
    żą na tacę informację – kto, z jakiej
    ulicy i jaka kwota została złożona
    na tacę w 2009 r. Można odpisać do
    6 proc. podstawy podatku”
    – tak do
    ulżenia fiskusowi w grudniowych
    ogłoszeniach zachęcał wiernych pro-
    boszcz parafii pw. Trójcy Przenaj-
    świętszej w Mielcu.
    W Bremie powstał nowy chrze-
    ścijański klub sportowy. Pod szyl-
    dem zielonoświątkowców. Przy klu-
    bie uruchomiono komercyjne fitness
    i siłownię. Aby zachęcić klientów do
    odwiedzania przybytku, właściciele
    biznesu reklamują go nietuzinkową
    kampanią promocyjną. Na plakatach
    jest krzyż, a na nim wisi ktoś podob-
    ny do Pudzianowskiego i łamie... bi-
    blijne kanony. Całość obliczona by-
    ła na propagandowy skandal, czyli
    rozgłos. A tymczasem katolicy
    oświadczyli, że z teologicznego punk-
    tu widzenia nie można nic zarzucić
    wymowie grafiki, która ukazuje, że
    Jezus Chrystus zwycięża śmierć.
    W Polsce pomysłodawców pla-
    katu ukrzyżowano by tuż obok
    Chrystusa. I jeszcze przypiekano.
    MarS
    Niemieckich polityków zbulwer-
    sowała wypowiedź
    Margot Kaes-
    smann
    – przewodniczącej Rady Ko-
    ścioła Ewangelickiego w Niemczech.
    W ostrych słowach skrytykowała ona
    wojnę w Afganistanie: „Długo ukry-
    wano przed nami, że żołnierze bę-
    dą zabijać także cywili”. Dodała, że
    potrzebni są ludzie, którzy sprzeci-
    wiają się wojnie i przemocy oraz
    mają odwagę mówić o alternatyw-
    nym rozwiązaniu. Politycy natych-
    miast zarzucili jej populizm: „Pani
    Kaessmann nie powinna zapomi-
    nać o tym, że Bundeswehra jest
    w Afganistanie z nadania Narodów
    Zjednoczonych” – powiedział nie-
    miecki minister finansów
    Wolfgang
    Schaeuble
    . Z kolei
    Ulrich Kirsch
    ,
    przewodniczący Związku Bunde-
    swehry, ma do niej żal, gdyż jej
    poprzednik zawsze popierał udział
    niemieckich żołnierzy w misjach za-
    granicznych.
    LULANIE KOŚCIOŁA
    AK
    Lewicowy prezydent Brazylii
    Lula Inácio da Silva
    w ostatnim
    roku swego urzędowania szykuje
    Kościołowi niemiłe niespodzianki.
    Ten niezwykle popularny polityk
    doprowadził do wielkiego rozwoju
    kraju, wyrwał z nędzy miliony lu-
    dzi, uniezależnił się politycznie od
    USA i uczynił z Brazylii regional-
    ne mocarstwo. Najmocniejsze ude-
    rzenie, prawdziwą rewolucję kultu-
    ralną, zostawił jednak na koniec.
    Ofensywa legislacyjna obejmuje
    27 ustaw, m.in. liberalizację abor-
    cji, legalizację małżeństw jednopł-
    ciowych, prawny zakaz bicia dzieci
    (w kraju, gdzie fizyczna agresja jest
    chlebem powszednim), opodatko-
    wanie największych fortun i wspie-
    ranie bezrolnych chłopów w ich wal-
    ce o ziemię. Na protesty Kościoła
    Lula odpowiada tak: „Nikt nie od-
    bierze mi zdrowego rozsądku i nie
    sprowadzi mnie ani na milimetr
    z drogi, którą zaczął podążać kraj”.
    MaK
    EWANGELICY GÓRĄ
    W Aleksandrowie Łódzkim pa-
    rafia ewangelicka odzyskała sądow-
    nie cmentarz zarządzany od 1945 ro-
    ku przez parafie katolickie. Od lat
    60. katolicy korzystali z cmentarza
    na prawach umowy dzierżawnej, ale
    nigdy nie zapłacili za to czynszu.
    Od 1998 r. ewangelicy usiłują od-
    zyskać swój teren, a w 2004 roku
    przygotowali pozew sądowy. W koń-
    cu sąd wydał wyrok na ich korzyść.
    Okazuje się, że są jeszcze w Pol-
    sce sądy, które papieskich się nie
    boją.
    MaK
    AK
    UCIECZKA KINOWA?
    Jak w Katolandzie wygląda po-
    lemika z niewygodnymi dla kleru
    faktami? Wystarczy wtrącić mimo-
    chodem, że „propaganda komuni-
    styczna” miała na jakiś temat po-
    dobne zdanie. Nawet najświętsza
    prawda nie ostoi się po obrzuce-
    niu jej podobnymi „inwektywami”.
    Do zwolenników tego rodzaju ery-
    styki dołączył
    Paweł Woldan
    , ko-
    ściółkowy scenarzysta, reżyser, twór-
    ca m.in. „Prymasa w Komańczy”.
    21 stycznia w wywiadzie dla „Naszego
    Dziennika” filmowiec bronił skom-
    promitowanego prymasa
    Hlonda
    MaK
    NIECH ŻYJE BAL!
    Wigilia była wprawdzie miesiąc
    temu, ale w wielu parafiach „se-
    zon opłatkowy” wciąż trwa w naj-
    lepsze. Parafia w Odrzykoniu zor-
    ganizowała dla swoich owieczek
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jedyną nadzieją jest... nadzieja. Design by SZABLONY.maniak.pl.