Strona startowa
Full Metal Panic Fumoffu 10.DVD(H264.AAC)[KAA][EE4CE7AE], Anime, Full Metal Panic!, Full Metal Panic! Fumoffu, Napisy PL
Fire.With.Fire.2012.HD 720p.BRrip.x264. Napisy PL, @@@ FILMY HD. Wielka Rozdzielczość, Mała Waga. SPRAWDŹ TO !!!
Full Metal Panic TSR 10.DVD(H264.AC3 5.1)[KAA][69203B88], full metal panic, Full Metal Panic! The Second Raid
Fullmetal Alchemist 2 Brotherhood - 10, FullMetal Alchemist 2
Full Track List, - ◢ M ◤ Sandra Cretu Collection ▬▬▬▬▬◥◤▬▬▬▬▬, Sandra - Discography Lighting & Studio Albums (1985-2012)
Fotogea 2011. 10, fotografia, Magazyn FotoGeA 2010, 2011
Focus Gesundheit 2015-09-10, niemiecki - deutsch, FOCUS GESUNDHEIT
Focus Gesundheit 2015-10-11, niemiecki - deutsch, FOCUS GESUNDHEIT
Frommers Cancun & Yucatan 2012, Travel Guides- Przewodniki (thanx angielski i stuff)
Farmacja i ja 2008.10, Farmacja i ja
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agniecha649.htw.pl

  • Fakty i Mity Nr.41 18.10.2012, FAKTY i MITY [PDF]

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Jak w Polsce niszczy się rentowne firmy
    ANATOMIA UPADKU
    Â
    Str. 12
    INDEKS 356441
    ISSN 1509-460X
    Nr 41 (658) 18 PAŹDZIERNIKA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
    Egzotyczna koalicja – od duchownych różnych wyznań, poprzez zagranicznych i krajowych polityków,
    po potomków obszarników i kamieniczników – domaga się od Polaków gigantycznych odszkodowań
    za upaństwowione mienie. Nie bacząc na logikę sprawiedliwości, prawo międzynarodowe i…
    wypłacone już dawno odszkodowania. Czy czeka nas kolejna fala eksmisji, wywłaszczeń
    i przejmowania publicznego mienia?
    Â
    Str. 11
    ISSN 1509-460X
    Nr 41 (658)
    12–18 X 2012 r.
    2
    KSIĄDZ NAWRÓCONY
    KOMENTARZ NACZELNEGO
    FAKTY
    Według raportu Instytutu Spraw Publicznych armia młodych
    ludzi (do 34 roku życia) pozostająca bez pracy osiągnęła już
    milion i stanowi połowę polskich bezrobotnych. W Unii mi-
    mo kryzysu młody człowiek zaczyna karierę zawodową śred-
    nio w wieku lat 20, w Polsce – 22. Bo my wolimy mieć do-
    brze wykształconych bezrobotnych.
    Żegnajj,, Marku!
    Inna polska armia, ta przebywająca w koszarach lub na poligo-
    nach, nie ma zamiaru kupić nowego polskiego czołgu Anders,
    wyprodukowanego przez Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Urzą-
    dzeń Mechanicznych w Gliwicach. Naukowcy opracowali cie-
    kawy pojazd, wydawszy nań 30 mln zł, głównie ze środków pu-
    blicznych. Armia twierdzi, że taki czołg jest jej niepotrzebny.
    To się nazywa świetna współpraca państwowo-państwowa.
    T
    o nie będzie standardowe pożegnanie zmarłego. Dość
    Ale w ważniejszych momentach czerpię siłę z tego, że
    mam świadomość, jakie to szczęście, że żyję, jakie to
    szczęście mieć mózg, który – choć w ograniczonym zakre-
    sie – jest w stanie zrozumieć, dlaczego istniejemy, docenia
    piękno świata i urodę dzieł ewolucji. Ogrom wszechświata
    i poczucie własnej małości – w stosunku do przestrzeni ko-
    smicznej i do czasu geologicznego – sprawiają, że człowiek
    nabiera pokory, ale też w dziwny sposób działają kojąco.
    Fajnie jest czuć się częścią ogromnej układanki”.
    To cały Ty! To Twoja wielka fascynacja kosmosem i ewo-
    lucją. To Twój wielki humanizm i wrażliwość przelewa-
    na na papier jakże wybitnym piórem. Ale przede wszystkim
    praktykowana w codziennym, sza-
    rym życiu. Wtedy, kiedy broniłeś
    handlujących czosnkiem kobiet,
    przeganianych przez strażników
    miejskich. Gdy dawałeś drobne
    kwoty emerytom szperającym
    w śmietniku przed Twoim blokiem.
    Albo płakałeś po śmierci ukochane-
    go psa. To wszystko i tysiące in-
    nych dobrych uczynków, wypływa-
    jących z Twojego dobrego serca,
    a nie ze strachu przed nieznanym
    bogiem, nie przeminęło. To żyje w lu-
    dziach, których spotkałeś na swej
    drodze. I żyć będzie dalej. Także
    w Twoich dzieciach, które są takie
    same jak Ty.
    Dlatego jestem o Ciebie spo-
    kojny, Mareczku. Zrobiłeś swoje,
    i to w wielkim stylu, choć posturą
    i zdrowiem nie zachwycałeś. A je-
    śli jakikolwiek bóg istnieje i czeka
    na nas na czele sądu ostatecznego,
    to na pewno nie będzie zważał
    na Twoją niewiarę. Bo przecież „wia-
    ra bez uczynków martwa jest”. To
    nasze uczynki są naszym wyzna-
    niem Wiary i Nadziei… w Miłość.
    Z pewnością taki bóg przebaczyłby Ci liczne wyrzuty, któ-
    re Mu czyniłeś – za Holokaust i Oświęcim, za głodne dzie-
    ci, męczone zwierzęta, poniewierane kobiety itd. Co wię-
    cej, myślę, że jakiś bóg doceniłby to, że nie poszedłeś
    z nim na żadne kompromisy. Nie przyjąłeś zakładu Pasca-
    la, który uważał, że na wszelki wypadek lepiej jest wierzyć
    i praktykować wiarę, bo a nuż On istnieje… Ty, wręcz
    przeciwnie – po trosze podświadomie i na wszelki wypa-
    dek – nie wierzyłeś. Może dlatego, żeby nie zostać wspól-
    nikiem współczesnych faryzeuszy, egoistów liczących skrzęt-
    nie każdą swoją modlitwę, złożoną ofiarę i dobre słowo.
    U Ciebie wszystko, co dobre, wypływało z głębi serca.
    Może się jednak zdarzyć i tak, że nie doceni Cię żaden
    z bogów, którzy ponoć w głąb serca spoglądają. Bo takich
    bogów po prostu nie ma. Doceniają Cię jednak i kochają
    Ci, wśród których i dla których żyłeś. My wszyscy – Twoi
    Najbliżsi, Redakcja i wszyscy Czytelnicy Twoich ukocha-
    nych „Faktów i Mitów”. Wszyscy składamy Ci, Marku,
    hołd. Twojemu wielkiemu umysłowi i sercu. Cześć Two-
    jej pamięci!
    mam takich pożegnań. Ludzie wokół nas umierają taśmo-
    wo, zupełnie jakby na świecie szalała jakaś wojna albo epi-
    demia, jakby nie było lekarstw ani opieki medycznej. To zbio-
    rowe umieranie wpisuje się w jakąś wyczuwalną dekaden-
    cję świata. A może mnie się tylko tak wydaje? Rok temu
    – moja najlepsza przyjaciółka, potem wujek, ciocia, dwaj
    koledzy, Waldek Kocoń. I teraz, Marku, Ty!
    Nie będę w tym pożegnaniu pisał utartym zwyczajem
    o nadziei na nasze wspólne spotkanie gdzieś w wieczności.
    Albo o tym, że teraz adiustujesz odezwy „Najwyższego” i dla
    Niego piszesz swoje świetne artykuły. Że potrzebowali ta-
    kiego dziennikarza w niebie. Nie
    będę, jak Daniel Olbrychski
    na pogrzebie zdeklarowanego ate-
    isty Waldka Koconia, odmawiał
    do mikrofonu w Twojej intencji „Zdro-
    waś Maryjo”. Nie, bo nie chcę zmą-
    cić pięknych i czystych strof wier-
    sza, jakim było Twoje życie. Wiesz,
    o czym mówię. Kochałeś wiersze i pi-
    sałeś je, przykładałeś zawsze wiel-
    ką wagę do doskonałości ich ukła-
    du i rytmu. Twój wiersz jest ukoń-
    czony. Ale on przecież wciąż istnie-
    je i istnieć będzie na zawsze. Zajął
    w historii ludzkości swoje miejsce
    i tam pozostanie.
    Czy czujemy po Tobie pustkę? To
    oczywiste. Czy chciałbym Cię jesz-
    cze kiedyś spotkać? O, tak. Chciał-
    bym też, żeby kilku redaktorów „Fa-
    któw i Mitów” znów zasiadło przy pla-
    nowaniu nowego numeru. I żebyś Ty
    był znów wśród nas. Choć ten je-
    den, ostatni raz. Ale
    to se ne wrati
    ,
    jak mawiałeś.
    A jednak nie do końca, bo prze-
    cież gdzieś w nas pozostał Twój ra-
    cjonalizm, Twoja miłość do życia
    i do ludzi, wysoka kultura, wrażliwość na każdą żywą isto-
    tę i na każde cierpienie. Nie wierzyłeś w Boga i w bożą
    opatrzność właśnie dlatego, że nie mogłeś pogodzić się
    z cierpieniem. Sam cierpiałeś z ofiarami, na przykład czyta-
    jąc źródła i pisząc artykuły, a wreszcie książkę o niewin-
    nych kobietach spalonych jako czarownice na niezliczo-
    nych stosach. Skąd się w Tobie brała tak rzadko dziś spo-
    tykana empatia?! Do żywego bolały Cię informacje o wyro-
    kach śmierci za tzw. bluźnierstwa w państwach islamu.
    Wciąż na nowo szokowały kolejne, niezliczone doniesienia
    o pedofilii wśród kleru. I bolało każde kolejne cierpienie,
    zwłaszcza to, przeciw któremu się zawsze buntowałeś – nie-
    zawinione, niezasłużone. Ale, o dziwo, kiedy spotkało ono
    Ciebie, przyjąłeś je bez strachu, z wielką pokorą dla prawi-
    deł natury i życia, które ma swój koniec.
    Chcę Ci, Marku, zadedykować fragment z Twojego ulu-
    bionego autora Richarda Dawkinsa. Tekst, napisany jakby
    z myślą o Tobie i na tę okazję… Pytanie dziennikarza:
    „Jeśli
    nie wierzy pan w życie pozagrobowe, to co pana pociesza
    w chwilach rozpaczy?”.
    Dawkins:
    „Miłość ludzi i towarzystwo.
    Jak zrozumieć ten rząd! Jan Krzysztof Bielecki, główny dorad-
    ca premiera Tuska, przyznał, że Otwarte Fundusze Emerytalne
    są ekonomicznie nieefektywne, bo składujemy w nich pożyczo-
    ne przez rząd pieniądze. Dodał jednak, że likwidacja OFE nie
    wchodzi w grę, bo byłoby to „skrajnością”. Czyli jak traciliśmy,
    tak nadal będziemy tracić. Bo najważniejsze to trzymać fason
    – popadać w bankructwo, ale bez popadania w skrajności.
    Protestowały pielęgniarki – w normalnych krajach wysoko płat-
    ne specjalistki, a w Polsce często traktowane jak służące le-
    karzy. Pracują często nie tylko za marne zarobki, ale ostatnio
    także na umowach śmieciowych. Skoro zarabiają mniej niż
    śmieciarze na Zachodzie...
    Za trzy lata wybory, a PiS – uskrzydlony pierwszym od 5 lat
    sondażem dającym mu przewagę nad PO – szykuje już… pro-
    gram dla swojego rządu. Jest takie przysłowie o indyku, któ-
    ry myślał o niedzieli… Szkoda, że życie polityczne w Polsce
    znów jest sprowadzone do nakręcania poparcia dla Tuska, by
    kraj ratować przed Kaczyńskim. Ile lat można znosić taką pu-
    stą przepychankę?!
    Jadwiga Staniszkis, pierwsza dama Jarosława, nie może wy-
    baczyć mu zdrady. Bo zamiast ogłosić premierem Jadwigę,
    ogłosił jakiegoś Glińskiego! Profesor Staniszkis dowodzi, że
    „byli w obiegu znacznie lepsi kandydaci”. Wiemy, wiemy…
    Strasznie ten Jarek jest niewdzięczny za tyle lat wierności!
    Inna dama prawicy, a nawet wielu prawic, posłanka Joan-
    na Kluzik-Rostkowska, nie pozwala skrzywdzić Jarosława Ka-
    czyńskiego. Była polityczka PiS uważa, że nie ma powodów,
    aby jej dawnego guru stawiać przed Trybunałem Stanu, co
    chce wreszcie zrobić PO, obecna przystań Kluzik-Rostkow-
    skiej. Swoją drogą, co te kobiety widzą w Jarosławie?!
    Tak zwane rodziny smoleńskie, czyli de facto PiS, zapowiada-
    ją „masowe występowanie z wnioskami o ekshumacje”. Nie
    chodzi już nawet o właściwą identyfikację, ale „zbieranie do-
    wodów w sprawie przebiegu katastrofy”. W przypadku chło-
    pów z PSL chodziłoby zapewne o wykopki.
    Media księdza Rydzyka wspierają Putinowską Rosję! Chodzi
    o walkę z „homopropagandą”. Pełen uznania tekst dla praw
    zabraniających pozytywnego mówienia o homoseksualności
    znalazł się w „Naszym Dzienniku” obok materiału, który z po-
    dziwem opisuje akcję marokańskich okrętów wojennych wy-
    mierzoną w stateczek „Kobiet na Falach” propagujący świa-
    dome macierzyństwo. Ach, dać Rydzkowi eskadrę bombow-
    ców, to on już by zrobił porządek z „cywilizacją śmierci”!
    Prawosławny ksiądz ukraiński John Lipinski z prowincji Al-
    berta w Kanadzie przyznał się przed sądem do nielegalnego
    sprowadzania pracowników z Polski i oszukiwania ich. W ra-
    mach ugody zapłaci 215 tysięcy dolarów kary. Czeka go jesz-
    cze batalia sądowa z byłymi pracownikami, którzy przygoto-
    wali swój własny pozew. Duchowny miał zarobić na oszukań-
    czym procederze milion dolarów. Cóż, wprawdzie Lipinski jest
    prawosławny, ale rozmach tego szwindlu przypomina wzorce
    znane z Kościoła katolickiego.
    „Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wy-
    tworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jed-
    nak prymitywnych legend, które są ponadto dość dziecinne”.
    Cóż to za bezbożnik mógł powiedzieć? To Albert Einstein.
    A jednak wyrwane z kontekstu inne wypowiedzi uczonego słu-
    żą do budowania wiary czytelników pobożnych książek. Wspo-
    mniany fragment pochodzi z odręcznego listu wystawionego
    niedawno na aukcję.
    Gorliwa Brytyjka Julia Lovemore udusiła własną córkę, wpy-
    chając jej do gardła kartki z Biblii. Ten zabieg miał wypędzić
    z dziecka demona. Kobieta wraz z mężem należała do nurtu
    chrześcijaństwa, w którym wierzy się w walkę z diabłami. Jak
    widać, nie dostrzega się ich we własnych szeregach.
    JONASZ
    Marku, Kolego, Przyjacielu…
    Dziękujemy za 11 lat Twojej pracy. Za to, że byłeś tu z nami.
    Za to, że pisałeś, rozmawiałeś, słuchałeś i żartowałeś.
    Żadne słowa nie wyrażą naszego żalu. Żegnaj!
    Koleżanki i koledzy z redakcji „Faktów i Mitów”
    Pogrzeb red. Marka Szenborna odbędzie się w piątek, 12.10., o godz. 15, w Łodzi,
    na cmentarzu komunalnym „Doły”, część B, kolumbarium urnowe (wejście od ul. Smutnej).
    Nie pomogły zaklęcia wenezuelskich biskupów. Prezydentem
    Wenezueli został po raz czwarty z rzędu lewicowiec i antykle-
    rykał Hugo Chávez. Kontrowersyjny prezydent, znany m.in.
    z nieco autorytarnych zapędów, jest solą w oku Kościoła i pra-
    wicy – jego reformy nie zawsze są udane, ale dba on o naj-
    biedniejszych mieszkańców kraju. Stąd zapewne 81-procento-
    wa frekwencja wyborcza i 54-procentowe poparcie (jego prze-
    ciwnik zebrał 44 proc.). Takie polityczne zaangażowanie to
    w Polsce tylko marzenie.
     Nr 41 (658)
    12–18 X 2012 r.
    GORĄCY TEMAT
    3
    O tym, czy kolejne dziecko księ-
    dza proboszcza powinno otrzymać
    w darze status szkoły publicznej,
    dyskutowali burzliwie śremscy rad-
    ni powiatowi podczas nadzwyczaj-
    nej sesji. Została zwołana na wnio-
    sek
    Pawła Wojny, Tomasza Kla-
    czyńskiego, Teodora Stępy, Paw-
    ła Toboły, Zofii Kmiecik, Jerze-
    go Rylskiego, Ewy Ciesiółki, Ta-
    deusza Waczyńskiego
    oraz
    Han-
    ny Ratajczak
    (wymieniamy ich ce-
    lowo ku wdzięcznej pamięci wybor-
    ców –
    dop. red.
    ). W doniosłej at-
    mosferze i po przemowie księdza
    Ryszarda rada większością głosów
    zdecydowała, że niczego teraz w po-
    wiecie tak bardzo nie brakuje jak
    kolejnej publicznej szkoły ponad-
    gimnazjalnej.
    Dyrekcja podkreśla, że do każ-
    dej z należących do księdza, a fi-
    nansowanych przez lokalny samo-
    rząd katolickich szkół publicznych
    mogą uczęszczać niewierzący ucznio-
    wie. Wszak Katolickie Centrum
    Edukacji i Kultury – wyjaśnia dalej
    dyrekcja – to zarówno miejsce pro-
    pagowania myśli i dzieł Jana Paw-
    ła II, jak i przestrzeń do działalno-
    ści wychowawczej, społecznej i kul-
    turalnej, związanej przede wszyst-
    kim z nauką Kościoła i nauczaniem
    Ojca Świętego...
    ~~~
    Jelenia Góra. Decyzją miejsco-
    wych radnych, a ku rozpaczy środo-
    wiska nauczycielskiego (notorycznie
    brakuje pieniędzy na już istniejące
    szkoły, część z nich z tego właśnie
    powodu zniknęła z edukacyjnej ma-
    py regionu), wydano zgodę na kolej-
    ną placówkę publiczną. Katolicką.
    Organ prowadzący to w tym przy-
    padku Karkonoskie Stowarzyszenie
    Edukacyjne u Erazma i Pankracego.
    W finansowanej z publicznych pie-
    niędzy placówce rok szkolny (inau-
    guracja na zdjęciu) rozpoczął się
    od wypełnienia zeszytu wychowanka
    św. Pankracego. Uczniowie na razie
    korzystają z budynku zastępczego,
    bo podarowany stowarzyszeniu przez
    lokalnego proboszcza budynek daw-
    nego Kolegium Jezuickiego z dru-
    giej połowy XVII w. wymaga kapi-
    talnego remontu. Potrzeba co naj-
    mniej 7,5 mln zł. „Zwracamy się
    z apelem do wszystkich, którym na-
    sza szkoła leży na sercu, o pomoc
    w zebraniu funduszy na jak najlep-
    szy jej start. To historyczne wydarze-
    nie, jakim jest otwarcie pierwszej
    po 150 latach szkoły katolickiej w Je-
    leniej Górze, warte jest wsparcia
    w każdej możliwej postaci. Wspiera-
    jąc zatem działania Stowarzyszenia,
    każdy może dołączyć do grona osób,
    które dbają o rozwój wypracowanych
    przez pokolenia zasad rzetelnej edu-
    kacji i dobrego wychowania” – nęcą
    władze stowarzyszenia. Z własnej kie-
    szeni nie uciułają. Pozostaje zapytać,
    kto da i dlaczego Unia? Stosowne
    apele o wsparcie ukazują się również
    na oficjalnej stronie miasta, które
    do remontu zgodnie z obietnicą nie
    dołożyło. Jeszcze.
    WIKTORIA ZIMIŃSKA
    wiktoria@faktyimity.pl
    W pijarskim widzie
    W pijarskim widzie
    Trwa prywatyzacja, a dokładnie – katolicyzacja
    polskiego szkolnictwa. To proces powolny,
    przeprowadzany bez rozgłosu, ale skutecznie.
    rynku (jak zresztą w większości
    miejsc w Polsce) kolejnej oświato-
    wej placówki zwyczajnie nie potrze-
    ba. Dostaną również lokum. W dar-
    mowe użytkowanie na minimum 30
    lat zostanie im przekazany – uwa-
    ga! – większy budynek, który kiedyś
    należał do SP2, wraz z boiskiem i sa-
    lą gimnastyczną.
    Pomysł prezydenta na XXVIII
    sesji niemal jednogłośnie przykle-
    pali radni, wyrażając tym samym
    zgodę na „oddanie nieruchomości
    zabudowanej położonej przy ul. Ban-
    kowej 10 na rzecz Prowincji Zako-
    nu Pijarów”. Władza uważa, że w ten
    sposób podniesie poziom oraz kon-
    kurencyjność na rynku lokalnej edu-
    kacji. Podczas tej samej sesji radni,
    którzy bez wahania pozbyli się miej-
    skiego majątku, zdecydowali, że pod-
    niosą podatek od nieruchomości.
    Mieszkańcom, nie pijarom.
    Kłopotliwe pytania, pozostające
    jak na razie bez odpowiedzi, zada-
    je m.in. Federacja Młodych Socjal-
    demokratów:
    „Mamy wiele wątpliwości co
    do wdrażania pomysłu dotyczące-
    go utworzenia nowej szkoły. Brak
    pełnej informacji i konsultacji spo-
    łecznych w tej ważnej sprawie (…).
    Dlaczego miejski budynek przy uli-
    cy Bankowej 10 ma być oddany bez-
    przetargowo? Dlaczego planuje się
    to zrobić aż na 30 lat? Kto sfinan-
    suje remont i wysokie koszty utrzy-
    mania wspomnianego obiektu?
    Inni mieszkańcy Bolesławca są
    bardziej dosadni w swoich opiniach.
    Zresztą nie tylko oni: „W dobie ni-
    żu demograficznego tworzenie ta-
    kiej szkoły uderzy w miejski system
    oświaty. Na troskę i dobrą eduka-
    cję zasługują dzieci i wnuki wszyst-
    kich mieszkańców (a zarazem po-
    datników) Bolesławca – nie tylko
    tych, które trafią do szkoły katolic-
    kiej” – trafnie, choć już bezcelowo,
    zauważa
    Dariusz Kwaśniewski
    ze
    starostwa powiatowego.
    ~~~
    W Śremie 2 lata temu szkołę ka-
    tolicką, choć publiczną, założył ks.
    Ry-
    szard Adamczak
    , proboszcz parafii
    Najświętszego Serca Jezusowego.
    Zaczął od tego, że załatwił so-
    bie od miasta lokal – do dyspozycji
    parafii oddano (ksiądz kupił budyn-
    ki za symboliczną złotówkę) Klub
    Odlewnika oraz biurowce byłej Od-
    lewni Żeliwa. Proboszcz nadał przy-
    szłej szkole imię Jana Pawła II, no
    a później zabrał się do dzieła
    po księżowsku. Bez pozwolenia
    na budowę rozpoczął remont. Bez
    pozwolenia na prowadzenie placów-
    ki dydaktyczno-wychowawczej oraz
    wszystkich potrzebnych dokumen-
    tów przeprowadził rekrutację
    do szkoły podstawowej oraz gimna-
    zjum. Jego samowolkę zalegalizo-
    wano
    post factum
    .
    Projekt – jak mówi jego twórca
    – powstawał etapami, dzięki mo-
    dlitwie i zaangażowaniu wielu lu-
    dzi dobrej woli oraz wsparciu Unii
    Europejskiej w związku z projektem
    rewitalizacji terenów poprzemysło-
    wych. Za 8 mln zł, które ksiądz Ry-
    szard pozyskał z funduszy unijnych,
    zakupił do swojego centrum eduka-
    cji m.in. nowoczesne tablice inte-
    raktywne i pomoce naukowe, nowe
    sprzęty, indywidualne szafki w szat-
    ni i klasie, wykładziny; urządził prze-
    stronny hol, przytulną stołówkę
    i świetlicę szkolną.
    Już wówczas dyrektorzy innych
    lokalnych szkół obawiali się o przy-
    szłość swoich placówek, bo tajem-
    nicą w środowisku nie jest bynaj-
    mniej fakt, iż od kilku lat regular-
    nie spada liczba uczniów.
    W marcu bieżącego roku na lo-
    kalny rynek oświatowy spadła kolej-
    na nieradosna nowina. Otóż ksiądz
    Adamczak, zachęcony powodzeniem
    swojej oświatowej działalności, po-
    stanowił otworzyć kolejną placówkę
    – tym razem Katolickie Liceum Aka-
    demickie im. Jana Pawła II.
    „Tylko szkoła katolicka może
    dać człowiekowi kompletne naucza-
    nie, bowiem dba zarówno o jego do-
    bro doczesne, jak i wieczne”. Tak
    zauważył wiceprzewodniczący Kon-
    ferencji Episkopatu Polski abp
    Sta-
    nisław Gądecki
    , dodając przy tym,
    że dobrze byłoby, gdyby każde mia-
    sto miało własną szkołę katolicką.
    To nie imaginacja. Jak tak dalej
    lokalna władza będzie się starać,
    marzenie księdza arcybiskupa wnet
    stanie się ciałem.
    Popularność szkół katolickich wy-
    nika także z tego, że społeczeństwu
    wymachuje się przed oczyma genial-
    nymi wynikami edukowanych w nich
    uczniów. W najnowszym ogólnopol-
    skim rankingu portalu Perspektywy.pl
    licea katolickie znalazły się w pierw-
    szej dziesiątce najlepszych szkół aż
    w 11 województwach. Tego, że owe
    wyniki biorą się z wyjątkowo gęste-
    go sita podczas rekrutacji, już się
    tak głośno nie mówi. To znaczy, że
    gorsi uczniowie lądują w szkołach pu-
    blicznych, a śmietankę prymusów spi-
    jają szkoły kościelne. Kościołowi
    na nadmiernym nagłośnieniu tej prak-
    tyki nie zależy, bo za każdym uczniem,
    którego kler przyjmie pod dach pro-
    wadzonej przez siebie placówki, za-
    zwyczaj statusu publicznego, idą
    ogromne państwowe pieniądze.
    W 2008 r. państwo przekazało na ko-
    ścielne kuźnie wiedzy 256,8 mln zł,
    w 2009 r. – 270 mln zł, a w 2010 r.
    – ponad 300 mln zł.
    ~~~
    Ostatnio do jednego z tego typu
    „wyjątkowych miejsc” – salezjańskie-
    go gimnazjum w Lubinie – pofaty-
    gowała się kontrola z dolnośląskie-
    go kuratorium oświaty. Kontrola
    – przypomnijmy – sprowokowana
    sławnymi na cały świat otrzęsinami,
    podczas których uczniowie zlizy-
    wali z nagich kolan księdza dyrek-
    tora piankę czy też śmietankę. Wy-
    niki okazały się co najmniej niepo-
    kojące. Tak enigmatycznie mówi
    Ja-
    nina Jakubowska
    , rzeczniczka pra-
    sowa Dolnośląskiego Kuratorium
    Oświaty we Wrocławiu. Szczegółów
    zdradzić nie chce do czasu, aż
    do pięciu wniosków pokontrolnych
    odniesie się dyrekcja szkoły. Wia-
    domo jednak na pewno, że ksiądz
    dyrektor nie dopełnił obowiązku
    zgłoszenia wyjazdu otrzęsinowego
    do kuratorium, zaś sam wyjazd był
    obowiązkowy, choć nie powinien.
    ~~~
    Władze Bolesławca postanowi-
    ły wygospodarować z zasobów mia-
    sta atrakcyjną nieruchomość oraz
    zaoszczędzić na niezmiennie niedo-
    chodowej edukacji. W tym celu zde-
    cydowano o połączeniu szkoły pod-
    stawowej nr 2 z lokalnym gimna-
    zjum, co dało twór o nazwie Miej-
    ski Zespół Szkół nr 3. Piszemy
    „twór”, bo nowo powstała placów-
    ka nie ma dzieciakom do zaofero-
    wania warunków godnych XXI wie-
    ku. Wytykają to zresztą sami rodzi-
    ce: dzieci ze wszystkich klas 1–3 oraz
    czterech zerówek gnieżdżą się w cia-
    snym budynku. Starsi uczniowie pod-
    stawówki (klasy 4–6) mają lekcje
    w budynku gimnazjum, a na WF
    chodzą do niewielkiej sali gimna-
    stycznej położonej… poza szkołą.
    W mieście zawrzało, kiedy
    na jaw wyszło, że prezydent
    Piotr
    Roman
    chce zrobić dobrze zako-
    nowi pijarów i sprowadzić ich
    do miasta („FiM” 40/2012). Tu do-
    staną ojczulkowie nie tylko zgodę na
    prowadzenie publicznej katolickiej
    podstawówki i gimnazjum, co dzi-
    wi zorientowanych, bo na lokalnym
    Nr 41 (658)
    12–18 X 2012 r.
    4
    Z NOTATNIKA HERETYKA
    POLKA POTRAFI
    Perfekcyjna ściema
    Prowincjałki
    W Strzelnie policja zatrzymała
    kierowcę ciężarówki. Nie za prze-
    kroczenie prędkości, ale za to, że z pistoletu pneumatycznego kalibru 4,5 mm
    na metalowe kulki strzelał do jadącej przed nim osobówki. A strzelał, bo…
    kierowca jechał za wolno! Ta niecierpliwość może go kosztować nawet
    do 5 lat paki.
    POGANIACZ
    Im większe równouprawnienie
    w domu, tym więcej kłótni. Im
    więcej razem robimy – w sensie
    gotowanie, sprzątanie – tak samo.
    Tak przynajmniej ustalili na-
    ukowcy w feministycznej Norwegii.
    Nie o same porządki chodzi – ra-
    czej o zmiany, które w Skandynawii
    lepiej widać. Kobiety tyle samo pra-
    cują i zarabiają, więc oczekują, że
    i w domu będzie po równo roboty.
    Jak im nie pasuje, to uciekają, bo
    same się utrzymają. Mniejsze zna-
    czenie ma czynnik bardziej pragma-
    tyczny – jak tak w parze coś pucu-
    ją albo poprawiają po sobie, tym
    większe szanse, że znajdzie się po-
    wód do kłótni. Lepiej, żeby każdy
    miał swoje zajęcia. Nawet te podzie-
    lone tradycją na „babskie” i „chłop-
    skie”. Wstyd myśleć tak nienowo-
    cześnie, ale są damy, które lansują
    się na tym, co stare i uświęcone.
    We „Wprost” opublikowali listę
    najbardziej ogłupiających
    programów telewizyjnych.
    Do głosowania zaproszo-
    no różnych publicystów,
    m.in.
    Marię Czubaszek
    ,
    i ekspertów od mediów
    wszelakich. „Wygrała”
    Małgorzata Rozenek
    .
    To taka pani, której kil-
    ka lat temu kot z ku-
    lawą nogą nie koja-
    rzył. A jeśli kojarzył,
    to dzięki mężowi aktorowi, który cza-
    sem gdzieś wystąpił. Do czasu! Ro-
    zenek zabłysnęła dzięki programowi
    „Perfekcyjna pani domu”. Pomysł
    na taki show przywędrował z Zacho-
    du – w Wielkiej Brytanii bryluje nie-
    jaka
    Anthea Turner
    . Fabuła pro-
    sta. Chodzi o to, że w doskonałym
    domu siedzi doskonała pani i cały
    czas sprząta. Do tego domu przy-
    jeżdżają dwie dziewczyny brudasy.
    Uczą się od „perfekcyjnej”, a po-
    tem jadą sprzątać do siebie.
    Za to pani Rozenek – kiedyś
    prawniczka, teraz niepracująca – tak
    się postarała, że stała się tematem
    dyskusji i śmiechów jak kraj długi
    i szeroki. Po pierwsze – przypomi-
    na Barbie po botoksie. Po drugie
    – chociaż „żyje jak każda z nas” – zda-
    rza jej się sprzątać w szpilkach i suk-
    niach wieczorowych. Poza tym – mnó-
    stwo emocji! Uczestniczki między szo-
    rowaniem wanny a myciem sedesu
    przypominają sobie – dajmy na to – że
    z mężem im się nie
    układa. I płaczą.
    Ale najciekawsze
    jest to, że „perfekcyj-
    na” swoimi życiowymi
    radami cofnęła siebie
    i przy okazji nas.
    Do XIX w. co naj-
    mniej! Walka femini-
    stek o to, żeby było
    po równo, na nic się
    zdała, bo słyszymy: „Ciężko wyma-
    gać od dorosłych mężczyzn, żeby
    sprzątali w domu jak dzieci”.
    Od sprzątania jest baba! Panowie
    w programie występują, ale jako kry-
    tycy swoich ślamazarnych partnerek.
    Inna złota myśl: „Niektóre laski cho-
    dzą na siłownię. Po co? Wystarczy,
    że umyjesz wannę”. Największy po-
    pis dała w tzw. telewizji śniadanio-
    wej, gdzie wypaliła: bałagan w domu
    młodych kobiet to wina feministek.
    Tyle że… gdyby nie feministki, pa-
    ni Rozenek w śniadaniowych tele-
    wizjach by nie było.
    „To takie pro-
    ste: nie sprzątasz wanny o 2 w nocy,
    jesteś feministką. Nie latasz ze ścierą
    wszędzie i nie zawiązujesz kokardek
    perfekcyjnie na perfekcyjnych słoicz-
    kach – feminizm. Takiej definicji nie
    słyszałam. No w szoku jestem, jako
    nowa feministka z zepsutym odkurza-
    czem...”
    – napisała
    Karolina Kor-
    win-Piotrowska
    .
    Chociaż może to tylko lans
    – na antynowoczesną. W między-
    czasie okazało się, że pięknie wy-
    sprzątana chałupka wcale nie jest
    jej. Tylko TVN-u. Ona przyniosła
    tam trochę swoich bibelotów. A zna-
    jomi „perfekcyjnej” donieśli prasie
    brukowej, że ona sama ma sprząta-
    nie w pupie. Do garów i zamiata-
    nia zatrudnia sprzątaczkę. Woli im-
    prezy. Jak na celebrytkę przystało.
    JUSTYNA CIEŚLAK
    Sześć 20-centymetrowych nie-
    wybuchów znalazł w parku miesz-
    kaniec Bytomia. Wszystkie co do jednego zapakował do torby i powędro-
    wał do skupu złomu. Stamtąd został pogoniony. Spacerował ze swoim
    wybuchowym ekwipunkiem tak długo, aż natknął się na policyjny patrol.
    WĘDROWNY NIEWYPAŁ
    W kartotekach policyjnych zna-
    lazło się dwóch mieszkańców Gli-
    wic. Obydwaj zostali odnotowani za ten sam czyn: kradzież cudzego mie-
    nia, a konkretnie – roweru. Jeden złodziej miał 73 lata, drugi – 9 lat.
    WSPÓŁPRACA POKOLEŃ
    O swoje jak lew walczyła bab-
    cia klozetowa z Jeleniej Góry. Je-
    den z klientów sądził, że wykpi się 80 groszami zamiast cennikowych 2 zło-
    tych. Nic z tego. Kobitka zamknęła go w szalecie, żeby zmiękł. Kiedy nie
    odpuszczała, zadzwonił na policję. Ta odprowadziła go do bankomatu, że-
    by wyjął pieniądze na należność za siusiu. No, i tak się właśnie dba o in-
    teresy firmy!
    PRZYPARTY DO KLOZETU
    Dwóch emerytów skoczyło sobie
    do gardeł na klatce schodowej
    kaliskiej kamienicy. Panowie mocno się poturbowali: 77-latek zadał są-
    siadowi kilka ciosów nożem w klatkę piersiową i brzuch, a zaatakowany
    złamał agresorowi obojczyk! No, na emeryturze naprawdę nie trzeba uda-
    wać życia. Trzeba tylko uważać, żeby go nieopatrznie nie stracić.
    STARSI PANOWIE DWAJ
    Kolegę ze świnią pomylił pewien
    mężczyzna z Dobrynia-Kolonii.
    W efekcie 47-letni
    Jan O.
    trafił do szpitala z nożem wbitym w tył głowy,
    i to na tyle mocno, że ostrze wyszło policzkiem. Przeżył. Zarówno opraw-
    ca, jak i ofiara, byli kompletnie pijani.
    KOLEGOBICIE
    Opracowała WZ
    B
    iskupi zapłakali nad losem polskich rodzin i…
    i często trwałe rozbicie. Dlaczego zatroskanych bisku-
    pów to nie zastanawia, nie martwi?
    Obok tej pokazowej troski, która jest tylko marnym
    popisem hipokryzji, w liście biskupów znajdziemy tak-
    że rzeczy groźne. Chociażby takie oto wezwanie: „Ob-
    serwujemy także coraz większe przyzwolenie społecz-
    ne na te niewłaściwe zjawiska i często brak jakiejkol-
    wiek reakcji ze strony bliskich osób”. Pod hasłem: „Nie-
    właściwe zjawiska” biskupi mają na myśli m.in. rozwo-
    dy i wolne związki. Rodzi się wobec tego pytanie, jak
    powinien wyglądać brak spo-
    łecznego przyzwolenia na te
    „zjawiska”. Czy idzie o to,
    aby sędziowie nie orzekali
    rozwodów, rozwodnicy byli
    wytykani palcami, a ludziom
    mieszkającym bez ślubu od-
    mawiano prawa do wynajmu mieszkania i wyrzucano
    ich z pracy? A może chodzi o wyrzucanie z domów
    panien oczekujących narodzin dziecka? Tego rodzaju
    „brak społecznego przyzwolenia” jest z historii dobrze
    znany, a Kościół i jego funkcjonariusze bywali zazwy-
    czaj moderatorami akcji wymierzonych w „grzeszni-
    ków”, czyli ludzi żyjących wbrew katolickim normom.
    Na razie „brak przyzwolenia” polega m.in. na tym,
    że setki tysięcy rodzin, które egzystują bez kościelne-
    go bądź cywilnego ślubu, nie mają praw choćby zbli-
    żonych do tych poślubionych. Kościół i jego politycy
    dbają pilnie o to, aby ich nie mieli. Tak mniej więcej
    wygląda w praktyce „troska biskupów o polską rodzi-
    nę”. Ale czego można oczekiwać od facetów, którzy
    własną karierę zawodową i finansową postawili po-
    nad możliwość stworzenia trwałego związku z drugim
    człowiekiem i jeszcze nazwali to „powołaniem”?
    ADAM CIOCH
    MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
    postanowili judzić przeciwko niektórym z nich.
    O tym, że polskie rodziny nie mają lekko, wiedzą
    wszyscy, którzy zetknęli się z normalną polityką pro-
    rodzinną prowadzoną przez państwa zachodnie lub cho-
    ciażby Czechy czy Węgry. Biskupi rzymskokatoliccy w li-
    ście z okazji Dnia Papieskiego wspominają o tej trud-
    nej sytuacji mimochodem, większość swojej energii kon-
    centrując na ataku na te rodzaje rodzin, które im się
    nie podobają.
    Szkoda to wielka, że bisku-
    pi nie dociekają tego, dlacze-
    go polscy politycy, w ogrom-
    niej większości katolicy i człon-
    kowie przykościelnych partii,
    za nic mają los rodziny – za-
    równo materialny, jak i praw-
    ny. Bo nieuznawanie związków partnerskich to przecież
    forma lekceważenia. Jakim to katolickim cudem się dzie-
    je, że pieniądze znajdują się u nas na wszystko – egzo-
    tyczne wojny, stadiony, a przede wszystkim fanaberie
    panującego Kościoła, a nie ma ich na potrzeby rodzin
    i dzieci? Może to wynika właśnie z pseudowartości gło-
    szonych przez Kościół, którego politycy są wiernymi
    synami? A może z tego, że polscy biskupi są faktyczny-
    mi apostatami katolickiej nauki społecznej, której nie
    głoszą ani nie realizują. O zdradzie Ewangelii nawet nie
    wspominam, bo jej lekceważenie w Kościele katolickim
    to norma wpisana w oficjalne dokumenty. A przecież
    jest jeszcze i tak, że Kościół i jego Caritas zarabiają
    na nędzy tysięcy polskich rodzin, bo tuczą się publicz-
    nymi środkami pomocowymi! Okazuje się, że z kraju,
    w którym Kościół opływa w luksusy, 3 miliony ludzi
    musiało wyjechać, aby szukać pracy i wsparcia dla
    swoich rodzin i dzieci. A teraz te rodziny cierpią rozłąkę
    Artystka Maria Peszek przeniknięta jest satanizmem.
    (Tomasz Terlikowski, publicysta katolicki)
    Rozpolitykowanie księży jest jednym z naszych ciężkich grzechów.
    (ks. prof. Andrzej Szostek, KUL)
    Dzięki Bogu jestem ateistką.
    (Maria Czubaszek,
    cytując Luisa Bunela i George’a Bernarda Shawa)
    Każdy, kto uważa, że potrzebna jest religia do tego, by czynić dobro, jest
    dobry ze złych powodów. Ja wolę być dobry ze względów moralnych. Mo-
    ralność była przed religią.
    RZECZY POSPOLITE
    Obłudna troska
    (Richard Dawkins)
    Panie, dlaczego tak bardzo się przed nami chowałeś.
    (jw., w odpowiedzi na pytanie: „Załóżmy, że Bóg istnieje
    i może pan zadać mu jedno pytanie. Jak by ono brzmiało?”)
    Francja szanuje wolność wyznania, ale żadne z wyznań lub przekonań fi-
    lozoficznych nie może być narzucone wszystkim obywatelom. Sposób życia
    Francuzów nie będzie poddany żadnej określonej duchowości. Nie wyrzek-
    niemy się drogi równouprawnienia, bo taka była wola wyborców.
    (premier Francji Jean-Marc Ayrault, w związku z atakami
    biskupów katolickich na ustawę o równouprawnieniu małżeństw)
    Wszyscy poważniejsi historycy przyznają, że inkwizytorzy zachowywali
    się wobec podejrzanych z reguły poprawnie. Śmierć na stosie, z naszej
    perspektywy nieludzka, dla ludzi średniowiecza jawiła się jako znacznie
    mniej okrutna, a posądzanie inkwizycji o wyjątkowy sadyzm jest całko-
    wicie chybione.
    (Robert Żurek,
    redaktor katolickiego kwartalnika „Fronda”)
    Wybrali: RK, JC, SH, PPr, AC
    Nr 41 (658)
    12–18 X 2012 r.
    NA KLĘCZKACH
    5
    w tym roku obchodzony będzie 14
    października pod hasłem: »Jan Pa-
    weł II – Papież rodziny«” – ogłosiły
    obchody piętnastolecia swojego ist-
    nienia. Na tę podwójną okoliczność
    – papiesko-urodzinową – przez ty-
    dzień na pływalni ma zostać zamon-
    towany „niesamowity tor sprawno-
    ściowy”. Atrakcja w szczególności
    – zgodnie z hasłem tegorocznego
    Dnia Papieskiego – zarezerwowa-
    na została jako miejsce spotkań i spor-
    towej rywalizacji dla całych ro-
    dzin. I tylko szkoda, że o mszy na ba-
    senie nie pomyślano. Pływająca ce-
    lebra mogłaby być malownicza.
    AK
    seminarium – modlitwach, pracach
    fizycznych itp. Podobną imprezę
    zorganizowało kilka miesięcy temu
    seminarium w Łodzi. Inne semina-
    ria promują uprawianie u siebie
    sportu lub przedstawiają młodych
    księży (m.in. na billboardach!) ja-
    ko prawdziwych mężczyzn, takich
    macho w sukienkach… Efekty są
    żadne, bo kleryków nie chce w ogó-
    le przybywać.
    PRZYJACIEL
    CENZOREM
    Episkopat Polski ustanowił nad-
    zorcę dla Telewizji Trwam. Nie cho-
    dzi oczywiście o to, aby cokolwiek
    w niej zmieniać, bo nadzorca to je-
    den z najlepszych kumpli
    Tadeusza
    Rydzyka
    , były „cenzor” Radia Ma-
    ryja i autor pochwalnych hymnów
    „radiomaryjnych” – abp
    Sławoj Le-
    szek Głódź
    . Celem tego manewru
    jest sprawianie wrażenia, że ta biz-
    nesowa telewizja Rydzyka jest in-
    stytucją kościelną po to, aby tym
    szybciej dostać upragnione miejsce
    na multipleksie.
    i miejscowy nadzór budowlany na-
    ruszyli prawo, zezwalając na bu-
    dowę wieży (z nadajnikami GSM)
    zbyt blisko sąsiada. Ten twierdzi,
    że przez emitowane promieniowa-
    nie zmarła jego żona i pracowni-
    ca. Ale któż się odważy ruszyć z po-
    sad kościelną wieżę?
    GRZECH ATEIZMU?
    W Rzeszowie modlono się
    za grzech ateizmu. Konkretnie „wy-
    nagradzano Bogu” za ten grzech.
    Dlaczego brak wiary miałby być
    grzechem dla… niewierzących, nie
    wyjaśniono. Ryzykujemy natomiast
    twierdzenie, że równo ich to ob-
    chodzi. Czekamy na ogólnokościel-
    ną akcję „wynagradzającą Bogu”
    za grzech głupoty. I na solenną
    obietnicę nawrócenia.
    PPr
    MaK
    JEDNAK MOŻNA
    CHRYSTUS KALNY
    W zarządzanej przez umiarko-
    waną prawicę Łodzi bez większych
    protestów ruszył sponsorowany przez
    miasto program wychowania seksu-
    alnego dla najstarszych gimnazjali-
    stów. Zajęcia są dobrowolne, a mia-
    sto na ich zorganizowanie wydało 36
    tys. zł. Zajęcia są prowadzone w du-
    chu neutralności światopoglądowej.
    Kurs trwa 10 godzin.
    W Kalnej na Podbeskidziu po-
    święcono nową figurę Chrystusa
    Króla. Jak na Polskę przystało, fi-
    gura jest wielka – ma z cokołem
    10 m długości. Ciekawe, czy ta fi-
    guralna gigantomania ma jakiś
    związek z… rozmiarami i komplek-
    sami proboszczów?
    MaK
    MaK
    SIOSTRY
    ZAPŁADNIAJĄCE
    BISKUPIA POLICJA
    ŻABIE PROROCTWO
    Zastanawialiście się, czy moż-
    na jeszcze bardziej sklerykalizować
    policję? Zawsze można! Na Opolsz-
    czyźnie komendant
    Leszek Ma-
    rzec
    organizuje ostatnio pielgrzym-
    kę mundurowych na Górę Świętej
    Anny. Tam też odznaczył biskupa
    Andrzeja Czaję
    „za zasługi dla po-
    licji”. Nie jest jasne, czym biskup
    się dokładnie służbom zasłużył, ale
    Marzec z pewnością zapunktował
    w kurii.
    Boromeuszki z Wrocławia wyle-
    czą panie, które chcą mieć dzieciąt-
    ko, ale nie mogą począć. Wyleczą
    DOZWOLONYMI metodami, czy-
    li… pewnie nie wyleczą. „To będzie
    alternatywa dla in vitro!” – cieszy się
    s.
    Ewa Jędrzejczak
    , przyszła pra-
    cownica gabinetu „siostrzanego”. Do-
    zwolone przez Kościół „leczenie” od-
    bywa się według metod naprotech-
    nologii, bo tzw. kalendarzyki mał-
    żeńskie, badanie śluzu, mierzenie
    temperatur to wszystko, co księża
    i zakonnice kochają najbardziej. Bo-
    romeuszki dysponują budynkami
    po byłym szpitalu przy ul. Rydygie-
    ra. Żeby gabinet wystartował, potrze-
    ba 490 tys. zł. Na razie sponsorzy da-
    li 133 tys. zł. Unia nie chciała po-
    móc. Na razie, żeby już coś robić,
    wyremontowały mniejszy budynek
    i założyły Specjalistyczny Ośrodek
    Odpowiedzialnego Rodzicielstwa.
    Wizyta kosztuje od 80 do 150 zło-
    tych. Żeby poskutkowały, potrzeba
    kilku – dodają siostry.
    MaK
    MaK
    WNIEBOWZIĘTA?
    BENEDYKT ŁASKAWY
    Jak wiadomo od lat, bycie ka-
    tolickim pielgrzymem w Polsce gro-
    zi wieloma „opatrznościowymi” przy-
    krymi zdarzeniami: można zostać
    potrąconym na jezdni, można spło-
    nąć w autobusie jak maturzyści
    z Białegostoku lub spaść z mostu
    jak wędrowcy z La Salette. Moż-
    na się też zapaść pod ziemię w Wil-
    nie, jak tego doświadczyła pani
    Ka-
    zimiera
    , starsza pani z Bełchatowa,
    którą skuszono na parafialną wy-
    cieczkę. Kobieta zaginęła bez śla-
    du pod Ostrą Bramą, a jej proboszcz
    i cała grupa po krótkich poszukiwa-
    niach wrócili do kraju…
    Paolo Gabriele
    , kamerdyner
    papieski, który zasłynął z wyno-
    szenia tajnych dokumentów z Wa-
    tykanu, został skazany na 1,5 roku
    więzienia w areszcie domowym.
    Tymczasem
    Benedykt XVI
    zasta-
    nawia się nad ułaskawieniem ska-
    zańca. Obstawiamy, że do ułaska-
    wienia dojdzie. Cóż Watykanowi
    po więzieniu Gabriele, skoro wszyst-
    kie agencje świata mogą poinfor-
    mować, jak ludzkim panem okazał
    się papież!
    MaK
    „Super Express” donosi, że
    w Zelkowie koło Krakowa zniknęły
    ze stawu żaby, co jest
    „jednym ze zna-
    ków przewidujących katastrofę”.
    Tak
    głosi miejscowa legenda. Gazeta są-
    dzi, że może to mieć związek z rze-
    komo zapowiadającym koniec świa-
    ta kalendarzem Majów. A może
    Czerwców? Któż to wie…
    MaK
    SKOŃCZMY
    Z ABONAMENTEM
    Ruch Palikota chce zlikwidowa-
    nia abonamentu telewizyjnego. Naj-
    lepiej – do 2013 roku. Rząd miałby
    wówczas poratować TVP i Polskie
    Radio rekompensatą – 591 mln zł.
    Kolejnym pomysłem RP jest podział
    mediów publicznych na pion komer-
    cyjny i misyjny. Do działu pierwsze-
    go miałyby się zaliczać TVP1, TVP2
    oraz I i III program Polskiego Ra-
    dia. Do drugiego – TVP Kultura,
    TVP Info, nowo powstały program
    dla dzieci i dwa programy Polskie-
    go Radia – II i IV. Wszystko, co
    misyjne, byłoby bez reklam.
    MaK
    MaK
    NIEMCY KAPITULUJĄ
    Ministerstwo sprawiedliwości
    Niemiec zaaprobowało projekt prze-
    pisów dopuszczających obrzezanie
    chłopców. Idą one na przekór de-
    cyzji sądu w Kolonii, który w czerw-
    cu bieżącego roku obrzezania za-
    bronił. Po medialnej burzy i prote-
    stach Żydów, muzułmanów i czę-
    ści chrześcijan obrzezanie pozosta-
    nie jednak legalne, bo tak chce rzą-
    dząca koalicja. Przeciw porzuceniu
    praw dzieci na korzyść instytucji re-
    ligijnych protestuje natomiast do-
    syć solidarnie lewica – SPD, Zielo-
    ni i Partia Lewicy.
    POKUTA MARSZOWA
    JAK KOCHASZ PAPĘ?
    W Polsce Kościół watykański
    propaguje Pokutne Marsze Różań-
    cowe, które mają „wynagrodzić Bo-
    gu” niespełnienie przez naród ślu-
    bów jasnogórskich. Nie bardzo wia-
    domo, o co dokładnie chodzi, ale
    na przykład w ślubach
    Jana Kazi-
    mierza
    była obietnica zniesienia
    niesprawiedliwych ciężarów nałożo-
    nych na społeczeństwo. W naszych
    czasach ciężary te nakładają z pew-
    nością księża wyłudzacze.
    MaK
    Publiczna Szkoła Podstawowa
    nr 6 w Chrzanowie ogłosiła dla swo-
    ich uczniów konkurs literacki
    pod zbiorczym tytułem: „Jak ko-
    cham błogosławionego Jana Paw-
    ła II?”. Celem konkursu jest przy-
    gotowanie przez poszczególne kla-
    sy krótkich wypracowań. Pierwszo-
    klasistom powierzono bojowe zada-
    nie napisania miłosnych wyznań
    na temat: „Jak kocham błogosła-
    wionego Jana Pawła II w szkole?”;
    drugoklasistom – „Jak kocham bło-
    gosławionego Jana Pawła II w ko-
    ściele?”; trzecioklasistom – „Jak ko-
    cham błogosławionego Jana Paw-
    ła II w domu?”; czwartoklasistom
    – „Jak kocham błogosławionego Ja-
    na Pawła II w klasie?”; piątoklasi-
    stom – „Jak kocham błogosławio-
    nego Jana Pawła II w przyrodzie?”
    i szóstoklasistom – „Jak kocham
    błogosławionego Jana Pawła II w oj-
    czyźnie?”. I jak tu nie kochać pol-
    skiej szkoły!!!
    JC
    KLERYK
    NA WEEKEND
    JC
    Kolejny weekend powołaniowy
    organizuje kieleckie Wyższe Se-
    minarium Duchowne. To już trze-
    ci z kolei pod hasłem: „Kleryk to...
    Zostań nim na weekend i zobacz
    sam”. Uczestnicy, potencjalni chętni
    do zostania klerykami, wezmą udział
    w codziennym życiu studentów
    UCZY I WYCHOWUJE
    Instytut Pamięci Narodowej za-
    prosił do Polski delegację z Tune-
    zji. Przylecieli 8 października. „Spo-
    tkania mają mocno roboczy charak-
    ter” – zapewnia
    Andrzej Arseniuk
    ,
    rzecznik IPN. Goście z Afryki ma-
    ją uczyć się od nas, jak obalać dyk-
    tatury. No i jak wprowadzać ład
    i porządek! Według prawideł de-
    mokracji. Inne przewidziane atrak-
    cje: pogadanka na temat ścigania
    zbrodniarzy komunistycznych i nie-
    mieckich; pogadanka na temat na-
    szego modelu lustracji, czyli spo-
    sobów prześwietlania urzędników
    państwowych; pogadanka na temat
    archiwów, m.in. sposobów maga-
    zynowania dokumentów. Instytut
    – cieszą się jego pracownicy – ma
    też „pochwalić się swoją działalno-
    ścią badawczą i edukacyjną”. Cho-
    dzi zapewne o rozdrapywanie sta-
    rych ran, w którym celuje IPN. Bied-
    ni Tunezyjczycy…
    MaK
    OŚLICA NA MSZY
    Kościół zrobił się ostatnio tu
    i ówdzie wrażliwszy na los zwierząt.
    Albo tylko uwrażliwił się na nowy
    target klientów – właścicieli psów.
    W każdym razie m.in. w podłódz-
    kiej Kalonce modlono się za zwie-
    rzęta i ich właścicieli – pieski, ko-
    ty, konie, lamy i oślicę. Z całym
    szacunkiem dla tej ostatniej, trze-
    ba przyznać, że ten gatunek zwie-
    rząt jest wyjątkowo dobrze dobra-
    ny do okoliczności.
    AK
    MaK
    NURKOWANIE Z JPII
    Kryta pływalnia wraz z centrum
    fitness w Bochni postanowiły celebro-
    wać papieskie obchody. I – „w związ-
    ku z przygotowaniami do obcho-
    dów XII Dnia Papieskiego, który
    ŁEBSKI PROBLEM
    W Łebie doszło do konfliktu
    pomiędzy miejscową parafią a wła-
    ścicielem sąsiedniej działki. Kościół
    JC
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jedyną nadzieją jest... nadzieja. Design by SZABLONY.maniak.pl.