Strona startowa
Fr.Foerster Szkola i charakter, charakter
Fly betterbook one, LOTNICTWO - Stara szkoła
Fly Better 3, LOTNICTWO - Stara szkoła
Fonoskop, SZKOŁA, FIZYKA, wynalazki
Fonograf, SZKOŁA, FIZYKA, wynalazki
Freony, SZKOŁA, FIZYKA, wynalazki
Frere+Jaques, Język Francuski
Fiszki angielski - 4, Nauka języków, Język angielski, Angielskie Fiszki
Fiat Punto Evo 1996 PR, Broszury samochodowe
Faust-1926, !KINO NIEME
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • divina.keep.pl

  • Fotochemia domowa, Szkoła Hobby itp

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    CHEMIA DLA CIEBIE
    Stefan Sękowski
    Fotochemia domowa - Wydanie drugie
    Warszawa 1990; Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne
    Zamiast wstępu
    Co tu dużo ukrywać — spotykamy się już po raz 11. Tak, tak, po raz 11. Popatrz na tytuły!
    Widzisz?. Zaczęło się od: galwanotechniki, potem przyszła kolej na kleje, kity, następnie
    na 2 tomiki ciekawych doświadczeń, elektrochemię, tworzywa sztuczne, na domowe
    laboratorium znów w dwóch książeczkach, była już też chemia organiczna i pierwiastki w
    domowym laboratorium, i tak seria książeczek „Chemia dla Ciebie" rozrosła się do
    dziesięciu pozycji. Ta jedenasta książeczka poświęcona jest fotochemii.
    Dlaczego akurat fotochemii — pytasz — a nie na przykład pirotechnice, paliwom
    rakietowym czy gazom łzawiącym? Twoim zdaniem taka właśnie tematyka byłaby o wiele
    bardziej interesująca, a doświadczenia —jakże efektowne!
    Ja osobiście jestem jednak odmiennego zdania i tego rodzaju doświadczenia, a zwłaszcza
    pirotechniczne, określam nie efektownymi lecz efekciarskimi. Chemii tam niewiele, a
    ryzyko ogromne. Ot; krótki błysk, huk, może dym i po wszystkim (czasem łącznie z
    palcami i wzrokiem). Co z czym przereagowało, jak, dlaczego i jakie powstały produkty —
    oto przykłady pytań, których amatorzy efektów pirotechnicznych nie zadają z zasady. Nie
    można im się wcale nawet dziwić. Ich interesuje samo zewnętrzne zjawisko, a nie chemia.
    Nie dla nich jest niestety nasza seria. Modelarze rakiet też muszą paliwa do swych modeli
    szukać w swoich klubach, a nie tutaj. Pozostaje mi tylko odpowiedzieć na Twoje pytanie:
    — Dlaczego akurat fotochemia?
    Cóż, z pytania tego wynika, że nie znasz wszystkich pozycji z serii. Na podstawie czego
    tak sądzę? Bo starsi Twoi koledzy, z którymi spotykam się juz po raz właśnie jedenasty
    przy stole laboratoryjnym, dobrze wiedzą, ze tematyka poszczególnych książeczek jest
    odzwierciedleniem ich zainteresowań. To właśnie oni poprzez swoje listy sygnalizują, co
    ich interesuje, jakie mają problemy i trudności.
    Ponieważ w ostatnim okresie otrzymałem wiele pytań dotyczących fotografii na tkaninach,
    odbitek i rysunków na najrozmaitszych podłożach, postanowiłem wszystkie te zagadnienia
    połączyć i omówić w jednej książeczce, właśnie w "Fotochemii domowej". No, a teraz
    sprawa bardzo, a bardzo ważna. Dotyczy ona stylu i sposobu pracy w Twoim domowym
    laboratorium. Tylko, proszę Cię, nie obrażaj się, że to jest Twoja i jedynie Twoja prywatna
    sprawa. Otóż, wcale nie Każde Twoje potknięcie, błąd czy drobny przypadek roznoszą się
    lotem błyskawicy i mobilizują opinię publiczną przeciw amatorom eksperymentu. Dlatego
    też przyrzeknij mi, że:
    - Będziesz respektował podane w książeczce wskazówki i wprost rygorystycznie
    przestrzegał bezpieczeństwa pracy. W czasie wykonywania doświadczeń będziesz
    niejednokrotnie operował substancjami palnymi, żrącymi, szkodliwymi dla zdrowia. A więc
    istnieć będzie pewne ryzyko. Rzecz w tym, aby to ryzyko sprowadzić do minimum. Jest to
    na pewno realne, trzeba tylko opanować wrodzone lenistwo, zamiłowanie do prowizorek,
    „śmiecioplastyki" i z zasady najpierw pomyśleć, potem zrobić. Ryzyko tylko wówczas
    spadnie do minimum, jeżeli bezwzględnie i z żelazną konsekwencją przestrzegać
    będziesz wszelkich podawanych środków bezpieczeństwa.
    - Dopomożesz mi udowodnić całemu otoczeniu, że można eksperymentować bez
    wybuchów, zatruć i pożarów. Jestem szczery i przyznaję, że wcale nie żałuję Twoich
    poparzonych palców czy dziur w ukochanych dżinsach. Bo musisz stale pamiętać, że I
    najmniejsze Twoje potknięcie czy najbłahszy nawet wypadek, to nie tylko sprawa Twego
    bezpieczeństwa, ale również przysłowiowa woda na młyn przeciwników
    eksperymentowania w warunkach domowych. Bądź więc solidarny, nie dawaj broni do rąk
    naszych nieprzyjaciół. A raczej odwrotnie — swą staranną pracą udowodnij otoczeniu, że
    eksperymentowanie chemiczne nie jest wcale niebezpieczniejsze od radioamatorstwa,
    metaloplastyki, rzeźbiarstwa czy każdego innego modelarstwa. Jednak mimo najlepszych
    nawet chęci i staranności, niektóre doświadczenia można wykonywać jedynie pod okiem
    nauczyciela lub odpowiedniego, dorosłego opiekuna.
    Co, krzywisz się, że to już słyszałeś?
    Nic nie szkodzi. O bezpieczeństwie i staranności pracy w domowym laboratorium muszę
    powtarzać stale, aby z kolei w Tobie wytworzyły się odpowiednie odruchy i
    przyzwyczajenia.
    Jeszcze więc raz apeluję, abyś swą ostrożną pracą stal się ambasadorem bezpiecznego
    eksperymentu chemicznego. Wierzę, ze mogę na Ciebie liczyć w tej materii i że pomożesz
    mi, i co najważniejsze — początkującym chemikom, którzy dopiero torują sobie drogę do
    założenia własnego laboratorium.
    Apeluję również, podobnie jak i w poprzednich książkach, abyś, juz
    tylko dla swoich potrzeb, prowadził dziennik pracy. Co prawda w
    Twoim wieku nie miewa się jeszcze sklerozy, ale za to żyjesz w
    czasach tak szybkiego przepływu wiadomości, że może Ci się
    zdarzyć zapomnieć, co z czym zmieszałeś poprzedniego dnia i potem
    nie będziesz wiedział czemu zawdzięczasz powodzenie, albo w
    którym momencie popełniłeś błąd. Powierz tez swojemu dziennikowi
    obserwacje i uwagi, jakie nasuną Ci się podczas pracy. I jeszcze
    jedną rzecz mam Ci do powiedzenia. Zgodnie z obowiązującym już w
    kraju międzynarodowym układem jednostek miar SI i my będziemy
    się w tej książeczce i we wszystkich dawniejszych, ale świeżo
    wznawianych, posługiwali m. in. centymetrami sześciennymi [cm3]
    zamiast mililitrami [ml] do wyrażania objętości. W praktyce nic się
    właściwie nie zmieni, bo kolbka miarowa, dajmy na to o pojemności 100 ml, będzie nadal
    mieściła do kreski 100 ml wody destylowanej o temp. 20
    o
    C, tyle tylko, że zamiast w
    mililitrach objętość wyrażona zostanie w centymetrach sześciennych. Tak więc jak dawniej
    1 l zawierał 1000ml, tak teraz 1 dm
    3
    zawiera 1000cm
    3
    . Podobnie, dawna jednostka ilości
    ciepła, kaloria, w układzie SI zastąpiona jest dżulem, a jednostka ciśnienia atmosfera —
    paskalem. Na marginesie tych zmian dodam Ci jeszcze, że w książkach wydawanych
    około 20 lat temu i dawniej, objętości podawane były w centymetrach sześciennych. W
    latach sześćdziesiątych wprowadzono mililitry. Będziesz się więc stykał zarówno z
    mililitrami, jak i z centymetrami sześciennymi. Mam nadzieję, że dasz sobie z tym radę. I
    starym już zwyczajem przypominam: jeżeli masz kłopot zupełnie nierozwiązalny, pytanie,
    które mimo poważnych poszukiwań nie ma wciąż odpowiedzi, gdy reakcje kilkakrotnie
    powtarzane nie chcą wychodzić i ogarnia Cię juz „czarna rozpacz", pisz na adres:
    Dział Łączności z Czytelnikami
    Redakcja Młodego Technika
    ul. Spasowskiego 4
    00-389 Warszawa
    PHOS PO GRECKU ZNACZY ŚWIATŁO
    Długo się zastanawiałem nad rozłożeniem materiału i treścią poszczególnych rozdziałów.
    W końcu doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie całą książeczkę podzielić na 3 części.
    Co będzie treścią pierwszej części?
    Sam chyba rozumiesz, że trudno studiować literaturę, jeżeli się nie umie czytać, czy też
    budować dom, gdy się nic nie wie o trzymanym po raz pierwszy w ręku bloczku siporeksu.
    Podobnie i my zanim przejdziemy do konkretnego wykorzystania światłoczułych związków
    żelaza i chromu, co będzie stanowić części 2 i 3, musimy zacząć od poznania przedmiotu.
    Dlatego w tej części omówimy wspólnie sprawę zasadniczą, a mianowicie sam zakres
    poruszonych w tej książeczce zagadnień fotochemicznych, dalej będą migawki z dziejów
    fotografii i — w końcu — prezentacja pewnych skutków działania światła. O tym wszystkim
    porozmawiamy zresztą przy stole laboratoryjnym, przeplatając starym zwyczajem teorię
    doświadczeniami.
    Leży oto przed Tobą ta mała książeczka, którą długo miętosiłeś w dłoniach, kartkując ją od
    przodu do tyłu i z powrotem, a teraz myślisz i zastanawiasz się, i wahasz, bo tak na dobrą
    sprawę dalej nie wiesz, o czym ona jest. Wstępu — jak zawsze nie przeczytałeś albo
    przeczytałeś go szybko, pobieżnie. Przypomnę Ci więc, ze tematyka tej książeczki wyszła
    od Twoich kolegów, po prostu wynikła z treści ich listów. Dlatego właśnie będzie w niej
    mowa o fotochemii. Aha, zaczynasz sobie coś kojarzyć: a więc będzie tu mowa o
    fotografii! I już zapewne puszczasz wodze fantazji, czujesz się autorem pięknych foto-
    gramów, fantastycznych zdjęć trikowych czy też zaskakujących fotografii mikroskopowych.
    Moja odpowiedź brzmi: i tak,i nie, przy czym zdecydowanie bardziej nie niż tak. Po prostu
    fotografią jako taką, a więc samą techniką wykonania i reprodukcji zdjęć,zajmować się nie
    będziemy. Teraz juz nic nie rozumiesz, a z wyrazu Twoich oczu odczytuję pytanie:
    No to, co tu właściwie jest grane? „Grana" będzie fotochemia, a ściślej - jeden z jej
    ważnych działów, w których bada się reakcje chemiczne zachodzące pod wpływem
    światła, często stosowane też w technice reprodukcji rysunków i obrazów. Zacznijmy więc
    może od tego, czym właściwie jest fotochemia? W naukach mamy juz bardzo daleko
    posuniętą specjalizację. Weźmy jako przykład samą chemię. Z grubsza biorąc, dzieli się
    ona na chemię nieorganiczną, organiczną i fizyczną. Dalej przychodzi już podział na
    poszczególne dziedziny praktyczne i związany z tym sam warsztat pracy. Mamy więc
    biochemię, geochemię, agrochemię czy właśnie fotochemię.
    Ta ostatnia, jak Ci już przed chwileczką wspomniałem, jest działem chemii poświęconym
    reakcjom zachodzącym pod wpływem światła. A więc, będzie to brązowienie Twojej skóry
    pod wpływem słońca lub światła kwarcówki, synteza chlorowodoru, bielenie płótna na
    słońcu, czernienie halogenków srebra na świetle, płowienie barwników czy też doniosłe
    przemiany fotosyntezy zachodzące w zielonych liściach roślin, wszystkie te procesy i
    jeszcze wiele innych nie wymienionych, a pozornie tak różnych, łączy wspólna cecha. —
    Mianowicie:
    procesy zachodzące tu są wynikiem reakcji chemicznych wywołanych czy też
    zainicjowanych przez światło.
    W ciemności, czyli bez dostępu światła, roślina nie urośnie, Ty się nie opalisz i nie
    wykonasz zdjęcia fotograficznego, szare lniane płótno nie zbieleje, a barwna tkanina nie
    zsiwieje, zaś z mieszaniny chloru i wodoru nie powstanie chlorowodór.
    Fotochemia zna wiele typów reakcji.
    Kiwasz głową, że już o tym była mowa.
    Nie, mój kochany, dotychczas była tylko mowa o rodzajach, a więc o asymilacji dwutlenku
    węgla czy czernieniu halogenków srebra. Teraz przyszedł już czas, poznać typy reakcji
    fotochemicznych. Zacznijmy od początku:
    w reakcjach fotochemicznych działanie światła polega na pochłonięciu przez cząsteczkę
    substancji kwantu energii świetlnej, czyli fotonu. Dopiero gdy foton zostanie pochłonięty, w
    cząsteczkach substancji zajść mogą najróżniejsze reakcje. Widzę, ze kręcisz głową, bo
    coś Ci się tu nie zgadza. Juz wiem, o czym myślisz. Normalnie mówiąc o świetle mamy na
    myśli różnej długości fale elektromagnetyczne. Tymczasem ja mówiąc o świetle zacząłem
    od wymienienia fotonów, czyli kwantów energii świetlnej. Zupełnie więc słusznie zadajesz
    pytanie:

    Czym więc jest światło: falą czy cząsteczką?
    Weź, proszę, monetę, na przykład dwuzłotową. Po jednej stronie widzisz na niej orła, a po
    drugiej tzw. reszkę — napis „2 zł" wkomponowany w gałązkę.
    I teraz ja się pytam:
    — Czy moneta ta jest orłem, dokładniej — wizerunkiem orła?
    — Nie — odpowiadasz.
    — A może w takim razie jest reszką?
    — Tez nie — stwierdzasz.
    I słusznie. Moneta nie jest ani orłem ani reszką. lecz krążkiem metalu posiadającym po
    obu stronach różne rysunki. Podobnie jest i ze światłem. Nie ma ono ani charakteru tylko
    falowego, ani tylko cząsteczkowego, a więc korpuskularnego. Stąd odpowiedź na Twoje
    wcale nie proste pytanie brzmi: światło jest rodzajem materii, która w pewnych
    doświadczeniach ujawnia swą strukturę falową, a w innych — strukturę korpuskularną.
    W interesujących nas doświadczeniach fotochemicznych dominuje struktura
    korpuskularną, kwantowa. Energię kwantu energii świetlnej, czyli fotonu, wyrażamy
    wzorem
    E = hv
    Z wzoru tego wynika, że energia niesiona przez kwant jest proporcjonalna do częstości v
    (grecka litera ni) pomnożonej przez tzw. stałą Plancka — h.
    A teraz podam Ci przykłady reakcji, które mogą zostać zapoczątkowane przez
    pochłonięcie kwantów energii:

    atomizacji

    syntezy

    redukcji

    łańcuchowa

    izomeryzacji
    Tak zwana cząsteczka wzbudzona, czyli cząsteczka,
    która pochłonęła foton, może w przeciągu bardzo
    krótkiego czasu, około 10-8 sekundy, albo
    przereagować z inną cząsteczką, albo utracić uzyskaną
    energię i wrócić do stanu podstawowego. Zbiorowisko
    cząsteczek tracąc pochłonięte kwanty energii świeci, a
    obserwowane wtedy zjawisko nazywamy fluorescencją,
    ale tylko w przypadku, kiedy trwa krótko po
    naświetleniu. Jeżeli trwa dłuższy czas po naświetleniu,
    wtedy mówimy o fosforescencji Tyle o fotochemii powinieneś zapamiętać.
    Z wielkiej liczby reakcji i procesów, zachodzących pod wpływem światła, w książeczce tej
    zajmiemy się tylko jednym ich typem. Będą to
    reakcje fotochemiczne, stosowane w różnego
    rodzaju technikach utrwalania rejestracji czy też
    reprodukcji wszelkiego rodzaju obrazów.
    Naciskając spust migawki aparatu
    fotograficznego, Ty i Twoi koledzy z zasady nie
    interesujecie się procesami, jakie wtedy
    zachodzą w warstewce emulsji światłoczułej ani później, w trakcie wywoływania i
    utrwalania negatywów oraz pozytywów.
    Tymczasem właśnie nas, chemików eksperymentatorów, powinny obchodzić i interesować
    przede wszystkim reakcje i procesy chemiczne. Dlatego pozostaw fotografikom dobór
    aparatów, umiejętność kompozycji, wyszukiwanie motywów i technikę pracy ciemniowej, a
    sam zajmij się w pierwszym rzędzie reakcjami wywoływanymi przez światło. Inaczej
    mówiąc: książeczka ta nie jest następnym poradnikiem fotograficznym, ale zbiorem
    ciekawych doświadczeń z jednej dziedziny fotochemii, i to doświadczeń możliwych do
    wykonania w domowym laboratorium.
    Oczywiście, jak tego juz wymaga tradycja książeczek z serii „Chemia dla Ciebie", nie
    będzie to tzw. sztuka dla sztuki. Podam Ci wiele konkretnych zastosowań. Jednak jeszcze
    raz uprzedzam i zapowiadam: fotografią klasyczną, artystyczną, zajmować się nie
    będziemy. Przykładowo — fotograficy oprócz związków srebra do wykonania pięknych, o
    wysokich walorach artystycznych fotografii, wykorzystują światłoczułe związki żelaza i
    chromu. My również tak postąpimy, ale nie w celu uzyskania efektownych fotografii, lecz
    przede wszystkim w celu poznania samego mechanizmu reakcji. Postaramy się więc
    wspólnie przy stole laboratoryjnym poznać różne reakcje fotochemiczne od
    najtypowszych, powszechnie w fotografii znanych, aż do bardzo rzadko stosowanych, i to
    wyłącznie w technice, a nie w fotografice.
    Niejako produktem wtórnym naszych doświadczeń będą różne śmieszne, pomysłowe, a
    może dziwne drobiazgi, które przy okazji da się wykonać. Będą to, krótko mówiąc,
    różnego typu rysunki i obrazy na najprzeróżniejszych podłożach. Już w samym doborze
    słów ostatniego zdania kryje się motyw przewodni naszego postępowania.
    Nie mamy zamiaru konkurować z fotografikami, natomiast chcemy poznać reakcje
    fotochemiczne, stosowane w technice reprodukcyjnej i z ich pomocą wykonać
    najrozmaitsze obrazy czy rysunki, ale bez żadnych ambicji artystycznych. Powiedzmy
    sobie szczerze, czasem przez zbieg okoliczności czy tez przypadkowy dobór zestawu
    barw. może Ci wyjść zwyczajna szmira. Tak, używam tego określenia z całą
    świadomością. Daleki jestem od namawiania Cię do celowej i świadomej fabrykacji rzeczy
    nieartystycznych, ale dla mnie znacznie ważniejsze jest w tej chwili poznanie przez Ciebie
    mechanizmów reakcji i opanowanie zdolności eksperymentatorskich niż walory
    artystyczne u-zyskanych obrazów. Chociaż i na to radziłbym Ci w drugiej kolejności
    poświęcić trochę czasu, wysiłku i inwencji.
    Stosując reakcje fotochemiczne, będziesz mógł wykonać różne praktyczne przedmioty,
    barwne metalowe plakietki, tabliczki znamionowe, formę do druku sitowego, skalę na
    szkle, dowolne wklęsłe i wypukłe rysunki, napisy i podziałki na metalach. A czy nie jest
    przyjemnie posiąść umiejętność wytwarzania obrazów na tkaninach, drewnie, tworzywach
    sztucznych, ceramice? — Na pewno tak. Eksperymentować będziemy z różnymi
    światłoczułymi substancjami, np.: związkami srebra, żelaza, chromu, miedzi. Taki zakres
    doświadczeń z fotochemii postanowiłem omówić z Tobą w tej książeczce.
    Celowo natomiast pominąłem fotosyntezę, nie omawiam reakcji zachodzących w skórze
    pod wpływem promieni nadfioletowych ani też nie analizuję mechanizmu płowienia
    barwnika. Są to reakcje bardzo ciekawe na pewno godne opisania przez kogoś w formie
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jedyną nadzieją jest... nadzieja. Design by SZABLONY.maniak.pl.